podróże, wyprawy, relacje
ARTYKUŁYKRAJEGALERIEAKTUALNOŚCIPATRONATYTAPETYPROGRAM TVFORUMKSIEGARNIABILETY LOTNICZE
Geozeta.pl » Spis artykułów » Ameryka Północna » W Świecie Drugim i Pół
reklama
Krzysztof Ulanowski
zmień font:
W Świecie Drugim i Pół
artykuł czytany 2349 razy
Przed wyjazdem z Meksyku do Gwatemali chyba wszyscy jesteśmy lekko podenerwowani. W końcu jedziemy za granicę! W dodatku do kraju, który znam wyłącznie z medialnego przekazu z lat 80 ubiegłego wieku. Był to wtedy prawicowy, wyjątkowo brutalny reżim wojskowy.
Budzimy się w naszym pensjonacie w Palenque, w stanie Chiapas o godz. 4.45 rano. Przez moment się zastanawiam, czy zakładać moją nową koszulkę z wolnościowymi hasłami indiańskiej, lewicowej partyzantki Zapatystów. W końcu macham ręką i T-shirt wkładam. Najwyżej nie przepuszczą mnie przez granicę.

Łodzią do ruin

Idziemy na ulicę 5 Maja, gdzie według dość niepewnych wskazówek tubylców być może znajduje się przystanek autobusów, odjeżdżających w stronę gwatemalskiej granicy. Bingo! Stoi busik. Płacimy po 100 pesos (około 30 zł). Odjazd był przewidziany o 6.00, ale wyruszamy wcześniej - w pojeździe jest już komplet pasażerów. Drogę na granicę przesypiam. W wiosce Frontera Corozol nad graniczną rzeką Usumacinta wysiadamy przed drewnianą wiatą.
Pod zadaszeniem znajduje się informacja turystyczna i kasy biletowe. Kilka metrów dalej jest przystań. Motorowe łodzie (lanchas) wolno obsługiwać jedynie miejscowym Indianom lakondańskim, blisko spokrewnionym z Majami.
Jest nas pięcioro, czyli... o jedną osobę za dużo. Niestety, musimy wynająć większą łódź, która kosztuje aż 900 pesos (około 300 zł). Płyniemy w dół rzeki. Lądujemy u wrót ruin Yaxchilan, dawnego miasta Majów. Ruiny rozsiane są w Puszczy Lakondańskiej, co bynajmniej nie oznacza, że za wstęp nie trzeba zapłacić. Bilet kosztuje 38 pesos (około 12 zł), czyli tyle, ile wstęp do większości zabytków w Meksyku. Jest też księga pamiątkowa, do której się wpisujemy. I tu zaskoczenie.
Jest jeszcze bardzo wcześnie, ale przed nami już weszła jakaś grupa turystów. Polacy z Łodzi! To zawsze cieszy, bo w Meksyku nieczęsto spotyka się polskich podróżników. Wchodzimy do dżungli, która gada i śpiewa do nas. Przechodzimy przez ciemny labirynt - inaczej nie da się dostać do miasta. Na szczęście labirynt jest dość krótki. Przed wyjściem ,,atakują" nas nietoperze. Część dziewczyn piszczy.
Na Gran Plaza (Rynku) rozdzielamy się. My z Anią spotykamy część wspomnianej wyżej polskiej grupy - akurat same dziewczyny. Rozmawiamy przez chwilę. Łodzianie podróżują po Meksyku wynajętym samochodem. Chwalą sobie ten sposób poruszania się, paliwo jest w Meksyku tanie.
W tym czasie reszta naszej grupy zatrzymuje się koło pozostałej części ekipy z Łodzi - samych facetów. Nasze dziewczyny rozmawiają pomiędzy sobą po polsku. Tamci reagują porozumiewawczymi spojrzeniami i palcami przykładanymi do ust. Reakcja, jak na Meksyk, co najmniej dziwna. Może jacyś uprzednio spotkani rodacy ich skrzywdzili?
Strona:  [1]  2  3  4  5  6  następna »

górapowrót
kursy walutkursy walut
[Źródło: aktualny kurs NBP]
ZDJĘCIA