Praslin - wyspa kokosów-kolosów
artykuł czytany
9384
razy
W Velee de Mai drzewa o wachlarzowatych liściach osiągają 30 i więcej metrów wysokości. Ponieważ mogą zatrzymać w sobie dwa, trzy litry wody, porasta je wiele epifitów. Aby palma zaczęła rodzić owoce, musi osiągnąć wiek 25 lat. Owoc zaś dojrzewa siedem lat. Do spożycia jednak najbardziej nadają się kokosy, które maja zaledwie siedem, dziewięć miesięcy. Wtedy mleczko i galaretowaty miąższ są słodkie. Później mleczko kwaśnieje, a miąższ twardnieje.
Jak dochodzi do zapylenia żeńskich owoców przez męskie, nikt do końca nie wie. Legenda głosi, że męski osobnik do złudzenia przypominający fallusa spotyka się z owocem żeńskim o wyglądzie kobiecego łona, podczas silnych wiatrów i burzy. Nikt o tym jednak nie może ze stanowczością powiedzieć, bo każdy świadek, zgodnie z legendą, ginie od uderzenia potężnego owocu.
Liście drzew żyjących niekiedy do 800 lat używane były dawniej do budowy dachów. Obecnie nie wolno zrywać ani owoców, ani liści. W parku w ogóle nie może mieć miejsca żadna interwencja człowieka. Może dlatego do tej pory żyje tam czarna papuga występującą tylko na Pralin. Nie jest tak atrakcyjna jak jej kolorowe siostry, jednak wypatrzenie jej w koronach drzew wywołuje u turystów wielkie emocje. W Valee de Mai gniazduje jeszcze około stu tych zagrożonych wyginięciem ptaków. Największym ich wrogiem są szczury i koty. Aby chronić przed nimi potomstwo papugi, pracownicy parku pozakładali specjalne skrzynki lęgowe.
Wśród roślinności wyspy Pralin można spotkać wiele jeszcze ciekawych, tylko tu rosnących gatunków. Interesującą, choć pospolitą rośliną jest palczatka cytrynowa - trawa, z której pozyskuje się olejki eteryczne a także zaparza wspaniały orzeźwiający napój - cytronelę.
Na Pralin, nie tylko w rezerwacie, szczególnie wieczorem i w nocy można oglądać ciekawe zjawisko - mnóstwo latających seszelkich psów - czyli nietoperzy, śpiących w dzień w palmowych lasach.
Kąpiel w ciepłym, czystym morzu w rajskiej scenerii to najlepszy wypoczynek po kilkugodzinnej wyprawie do rezerwatu. Najpiękniejsze plaże znajdują się w okolicy hotelu "Lemuria" - ulubionego przez najbogatszych turystów z całego świata. Przechadzając się po piasku można natknąć się na gwiazdy z Hollywood, członków rodzin książęcych i inne osoby znane z pierwszych stron gazet. Niestety, obowiązuje tam absolutny zakaz fotografowania, ponieważ klienci hotelu przede wszystkim chcą odpocząć nie napastowani przez dziennikarzy i paparazzich.
Okazało się jednak, że na Pralin słynne osoby można spotkać też na ulicy. Tak poznaliśmy byłego prezydenta kraju Jamesa Manchama. W jednej z wiosek odbywał się wiec wyborczy, na którym miejscowa ludność bawiła się i słuchała tego, co miał do powiedzenia obecny przywódca opozycji. Zatrzymaliśmy się, by obejrzeć ten barwny spektakl. Nagle były prezydent z okrzykiem radości podbiegł do naszej grupy. Jakież było nasze zdziwienie, gdy z rozłożonymi ramionami przywitał goszczącą nas Polkę Barbarę Plebankiewicz. Okazało się, że Barbara i James przyjaźnili się w czasach, gdy Polka była wicekonsulem Republiki Południowej Afryki na Seszelach. Mancham dobrze zna Polskę i Lecha Wałęsę, u którego przebywał na przełomie wiosny i lata 2001.
fotoreportaż