Hanna Janasik, Leszek Janasik
Sacrum i profanum - Fatima Shopping Center
Geozeta nr 4
artykuł czytany
14574
razy
Jesteśmy już w połowie placu, w jego najniższym punkcie. Po lewej stronie buchają metrowe płomienie przypominające znicz olimpijski. To ściana, pod którą składa się świece intencyjne. Od upału i ogromnej ilości świec wszystko zamieniło się w jeden wrzący tygiel gdzie stearyna osiągnęła temperaturę samozapłonu. Tumany ciemnego dymu unoszą się nad osmoloną ścianą, coraz to nowe świece zwijają się jak guma scalając się z płonącą masą.
Powoli się zmierzcha, temperatura staje się znośniejsza. W poszukiwaniu miejsca na nocleg trafiamy na tyły sanktuarium do gaju oliwnego. Stoją tu dwa rozbite na-mioty. Darmowe pole namiotowe dla pielgrzymów wyposażone jest w przyzwoite łazienki. Tu postanawiamy nocować.
to chodzi Bóg i Jego łaska
wilczy kot
to salto delfina
wilczy kot
to tylko tygrys wśród drzew
wilczy kot
głupiec na wzgórzu już wie
co jest co
pieśnią moją jest
pieśnią moją jest Pan
T. Budzyński
Na kolację zaprasza nas nasz sąsiad Anglik. Jest tu już od czterech miesięcy, mieszka w skromnym namiocie bez tropi-ku, ma kilka książek oraz krzesło. To cały jego dobytek. Oprócz nas zaprasza jeszcze dwóch ludzi ze wschodu, Rosjanina i Ukraińca. Ci dwaj pielgrzymi śpią pod skrzydłami Pana, niebo jest im dachem, a ziemia łóżkiem.
Władymir przywędrował ze wschodu korzystając tylko z własnych nóg i czasami autostopu. Od Paryża, gdzie żył przez pewien czas jako kloszard, przybył do Fátimy ze swym duchowym przyjacielem Dymitrią. Dymitria studiował w Paryżu. Po studiach starczyło mu pieniędzy na bilet do Dominikany, gdzie żył przez kilkanaście tygodni w lasach z pewnym Polakiem. Po powrocie do Europy został pielgrzymem. Był w Polsce podczas ostatniej wizyty Papieża. Z sentymentem wspominał gościnność i uprzejmość naszych rodaków, a szczególnie łatwość w poruszaniu się autostopem. Obaj pielgrzymi żyją z tego, co im ześle Bóg i kogo postawi na ich drodze. Oni wierzą, wiarą jakiej nie miał nikt kogo dotąd poznałem - prostą, ufną, pełną miłości i dobroci. Jedyne czym mogą się podzielić to herbata z suchych liści eukaliptusa i drzewa oliwnego.
Gdy rozpoczęły bić dzwony na różaniec udaliśmy się na główny plac przed sanktuarium gdzie zebrała się już grupka pielgrzymów. Modlitwę odmawia się w kilku językach - po portugalsku, hiszpańsku, niemiecku, angielsku, włosku i po polsku. Po zmówieniu różańca rozpoczyna się procesja wokół placu. Większość pielgrzymów oświetla sobie drogę pochodniami i unosi je w górę podczas refrenu pieśni. Na początku procesji jest niesiony wielki krzyż skonstruowany z zapalonych jarzeniówek. Mimo całej aury mistycyzmu nie można oprzeć się wrażeniu, iż ten świecący symbol przypomina "Gwiezdne Wojny".
Tak, istnieją takie boczne odnogi czasu, trochę nielegalne co prawda i problematyczne, ale gdy wiezie się taką kontrabandę jak my, takie nadliczbowe zdarzenia nie do zaszeregowania - nie można być zanadto wybrednym. Spróbujmy tedy odgałęzić w którymś punkcie historii taką boczną odnogę, ślepy tor, ażeby zepchnąć nań te nielegalne dzieje. Tylko bez obawy. Stanie się to niepostrzeżenie, czytelnik nie dozna żadne-go wstrząsu. Kto wie - może gdy o tym mówimy, już nieczysta manipulacja jest poza nami i jedziemy już ślepym torem... -- B.Schulz
Poranek to niezwykła chwila, budzący się nowy dzień, wschodzące słońce i pierwsze modlitwy, pierwsza msza w sanktuarium i nieliczni pielgrzymi. Nasz przyjaciel ze wschodu wędruje wśród oliwnych drzew czytając Biblię i wznosząc ręce w modlitwie.
Przeczytaj podobne artykułyfotoreportaż