Meksykańska droga
artykuł czytany
6387
razy
Za nocleg zapłaciliśmy 8 USD za osobę dostając niewielki pokoik z łazienką. Bardzo przydatnym wyposażeniem okazał się być wentylator umieszczony na suficie. W porównaniu z Palenque noce w Gwatemali były o wiele bardziej gorące i duszne. Było jeszcze wcześnie, tak więc udaliśmy się na przechadzkę po St Catharina, chcąc wymienić trochę pieniędzy i zrobić drobne zakupy. Okoliczne kantory były już pozamykane, tak więc jedyną opcją, która nam pozostała było udanie się na niedalekie lotnisko (kurs w tamtejszym kantorze był i tak lepszy od tych w mieście).
W drodze powrotnej do Flores zdecydowaliśmy się także kupić bilety na przejazd do Chetumal (20 USD od osoby), chcąc dostać się z powrotem do Meksyku i zwiedzić Jukatan. Według zapewnień sprzedawcy biletów, autobus nie przejeżdżał przez Belize - zależało nam na tym, żeby ominąć ten kraj i nie płacić za wizy wjazdowe. Resztę wieczoru spędziliśmy na tarasie naszego hotelu podziwiając widoki w stylu romantic classic ;-)
23 lutego. Flores – Tikal – Flores.
Busy łączące Flores z Tikal odjeżdżają wcześnie rano. Jeszcze przed wschodem słońca opuszczamy wyspę i ruszamy przez dżunglę do ruin miasta Majów. Na miejscu jesteśmy dokładnie o wschodzie słońca, dzięki temu możemy obserwować, jak cała okolica budzi się do życia. Z każdą minutą słychać coraz więcej głosów zwierząt. Po wejściu na szczyt piramidy można podziwiać okoliczne budowle kryjące się w porannej mgle. Wcześnie rano nie ma także wielu turystów, co znacznie ułatwia chłonięcie całej atmosfery tego miejsca.
Mi osobiście Tikal podobał się o wiele bardziej niż Palenque, pewnie dlatego, że wydaje się być bardziej autentyczny a jednocześnie ciągle tajemniczy. Ruiny porośnięte trawą, szczyty piramid wystające ponad korony drzew, półdzikie zwierzęta biegające pomiędzy resztkami budowli – to wszystko wywiera niezapomniane wrażenie.
Teren, który pokrywają ruiny, jest dosyć spory. Myślę, że nam udało się obejrzeć zaledwie jego połowę. Około godziny 12 zmęczeni chodzeniem i nasilającym się upałem wsiadamy do autobusu i wracamy do Flores.
Resztę dnia spędzilibyśmy na beztroskim włóczeniu się po miasteczku, gdyby nie to, że przypadkiem zerknęliśmy na mapę Jukatanu. Okazało się, że nie ma drogi łączącej bezpośrednio Gwatemale z Chetumal w Meksyku, jedyna, jaka jest, przechodzi przez terytorium Belize. Zezłoszczeni udajemy się do biura, które dzień wcześniej sprzedało nam bilety do Meksyku, wprowadzając nas jednocześnie w błąd. Panie w biurze z bezczelną szczerością oświadczają nam, że nie zwrócą nam pieniędzy, mogą, co najwyżej w zamian zaoferować nam bilety do Palenque, potrącając dodatkowo po 5 USD od osoby (niby za anulowanie rezerwacji do Chetumal). Nasze pertraktacje z pracownikami biura nic nie dają, nie mając innego wyjścia decydujemy się na powrót do Palenque. Nieprzyjemne wrażenie jednak pozostaje, na szczęście był to jedyny taki zgrzyt podczas całego wyjazdu. Aha, oczywiście autobus do Palenque wyjeżdża następnego dnia wcześnie rano... Humor poprawiliśmy sobie w małej restauracyjce serwującej przepyszne koktajle owocowe.
24 lutego. Flores – Palenque
Kurcze, co to za urlop, na którym piąty dzień z rzędu wstaję przed wschodem słońca! Obiecuję sobie, że to już ostatni raz i następnego dnia nie dam się obudzić wcześniej niż o 12 w południe. Czas pokaże, że z moich obietnic nic nie wyjdzie...
Przeczytaj podobne artykuły