Meksykańska droga
artykuł czytany
6387
razy
Chichen Itza to podobno najlepiej zachowane miasto Majów na całym Jukatanie. Z racji bliskości Cancun, wielkiego kurortu meksykańskiego wyglądającego jak blokowisko z wielkiej płyty zbudowane nad morzem, miejsce to odwiedzane jest przez wielu turystów, głównie Amerykanów.
Największą atrakcją tego miejsca jest piramida Kukulcana zorientowana według kierunków świata w ten sposób, że podczas jesiennego i wiosennego zrównania dnia z nocą zachodzące słońce rzuca cień przypominający węża pełzającego w dół po stopniach budowli. Nam niestety nie udało się tego zaobserwować... U stóp piramidy znajduje się wejście do jej wnętrza – wąskie i strome schody prowadzą do samego środka, gdzie zobaczyć można figurkę bożka czczonego przez Majów. Nie jest to jednak wycieczka dla osób cierpiących na klaustrofobię.
W pobliżu piramidy znajduje się także boisko do peloty – narodowego sportu dawnych mieszkańców Jukatanu. Tamtejsi sportowcy nie musieli być chyba specjalnie motywowani do zwycięstwa, zawodnikom przegranej drużyny wyrywano po prostu serca. Ciekawe co na to nasi piłkarze...? ;-)
Na wschód od ruin, szeroką ścieżką dojść można do cenoty – naturalnego zbiornika wodnego o prawie idealnie okrągłym kształcie. Miejsce to, podobnie jak inne tego typu w okolicy, prawdopodobnie wykorzystywane było do celów rytualnych, inaczej trudno jest wytłumaczyć dlaczego znaleziono tam liczne szkielety ludzkie...
Ostatni autobus z Chichen Itza do Meridy odjeżdża o 17.00, dwie godziny później byliśmy z powrotem w naszym hotelu.
26 lutego. Merida – Progreso – Merida
Wstaliśmy rano, zjedliśmy śniadanko i usiedliśmy na tarasie przy recepcji hotelu czekając na kuriera, który miał dowieźć nam bilety. Wykazał się on typową dla południowców punktualnością i zamiast o 9 rano pojawił się dopiero tuż przed południem.
Po odebraniu biletów udaliśmy się na kolejny, trzeci z kolei dworzec autobusowy, tym razem obsługujący autobusy wyjeżdżające w kierunku północnym. Zdecydowaliśmy się na dzień odpoczynku nad Zatoką Meksykańską w Progreso.
Przeczytaj podobne artykuły