W krainie jabłkowego strudla
artykuł czytany
2150
razy
Siedzę na tarasie karczmy Alpine Paradies nad jeziorem Ossiach w Karyntiii zgłębiam dzieje związków narodów słowiańskich z terenami dzisiejszej Austrii. Polska obecność w tych stronach zaczęła się bardzo wcześnie, występowała w każdej epoce i w różnych formach trwała prawie nieustannie. Jednym z pierwszych historycznych faktów jest to, że budowniczym romańskiego kościoła w Wiedniu był w dwunastym stuleciu Krakowianin, Octavianus Wolckner. Obecnie stoi w tym miejscu wybudowana potem przepiękna późnogotycka katedra św. Szczepana. Natomiast nie do końca wyjaśnionym zdarzeniem jest pobyt królewskiego wygnańca Bolesława II Śmiałego w klasztorze Bernardynów nad jeziorem Ossiach. Atakowany przez kler za zlecenie zabójstwa krakowskiego biskupa Stanisława polski król musiał udać się na banicję. Schronienia udzielili mu ponoć osjaccy mnisi i nie wiedząc kogo goszczą pozwolili mu pozostać w klasztorze aż do śmierci. Obecnie freski z życia tej tragicznej postaci są jedną z atrakcji opactwa.
Atrakcji turystycznych w Austrii jest nieskończona ilość i wręcz wydaje się, że raj ten stworzono do zwiedzania. Zasługa to nie tylko natury, która szczodrze obdarzyła ów naddunajski kraj walorami krajobrazowymi. To także mrówcza pracowitość, zapobiegliwość i solidność jego mieszkańców. Do kilkuset trzytysięczników, do setek gorących źródeł, wodospadów i alpejskich łąk trzeba wygodnie dojechać, dobrze pojeść i przenocować. Już w latach 80-tych na jednego Austriaka przypadało rocznie średnio po 11 cudzoziemskich noclegów! To zdecydowanie najlepszy wynik na świecie. Miejsc, gdzie można się posilić, jest w tym niewielkim kraju dziesiątki tysięcy - od wytwornych wiedeńskich restauracji, po maleńkie prywatne jadłodajnie chłopskie żywiące amatorów agroturystyki. Alpejskie wioski wyspecjalizowane w obsłudze narciarzy oferują najnowocześniejsze w świecie kompleksy noclegowo - gastronomiczne i setki kilometrów wyciągów. Cieszy fakt, że coraz więcej naszych rodaków stać na pobyt w Austrii i jej zwiedzanie, choć tak naprawdę, nie ma tam cenowego szaleństwa. W średniej klasy lokalu możemy zjeść obfity obiad z piwem za podobną do naszej cenę. Za równowartość 8-12 złotych dostaniemy butelkę niezłego gronowego wina. Nie dotyczy to oczywiście Wiednia i gastronomii na stokach narciarskich, gdzie bywa czasami dużo drożej.
O tym co, gdzie i za ile, chętnie podpowiada Austriacki Ośrodek Informacji Turystycznej w Warszawie - www.austriainfo.pl . A kiedy my zaczniemy naprawdę promować Kraj nad Wisłą?...
Od niedawna do Kraju Salzburskiego można niedrogo pojechać za pośrednictwem Biura Podróży Sigma Travel. Siedmiodniowy pobyt w hotelu w Bruck z dwoma posiłkami kosztuje około 1000 złotych /dojazd własny/ - www.sigma-travel.com.pl.
Ale oto hoża karczmarka, barwnie po alpejsku odziana, podbiega do mnie z tacą, na której jagnięcia połać uduszona w młodej kapustce z dodatkiem suszonych owoców runa leśnego roztacza niebiańskie wonie. Na przystawkę miałem kilka plastrów miejscowego twardego sera i cieniutko pokrojoną szynkę preparowaną podobnie jak włoskie prosciutto. Na stole stoi też karafka z białym wytrawnym winem schluck pasującym, o dziwo, prawie do wszystkiego. Wszak Austria to jedna wielka winiarnia złożona z tysięcy małych winiarenek, a całe przedmieścia Wiednia roją się od winnic i prywatnych knajpek heurige, gdzie od setek lat podawane są miejscowe dionizjaki.
Dbałość o turystę wymusiła zasadnicze zmiany w kulinarnych tradycjach spadkobierców Franciszka Józefa. Kiedyś podobna niemieckiej, a więc i polskiej, austriacka kuchnia była tłusta, ciężka i bez polotu. Obecnie otwiera się na świat korzystając z ziół prowansalskich, delikatnych włoskich pasta i owoców morza. Nic na tym nie tracąc zyskuje nowe rzesze smakoszy, właśnie z Włoch i Francji - a żeberka, golonka i ociekające tłuszczem gęsi i tak mają swoich amatorów.
Jeszcze słów kilka o kawie - symbolu Wiednia i następnej okazji do przywołania poloniców. Założycielem pierwszej wiedeńskiej kawiarni był niejaki Jerzy Franciszek Kulczycki, tłumacz i kupiec towarów orientalnych mieszkający w tym mieście w czasach słynnej odsieczy Sobieskiego. Za zasługi w pertraktacjach z Turkami otrzymał od Jana III całe zapasy nieznanego nikomu ziarna, pozostawione przez pokonanego Kara Mustafę. Kulczycki, awanturnik i obieżyświat, wiedział jak wykorzystać tureckie zapasy. Jego kawiarnia już nie istnieje lecz wdzięczni wiedeńscy kawosze czczą pamięć tego ojca kafejek - ufundowali figurkę Polaka na jednej ze stołecznych kamienic, wbudowali pamiątkową tablicę a nawet postawili mu pomnik.
Przeczytaj podobne artykuły