Mój sen o Afryce
artykuł czytany
12606
razy
Namibia - niesamowita! Kraj kontrastów i przestrzeni. Od zachodu otulony Atlantykiem, od wschodu pustynią Kalahari. Północna granica to rzeki Okavango i Zambezi, południowa - rzeka Pomarańczowa (Orange River).
Jesteśmy na południu. Upał. Żar leje się z czysto-błekitnego nieba. Ani chmurki…Zatrzymujemy się przy drodze aby posłuchać muzyki traw. Zielono - słomkowe trawy grają na wietrze! Fascynujący dźwięk, symfonia wiatru i ciszy. Wielu mówi, że w Europie tłok, za ciasno... w Namibii półtora miliona ludzi, tylko pięć osób na kilometr kwadratowy, a obszar większy od Polski. Nie narzekamy na brak przestrzeni i swoistego poczucia wolności. Samotni podróżnicy wpadają w zachwyt: "Jechałem godzinami i ani żywej duszy, tylko natura mnie otaczała!"
Oczywiście miasta są bardziej zaludnione. 250-tysięczną stolicę Namibii - Windhoek - ogłoszono najczystszym miastem Afryki. Jest to prężne, nowoczesne miasto. Nowa architektura przeplata się z dawnymi kolonialnymi budynkami. Kolorowi ludzie zmieszani na ulicach, tzw.: "czarni" (blacks) Afrykańczycy z różnych plemion: Ovambo, Herero, Damara; "biali" (whites), mniejszość i "kolorowi" (colords), potomkowie buszmenów i mieszanki innych narodowości. Przeplatanka różności, odmienność i egzotyka!
Ciekawostka o stolicy: Windhoek leży 1700 metrów nad poziomem morza i jest jedną z najwyżej położonych stolic świata. (dla porównania nasz Giewont ma 1894 m). Klimat przyjazny człowiekowi. Słońce świeci 350 dni w roku, łatwo planować wyprawy w nieznane…nie zaskoczy "niespodziewana" ulewa. Pora deszczowa latem, od Listopada do Marca, przynosi ulgę w upale.
Pierwszy przystanek - Ludertiz, małe, portowe miasteczko nad Atlantykiem. Nasze pierwsze wrażenie "Dlaczego wogóle ktoś się tu osadził? Miasto, tutaj?" Wszystko budowane na piachach i skałach, otoczone Pustynią Namib (Namib Desert) z trzech stron i rozszalałym oceanem od zachodu. Odpowiedź prosta - diamenty!
Ok. 100 lat temu odkryto tu pierwsze diamenty i ludzie zaczęli ściągać nawet z Europy. Jakieś 10 km na wchód od Luderitz, resztki osady - Kolmanskoop. Dzisiaj zupełnie opuszczonej na piachach pustyni. Kiedy myślano, że diamenty się "skończyły", wszyscy mieszkańcy wyjechali zostawiając domy, szpital, klub i inne budynki opustoszałe. Ziarnko po ziarnku piasek przesypał się do środka, zasypując niższe piętra domów, okna patrzą na nas bez szyb, wiatr gra w futrynach. W wyobraźni odtwarzamy dawną świetnosć!
W Luderitz wyprawa na niezwykła plażę, Agate Beach! Szukamy półszlachetnych kamieni - agatów - wymytych przez fale na brzeg. Spacerowicze chodzą "zgjęci w pół", przypomina to szukanie bursztynów po sztormie nas Bałtykiem. Biało-szaro-czarne imponujące antylopy oryx przebiegają opodal, ciekawsko patrząc na nas. Żyją na pustyni i mogą długo przetrwać bez wody. Tam gdzie pozornie nic nie rośnie, jedzą wilgotny mech ze skał i kamieni. W porcie parę łódek łowiących diamenty z dna oceanu. Wyciągają piach przez rurę na pokład, przesiewając wciąż szukają skarbów.
W nocy jedziemy na przejażdżkę po mieście, na górę, z której widać cały Luderitz. Światła portu migocą w dole, fale odbijają ich blask. Cicho i wietrznie w Ludertiz... na wodzie oświetlone boje przy Wyspie Rekinów (Shark Island).
fotoreportaż