Święte góry
Geozeta nr 6
artykuł czytany
6554
razy
Na szczyt prowadzi sześć szlaków, a wejście zajmuje zazwyczaj dziewięć godzin.
Światowe sanktuarium gór świętych...
Można zaryzykować stwierdzenie, że w Himalajach i Tybecie znajduje się rekordowa ilość "świętych" gór, zamieszkałych przez hinduistyczne i buddyjskie bóstwa i nic w tym dziwnego, gdyż region ten w mitologii hinduistycznej nazywany jest Dewiabumi, co oznacza krainę bogów.
Każda z wielkich himalajskich gór jest fascynująca, prawie każda ma swoje legendy, mitologię i historię. Ich religijno - mistyczny charakter najlepiej odzwierciedlają nazwy nadane szczytom przez miejscową ludność. Wymieńmy zatem tylko kilka przykładów: Annapurna - "bogini pożywienia", Shiviling (linga - fallus boga Sziwy), jednego z trzech, obok Wisznu i Brahmy, najważniejszych bogów hinduizmu, Nanda Devi - góra bogini Nanda ( Nanda imię a właściwie 17 przydomek bogini śmierci Kali), Cho Oyu - Turkusowa Bogini lub Podpora Religii, czy Makalu - "Wielki Czarny" - czyli Sziwa i wiele innych, których nie sposób tu wymienić. To tutaj pośród brunatnych,nieurodzajnych stepów i pustyń Zachodniego Tybetu wznosi się niczym samotna latarnia morska chyba najświętsza góra świata Gaurisshankar czczona przez miliard ludzi w Azji. Szczyt ten zwany też Kalias lub Kang Rinpocze ( Cenny Klejnot Śniegu) był przez wieki i jest nadal źródłem natchnienia dla wyznawców buddyzmu,lamaizmu, hinduizmu i tajemniczej religii Bön. Na dziewiczym do dzisiaj wierzchołku mieszka wielki bóg Siwa i jego boska małżonka Mahadevi (występująca pod wieloma imionami) - córka Himavata, bóstwa gór. Hinduiści uważają ten szczyt za ziemskie ucieleśnienie mistycznej góry Meru - duchowego centrum wszechświata. Stanowi on cel pełnej trudów i niebezpieczeństw, najtrudniejszej pielgrzymki w Azji, prowadzącej przez dzikie, nie zamieszkałe tereny wysokogórskiej pustyni. Pielgrzymi przybywający pod Kailas dokonują rytualnej wędrówki dookoła góry, zawsze zaczynając i kończąc w Darcgan. Cały krąg liczy 52 kilometry, prowadząc przez miedzy innymi przez przełęcz o wysokości 5500m n.p.m. Wzdłuż drogi wokół świętego szczytu stoi kilka gomp, czyli świątyń lamaistycznych. Ciekawostką pozostaje fakt, że wyznawcy religii Bön okrążają szczyt w przeciwnym kierunku niż pozostali. Dopiero od niedawna zaczęli docierać w rejon Kailasa ciągłe nieliczni turyści z Zachodu. Brak jak dotąd wiarygodnych informacji o ewentualnym wejściu na ten piękny i tajemniczy szczyt. Wydaje się jednak, że nigdy nie będzie to możliwe ze względów religijnych ( to tak jak by chcieć wspinać się na ołtarz w naszym kościele!). Dla alpinisty Kailas (6714m n.p.m.) pozostanie zawsze bardzo łakomym kąskiem. Podobnie jest z przepięknym strzelistym Machahapuchare (6997 m n.p.m.) w centralnym Nepalu. Miejscowa ludność uznaje szczyt za święty i wierzy, że jest on siedzibą bóstw i demonów. Dlatego też władze Nepalu do dziś (poza jednym wyjątkiem) nie udzielają zezwoleń na jego atakowanie. Stanowi zatem marzenie alpinistów z całego świata. Jedyna dopuszczona w 1957 roku wyprawa angielska, musiała złożyć uroczyste przyrzeczenie, że alpiniści nie wejdą na sam wierzchołek, aby nie zakłócać spokoju zamieszkujących tam bogów. Góra jednak obroniła się sama, dwójka szturmowa musiała wycofać się zaledwie 45 metrów od wierzchołka z powodu załamania pogody i szalejącej burzy śnieżnej. Pewnie długo jeszcze nie dowiemy się jak było naprawdę. Być może wiadomość o odwrocie przeznaczona była dla władz, a w rzeczywistości zwyciężyła dusza wspinacza?
Jeszcze na koniec wymieńmy trzeci szczyt Ziemi - Kangchedzongę (czyli Pięć Skarbnic Wielkiego Śniegu) w Himalajach Sikkimu. Przez zamieszkujących u jej podnóża Rongów stanowiących rdzenną ludność Sikkimu, szczyt ten od dawien dawna był traktowany jako bóstwo. W pobliżu góry znajduje się znaczna liczba miejsc kultu boga Kangchenjuni. Między innymi w jednej ze świątyń w Gangtoku ( stolicy Sikkimu) znajdował się posąg tego boga, przedstawionego w pozycji siedzącej na białym lwie. Członkowie zwycięskiej wyprawy brytyjskiej, która w 1955 roku pokonała Kangchendzongę musieli jednak obiecać, że w wypadku powodzenia nie wejdą na sam wierzchołek, lecz zatrzymają się kilka metrów poniżej.. Obietnica została wypełniona i alpiniści zatrzymali się rzeczywiście 2 metry poniżej wierzchołka! Podobnie postępowały również następne wyprawy!
A w Polsce?
W naszym kraju właściwie nie ma gór świętych w tym znaczeniu, jak np. w Himalajach. Z pewnością najświętsza jest Jasna Góra, lecz jest to raczej wzgórze niż szczyt górski. Dla pierwotnych plemion słowiańskich kultury łużyckiej zamieszkujących Śląsk - górą świętą,miejscem kultu i siedzibą bóstw była majestatycznie wznosząca się przeszło 500 metrów nad okoliczne równiny - Ślęża (718m). Świadczą o tym zachowane do dziś fragmenty wałów kultowych a także zachowane na kamieniach znaki "X" - pochyłego krzyża, będącego symbolem kultu solarnego. Do okresu późniejszego, kultury celtyckiej, odnoszone są liczne figury kamienne (zaopatrzone również w znaki krzyża solarnego), których przeznaczenie i pochodzenie nie zostało jeszcze definitywnie wyjaśnione.
Świętą górą był również kiedyś najwyższy szczyt Gór Świętokrzyskich - Łysica (611 m m.p.m.). Chyba żadna inna góra w Polsce nie może pochwalić się taka ilością bajd, legend i podań. Łysica i sąsiadująca z nią Łysa Góra (595 m) wiodą w Polsce pod tym względem absolutny prymat. Łysica i Łysa Góra to mityczne miejsca spotkań czarownic. To na nią o północy zlatywały na miotłach wiedźmy, zmory, odmieńce i nocnice. Od dawien dawna wierzono, że kiedy wichura szaleje na świecie, na Łysej Górze wiedźmy wyprawiają swoje wesele, paląc ogniska i warząc przeróżne trucizny na szkodę ludziom i ich dobytkowi. Z pierwszym pianiem koguta czarownice opuszczały ukryte polany i na miotłach z wyciem wichru sfruwały z góry siejąc szkody i przerażenie. Legenda o świętokrzyskich czarownicach wiąże się prawdopodobnie ze starym obrzędem słowiańskim palenia ogni czerwcowych, który przetrwał na Łysej Górze przez wiele wieków! Dzisiaj czarownica z wielkim zakrzywionym haczykowato nosem i nieodłączną miotłą jest najpopularniejszą maskotką tego regionu.
Jakby na to nie patrzeć świat gór jest sam w sobie swoistym kosmosem, który jednak nabiera życia dzięki nam - ludziom. I wtedy to pozornie martwe i obojętne masy skalne ożywają, wypełnione naszymi wierzeniami, legendami, marzeniami i przeżyciami. Na pewno warto dostrzec w nich coś więcej niż kupę kamieni, gdyż góry potrafią się odwdzięczyć!