Tobago. Na peryferiach Morza Karaibskiego.
artykuł czytany
9874
razy
MIEJSCOWE CENY: walutą obowiązującą na Tobago jest dolar Trynidadu i Tobago, w skrócie TT$. 1 USD to ok. 6,3 TT$. Generalnie ceny są w większości przypadków bardzo zbliżone do polskich, a często niższe, niż w Polsce. Najbardziej jaskrawym tego przykładem jest paliwo. Litr benzyny bezołowiowej kosztuje w przeliczeniu ok. 1,80 zł.! Równie tanie są artykuły spożywcze. Ceny usług turystycznych nie są może aż tak niskie, ale i tak sytuują się poniżej średniej karaibskiej.
TRANSPORT: najtańszym, a raczej bezpłatnym sposobem podróżowania po wyspie jest autostop, choć korzystają z niego raczej miejscowi, którzy czekają na rogatkach każdej niemal osady, licząc na pomoc jakiegoś miłego kierowcy. Turyści co do zasady na darmowe podwiezienie liczyć nie mogą, choć z pewnością są od tej reguły odstępstwa.
Bardzo tanio, stosunkowo punktualnie i w miłej atmosferze podróżuje się autobusami. Przejazd, np. z Buccoo do Scarborough (ok. 25 min. jazdy) kosztuje tylko 2 TT$. Za dzieci, o ile pamiętam, do 6-tego roku życia nie płaci się nic. Liczba połączeń nie jest może zbyt duża, jednak znając rozkład jazdy (do zdobycia w Scarborough) można dotrzeć autobusem nawet w najodleglejsze zakątki wyspy. Problemem jest jedynie znalezienie miejsca, w którym można kupić bilety oraz przystanku, na którym można dostać się do wnętrza autobusu. W poszukiwaniu rozwiązania obu problemów trzeba się koniecznie zwrócić do przedstawiciela miejscowej społeczności. Po otrzymaniu wskazówek (gwarantowane), nabyciu biletu i znalezieniu tajnego przystanku, wystarczy zamachać ręką na nadjeżdżający autobus.
Taksówki są dostępne na najmniejsze skinienie ręki, a nawet bez niego. Kierowcy chętnie sami zagadują, czy nie potrzebujemy pomocy w zakresie przemieszczenia się z punktu A do punktu B, przy czym są pod tym względem wyjątkowo mało nachalni. Przejazdy taksówkami są niedrogie, pod warunkiem, że wybierzemy tzw. route taxi. Są to taksówki w pełni oficjalne, różnią się jednak o typowych taksówek tym, że: a) nie posiadają na dachu symbolu „taxi", za to ich znaki rejestracyjne zaczynają się od litery „H", b) po drodze zabierają jeszcze innych pasażerów, c) cena za kurs zależy od uzgodnień z kierowcą. W praktyce, opłata mieści się w granicach od 2 - 10 TT$ za jazdy na dystansie do kilkunastu kilometrów.
Wynajęcie samochodu wiąże się z koniecznością wydania co najmniej 30 USD za dzień, choć za tą cenę nie ma co liczyć na samochód świecący przykładem w zakresie stanu technicznego. My za mniej więcej taką cenę dostaliśmy Nissana Super Saloon (wielkościowo odpowiednik Nissana Primery), który wyglądał z zewnątrz i wewnątrz doskonale i był bardzo wygodny, jednak miał całkowicie łyse opony, słabe hamulce, a przy prędkości powyżej 90 km/h (tyle osiągnęliśmy tylko na drodze do Scarborough) strasznie nim telepało. Inna sprawa, że na miejscowych drogach sprawował się całkiem przyzwoicie, a palił odwrotnie proporcjonalnie do jego dużych gabarytów. Jeżeli zechcecie dostać bardziej wiarygodne auto, musicie się liczyć z wydatkiem co najmniej 40 USD za dzień.
Na drogach widywaliśmy również wielu rowerzystów, jednak nie znaleźliśmy żadnej wypożyczalni tego typu pojazdów, więc nie wiem, ile kosztuje ich wynajęcie.
Ocena końcowa
Ze wszystkich odwiedzonych przez nas do tej pory wysp należących do Małych Antyli (Martynika, St. Lucia, Dominika, Mayreau, Les Saints koło Gwadelupy) Tobago stanowi najbardziej chyba uniwersalne miejsce wypoczynku na Morzu Karaibskim. Każda z wcześniej odwiedzonych przez nas wysp była wspaniała, ale zawsze miała jedną lub kilka cech charakterystycznych, dominujących nad innymi, przez co dla jednych jawiła się jako raj na ziemi, a dla innych mogła być mniej atrakcyjna. Tobago nie ma może takich plaż i wody, jak Mayreau, takiego bujnego i rozległego lasu deszczowego, jak Dominika, nie jest tak ucywilizowana, jak Martynika, ale ma za to wszystkiego po trochu - w sam raz tyle, żeby każdy znalazł dla siebie coś interesującego. Co jednak najważniejsze, wyspa jest bardzo bezpieczna, a ludzi tak miłych i uczynnych dla obcokrajowców, jak na Tobago, szukać ze świecą. Gdyby tak jeszcze zniesiono obowiązek wizowy i ograniczono zaskakujący wielu podatek wyjazdowy (100 TT$ od osoby), Tobago byłoby naprawdę wymarzonym miejscem na spędzenie zimowych wakacji.