Antigua - miasto muzeum
artykuł czytany
5144
razy
Jest kilka miast na świecie, których na pewno nigdy nie zapomnę. Nie muszą być wielkie, piękne ani bogate, muszą mieć jednak duszę, którą czuje się w każdej uliczce, zakątku, budynku. Takim miastem jest bez wątpienia Antigua - obecnie zaledwie 50-tysięczna, kiedyś stolica nie tylko Gwatemali, ale całej Ameryki Środkowej.
Antigua leży 40 km od Gwatemala City, i każdy kto kiedyś trafi do gwatemalskiej stolicy, powinien poświęcić choć jeden dzień na wypad do miasteczka, które w 1979 r. zostało wpisane na listę światowego dziedzictwa kulturowego UNESCO.
Jedzie się do niego malowniczą drogą poprzez niewielkie wioski zamieszkałe głównie przez Indian. Wioski i małe miasteczka zbudowane są zazwyczaj u stóp gór, na zboczach których rośnie ponoć jedna z najlepszych kaw na świecie. Mijamy wielkie plantacje i ukryte za murem piękne rezydencje. Mijamy również małe chatki sklecone z byle czego - tektury, blachy, drewnianych skrzynek. Taka jest Ameryka Środkowa i Południowa - bogate wille sąsiadują z budami, w których u nas nie zamieszkałby pewnie nawet pies. Niektóre wioski mają charakter rolniczy, inne rzemieślniczy. Moją uwagę przykuła miejscowość, w której prawie każdy dom to warsztat szewski. Nasz przewodnik potwierdził, że to miasteczko szewców. Zaraz potem - garbarzy, tkaczy, farbiarzy...Po chwili wjeżdżamy do wioski malarzy. Zatrzymujemy się na chwilę, by obejrzeć malowidła o jaskrawych barwach przedstawiające głównie kościoły i zabytkowe budowle z przemykającymi kolorowo ubranymi Indianami. Są także obrazy pełne kwiatów, ptaków i zwierząt.
Po godzinie dojeżdżamy do celu. Miasto - muzeum wita nas deszczem. Stare mury ociekające wodą przybrały ciemną barwę. Szybko biegniemy do hotelu, by przeczekać ulewę. Gwatemalczycy twierdzą, że za chwilę przejaśni się. Nie pozostaje nam nic innego, jak tylko im uwierzyć.
Posada - stary hotel- z ulicy zupełnie nie wygląda ciekawie. Wąska brama wiedzie jednak na szeroki dziedziniec, wokół którego wśród kwiatów i zieleni mieszczą się pokoje pełne mebli wyglądających na takie, które pamiętają zdobywców - Hiszpanów. Rzeźbione, mocno zdobione szafy, ogromne łoże z baldachimem, lustro w przepięknej ramie, komoda. Ach, jak pięknie. Z dziedzińca słychać skoczną, ale niezbyt głośną muzykę. To orkiestra wita nas grą na ogromnych cymbałach.
Po filiżance kawy ruszamy na podbój miasta, którego historia sięga początków XVI w. Najpierw trafiamy na główny plac, który dawniej nosił nazwę Plaza Real, dziś zaś Parque Central. Stąd najlepiej widać, że Antigua ma układ typowo renesansowy, a zarazem charakterystyczny dla dawnych kolonialnych miast hiszpańskich: ściśle geometryczny, szachownicowy układ ulic z jednym głównym placem. Plac ten otoczony jest wspaniałymi budynkami, odzwierciedlającymi potęgę ziemską i duchową. Dominuje tu ratusz, który zdobi dwukondygnacyjny arkadowy ganek z łukami wspierającymi się na potężnych, przysadzistych kolumnach. Po drugiej stronie placu znajduje się budynek podobny, ale jeszcze większy i wspanialszy. To były Pałac Gubernatora z XVI w., który stanowił siedzibę najpotężniejszej w Ameryce Środkowej- obok miasta Meksyk - władzy politycznej i militarnej. Stąd sprawowano rządy nad prowincjami: Gwatemalą, Hondurasem, Salwadorem, Nikaraguą, Kostaryką oraz meksykańskim stanem Chiapas.
Zanim zaczniemy oglądać następne budowle, siadamy na ławce, by przyjrzeć się trochę ludziom snującym się po placu. Wszyscy, oprócz rzucających się w oczy turystów, wyglądają podobnie. Kobiety w szerokich, kilkuwarstwowych, kolorowych spódnicach, mężczyźni odziani bardzo skromnie w charakterystycznych słomkowych kapeluszach próbują sprzedawać szaliki, czapki, gobeliny, obrusy. Widać, że są bardzo biedni. Mimo chłodu, większość z nich chodzi po mokrych ulicach boso.
Przewodnik wykorzystuje chwilę naszej zadumy, by opowiedzieć nam tragiczną historię Antiguy - miasta otoczonego trzema potężnymi, sięgającymi 4000 m n.p.m. wulkanami: Agua, Fuego i Acatnango.
Przeczytaj podobne artykuły