Meksykańska droga
artykuł czytany
6387
razy
Plaża w Progreso szczerze mówiąc nie umywa się do tej np. nad Bałtykiem. Ma ona może z 10 metrów szerokości, tuż za nią znajduje się ulica, oddzielona od plaży niskim betonowym murkiem. Na dodatek woda w tym miejscu jest bardziej brązowa niż niebieska (to z powodu małych ziarenek piasku unoszonych z dna), a z każdego miejsca widać długi betonowy most prowadzący w morze prosto do portu, zbudowanego ładny kawałek drogi od brzegu. Niemniej jednak udało nam się znaleźć w miarę przytulne miejsce i spędzić parę godzin na leniuchowaniu, taplaniu się w wodzie oraz czytaniu książek.
Późnym popołudniem wróciliśmy do Meridy, pospacerowaliśmy trochę po centrum miasta a w końcu wróciliśmy do hotelu. W nocy trochę dokuczały nam komary, polski Autan i inne środki odstraszające jakoś nie bardzo działały.
27 lutego. Merida – Mexico City
Wstaliśmy wcześnie rano (ech, po raz kolejny podczas naszej podróży...) i autobusem miejskim dotarliśmy na lotnisko, leżące na przedmieściach Meridy. Stamtąd, prawie kompletnie pustym samolotem odlecieliśmy do Mexico City. Udaliśmy się do ambasady, odebraliśmy zostawione tam wcześniej dokumenty i karty płatnicze. Z bagażami udaliśmy się ponownie do hotelu, w którym spędziliśmy naszą pierwszą noc w Meksyku.
Na resztę tego dnia zaplanowaliśmy sobie zwiedzenie muzeum Fridy Kahlo oraz Trockiego, znajdujących się w niedaleko leżącej dzielnicy Coyoacan.
Muzeum Trockiego wywołało u mnie trochę mieszane uczucia. Dom zachowany jest w takim stanie i urządzony jest tak samo, jak przed kilkudziesięciu laty. W jednej jego części urządzono wystawę zdjęć i przedmiotów związanych z życiem Trockiego, druga - to pokoje, w których mieszkał i pracował rosyjski rewolucjonista. Całość zrobiona jest trochę tak, jakby Meksykanie chcieli wybielić postać Rosjanina, na wczesnych zdjęciach wygląda on jak młody idealista, na późniejszych jak stateczny profesor uniwersytecki. Nie ma ani słowa o tym, że odpowiedzialny był za śmierć tysięcy ludzi, że był zwolennikiem permanentnej rewolucji i zaostrzenia polityki wobec chłopów oraz że w dużym stopniu przyczynił się do terroru szalejącego w ZSRR.
Widać, że Trocki, przynajmniej przez niektórych, darzony jest w Meksyku sporym szacunkiem, żeby nie powiedzieć uwielbieniem. To pewnie ten sam mechanizm, dzięki któremu Che Guevara obecny jest na koszulkach zachodnioeuropejskiej i amerykańskiej młodzieży – tak długo jak ktoś na własnej skórze nie doświadczy rewolucji socjalistycznej, tak długo uważać będzie ten rodzaj ustroju za lekarstwo na wszystkie niedoskonałości kapitalizmu.
Dom Fridy Kahlo oddalony jest od muzeum Trockiego o kilkaset metrów, wywołuje jednak zupełnie przeciwne odczucia. Całość pomalowana w czerwono – niebieskie kolory, na wewnętrznym dziedzińcu stoją dziwaczne rzeźby z papieru, w pokojach porozwieszane są surrealistyczne obrazy malarki (m.in. jej portret ze Stalinem) oraz zrobione przez nią lalki.
Przeczytaj podobne artykuły