ISLANDIA - LATO '98. Z dziennika wyprawy sedymentologicznej
Geozeta nr 5
artykuł czytany
4436
razy
Zorganizowaliśmy ją wspólnymi siłami. Nie było szefa. Wszyscy się nawzajem uzupełniali i było dobrze. Udział wzięli: pani prof. Elżbieta Mycielska-Dowgiałło, mgr Alina Pękalska, student MSOŚ - Ewald Gryglewicz (osoba, z którą mam zaszczyt współpracować w pisaniu pracy magisterskiej), Bartosz Fabiszewski i ja. Kupiliśmy używany samochód - rumuński jeep Aro, 100 kg jedzenia i pojechaliśmy... Kołbaskowo - Hanstholm w Danii - Wyspy Owcze - Seyđisfjörđur (Islandia). Prawo jazdy ma tylko Alina i ja, z tym, że Alina nie lubi prowadzić... a ja bardzo lubię...
16.07.
Wyjechaliśmy z Żoliborza o 10.00. Zagapiliśmy się i do Torunia pojechaliśmy przez Mławę i Lidzbark Welski. Dalej: Bydgoszcz, Piła i przejście graniczne w Kołbaskowie. Pierwsza usterka - lampka paliwa pali się nonstop, zepsuła się. Myśleliśmy, że spalamy 100 l na 100 km... uff... Rozbiliśmy namioty 30 km od granicy, gdzieś na skraju polnej drogi wśród pszenicy w byłym NRD. Zasnęliśmy po 1 w nocy.
17.07.
Moje 24-te urodziny. Pobudka 6.30, śniadanie i o 8.00 w drogę. Dostałem w prezencie kwiatek maku. 15.00 - obiad wśród pokrzyw prawie nad samym Bałtykiem, 10 km od Lubeki na wschód. Alina nie chce jechać autostradą, bo boi się kolein i tego, że będą na nas trąbić. Uważam, że możemy jechać 80 km/h prawym pasem. Usterki samochodowe niewielkie, generalnie jest bardzo dobrze. Kłopot sprawia tylko tylny zamek. Trzeba także drutem odciągać linkę od hamulca ręcznego, żeby nie tarła o tylne koło. Niepokojące może się wydawać częste dolewanie płynu hamulcowego. Trasa przez Danię. Aro bez zarzutów - 90 km/h. Nocleg w prawdziwym lesie, na mrówkach.
18.07.
Pogoda w kratkę. Deszcz i wiatr - przed-smak tego co nas czeka. Abordaż przeprowadziłem bez problemów. Wprowadzałem auto na prom. Ustawili samochody na styk. Wypływamy, morze lekko rozkołysane. Kolacja, a potem gra w scrabble. Dzisiaj wprowadziłem zwyczaj porannych wspólnych modlitw przed śniadaniem. Utrwalił się podział na dwie wachty - bardzo mnie to cieszy.
20.07. Wyspy Owcze
...Obok nocuje para Niemców, którym pomogliśmy pożyczając drut do otwarcia zatrzaśniętego samochodu (Pajero). W dowód wdzięczności otrzymaliśmy butelkę Chianti. Dziś wieczorem przećwiczyliśmy robienie kolacji i grę w scrabble w samochodzie. Bartek ostrzygł Alinę, a ja naprawiłem pedał gazu i dzwoniącą rurę wydechową.
21.07. - 22.07.
Tu nastąpiła katastrofa. Nic nie wróżyło zbliżającego się nieszczęścia, kiedy beztrosko graliśmy w scrabble w namiocie i wznosiliśmy kolejne toasty za tych co na morzu. Gdy nastał ranek wyszedłem przed samochód. W samochodzie byli Alina i Bartek, ale nie robili kanapek tylko zwolna prostowali kości po nieprzespanej nocy. Musieli się biedni salwować ucieczką do auta, kiedy w środku nocy odkryli, że leżą w wodzie! Tak to jest jak się rozkłada namiot na grząskim gruncie i nie okopuje się go! Mają nauczkę, ha, ha! Znowu na prom - mało pasażerów. Jest grupa Czechów i jeden Słowak w kurtce Alpinusa. Nieźle buja.
23.07. Islandia
Po nieprzespanej nocy wstaję o 7.00 czasu islandzkiego. Widać już wyspę, statek wreszcie nie buja. Zostawiamy część rzeczy na farmie niedaleko Fláajökull (tak nazywa się nasz lodowiec) i nocujemy w pobliżu. Wspaniała pogoda i widoczność - zdarza się to raz na sto lat... wreszcie możemy zobaczyć jak wygląda cała okolica, sąsiednie lodowce.
24.07.
Rano Bartek wyprowadza Aro na drogę numer 1 (islandzka obwodnica, najważniejsza droga). Grzęźniemy przy wyjeździe z rzeczki. Chwila grozy - wydaje się, że pękła chłodnica. Okazało się, że to kapie z gąbki pod maską. Cudowny widok przy Breiđamerkurjökull. W Vík jemy lody. Nocleg w geotermalnych okolicach za Hveragerđisbaer. Alina czuje się nie najlepiej.
Przeczytaj podobne artykułyfotoreportaż