Literackie miniatury globtrotera czyli Smaki Świata
artykuł czytany
2829
razy
W napisanej w XIX stuleciu Złotej Gałęzi James George Frazer wspomina o odwiecznych wierzeniach Portugalczyków. Związani od zamierzchłych czasów z wybrzeżem atlantyckim tubylcy byli przekonani, że ludzie rodzą się podczas przypływów, umierają zaś podczas odpływów. Te naturalne zjawiska wyznaczały rytm życia, determinowały przez wieki ludzkie zachowania, dzieliły codzienność na fazy radości i smutku. Ocean jest też kreatorem łagodnego klimatu Portugalii. Tymianek, lawenda i migdałowce dojrzewają tu wyśmienicie i odznaczają się wyjątkowym bukietem zapachowym. Oliwki z Algarve należą do najszlachetniejszych na świecie. Dąb korkowy wywindował Portugalię na pierwsze miejsce w świecie w produkcji korka. Winiarskie tradycje nad Duero rozwinęły się dzięki cudownej wegetacji winnej latorośli na północy kraju, a porto doczekało miana symbolu narodowego. Sami Portugalczycy wypijają go rocznie ponad 100 litrów na głowę mieszkańca a w świecie jest jednym z najbardziej cenionych dionizjaków.
Narodowych symboli ten iberyjski kraj ma wielokroć więcej i wcale nie trzeba tu pozostawać w kręgu trzech „f": fado - Fatima - futbol. Sam bowiem António Lobo Antunes - jeden z najwybitniejszych żyjących pisarzy portugalskich - proponuje demitologizację historii własnego narodu. Szukając więc mniej popularnych specjalności znad Tagu pragnę wspomnieć o manuelino - stylu dekoracyjnym w architekturze i rzeźbie nie mającym odpowiednika w innych rejonach Europy. Jego rozwój za podstawę miał tradycje późnego gotyku a wykształcił się w okresie panowania Manuela I Szczęśliwego /1495-1521/. Styl cechuje się soczystym bogactwem orientalnej plastyczności i nowymi zdobniczymi treściami. Wykorzystuje baśniowo-naturalistyczne detale, liny żeglarskie, muszle morskich stworów czy korale i łączy je z gotycką, mauretańską a nawet indyjską ornamentyką. Manuelino jest kwintesencją bujnego rozwoju kontaktów ze światem zapoczątkowanego przez księcia Henryka Żeglarza, inspiratora wielkich wypraw morskich i ojca kolonialnej potęgi państwa. Jednym z najokazalszych zabytków typowych dla tego stylu jest dos Jerónimos w Belem, bardzo starej dzielnicy Lizbony. Właśnie Klasztor Hieronimitów z początku XVI stulecia wyjątkowo udanie połączył w sobie strzelistość ascetycznego gotyku z łagodnością hiszpańskiego renesansu i mauretańską ornamentyką. To prawdziwe kamienne arcydzieło wzniesiono tuż po udanej ekspedycji Vasco da Gamy - grobowiec jednego z twórców morskiej potęgi Portugalii znajduje się wewnątrz klasztoru. Manuelino obecne jest w elementach dekoracyjnych dziesiątków obiektów sakralnych i świeckich w całym kraju. Kilka z nich znalazło się na Liście Światowego Dziedzictwa UNESCO.
Reminiscencją wszystkiego co najciekawsze w architekturze Półwyspu Iberyjskiego jest perełka portugalskiej Estremadury, Óbidos. Początki osadnictwa sięgają tu neolitu. Potem teren ten penetrowali Celtowie, Rzymianie, Wizygoci i Arabowie. Miasto wybudowano w dwunastym stuleciu a to co dziś możemy podziwiać kształtowało się przez następne wieki. Zachowano jednak średniowieczny schemat grodu - wysoki mur obronny, zygzakowaty układ brukowanych uliczek, biel ścian budynków mieszkalnych i błękitno-żółte zdobnictwo. Co krok napotykamy kamienne schodki, studnie, nisze z ławkami i pręgierze. Kilkuset obecnych mieszkańców Óbidos ma do dyspozycji osiem kościołów, każdy wzniesiony na polecenie innej królowej, bo to one rezydowały w tym bajkowym miasteczku. Rzecz jasna, część owych sakralnych obiektów przeznaczono teraz na inne potrzeby. Służą jako sale koncertowe, miejsca okazjonalnych wystaw lub jako pousadas, czyli pensjonaty. Nad miastem góruje okazały zamek króla Dinisa - ten władca zapoczątkował zwyczaj darowania grodu monarszym małżonkom. Z daleka widzimy solidne baszty z blankami, groźne otwory strzelnicze i białe ściany rezydencji królowych. Kilkaset lat temu miasto pełniło funkcje jednej z ważniejszych fortec portugalskich od strony Atlantyku. Elementy renesansu obserwujemy w architekturze kościoła Santa Maria, barok w malowidłach ściennych innych kościółków a błękit płytek azulejos towarzyszy nam prawie wszędzie. Wiele okien i bram w obiektach grodu wykończono w stylu manuelińskim. Nigdzie nie znajdziemy asfaltu, dzikich przybudówek czy anten satelitarnych. Wszystkie ewentualne zmiany architektoniczne obwarowane są srogimi przepisami chroniącymi naturalny wygląd średniowiecznego miasta.
W czasie jednego z jesiennych tygodni Óbidos pachnie kakao. W bieżącym roku odbywa się tutaj druga edycja Międzynarodowego Festiwalu Czekolady, na który z całego świata zjeżdżają profesjonalni cukiernicy i znawcy tego szlachetnego produktu. Przez kilka dni listopada /04.-11./ mają oni zaprezentować najwymyślniejsze wyroby swego rzemiosła - słodycze, lody, napoje i ciasta. Zasadniczym warunkiem jest nowatorstwo w wykorzystaniu czekolady. Wydawałoby się, że w tej branży wszystko już wymyślono od czasu gdy ponad sto lat temu Szwajcarzy podarowali smakoszom mleczny wariant tego specjału. Ale nie. Ubiegłoroczne popisy finalistów owej słodkiej imprezy dowiodły, że inwencja w branży czekoladowej nie ma granic. Renomowane kawiarnie Wiednia, Rio i Tokio czekają na takie wynalazki i obok swych tradycyjnych deserów chętnie serwują coś absolutnie nowego. Niektóre ubiegłoroczne receptury znalazły się więc w menu niejednego lokalu na świecie.
Festiwalowi w Óbidos towarzyszy kilka dodatkowych imprez, które przyciągają do tego urokliwego miasteczka dodatkowe rzesze turystów, smakoszy i dzieci. Artyści rzeźbiarze tworzą z czekoladowej masy plastyczne dzieła biorąc udział w osobnym konkursie i pokazach swej twórczości. Teren wystawowy zarezerwowano dla znaczących firm branży czekoladowej z całego świata, które prezentują tu własne najciekawsze wyroby. Specjalne otwarte seminarium ma za zadanie edukować zwiedzających w dziedzinie odczuwania smaków kulinarnych, sztuki podawania potraw i obyczajowości związanej ze spożywaniem posiłków. Inny z kilku festiwalowych obiektów przeznaczono na degustację porto zagryzane oczywiście czekoladowymi specjałami. Profesjonalne szkoły branży czekoladowej zjeżdżają tu ze specjalnym polowym laboratorium i demonstrują proces produkcji lodów, napojów oraz kilku gatunków wyrobów z kakao. Dziecięcy Czekoladowy Dom stworzono zaś w celach edukacyjnych. Latorośle z cukierniczą pasją pod okiem profesjonalistów uczą się obrabiania słodkich surowców przygotowując dania wymyślone przez siebie. Na terenie obiektów i między nimi spotkać można wszędobylskiego Misia Obi. Ta oficjalna maskotka Festiwalu hojną ręką rozdaje napotkanym zwiedzającym czekoladowe smakołyki i lody.
Terminem czekolada określa się produkty z ziarna kakaowego, którego ojczyzną jest Ameryka Południowa. Chodzi tu głównie o napoje i słodycze. Sama masa powstaje w wyniku procesów oczyszczania, mieszania i prażenia ziaren kakao a następnie łączenia ich z cukrem, masłem kakaowym i produktami mlecznymi. Narkotyzujący napój czekoladowy znany był od stuleci Aztekom a do Europy około roku 1500 dotarł na statkach hiszpańskich i portugalskich eksploratorów. Picie czekolady było bardzo modne w siedemnastowiecznej Anglii i innych krajach Starego Kontynentu. Mleczną czekoladę po raz pierwszy wyprodukowali w 1876 roku Szwajcarzy i od tego czasu rozpoczął się jej triumfalny pochód przez cały świat. Największe czekoladowe targi odbywają się co roku w Paryżu a kilka krajów rywalizuje między sobą o prymaty jakościowe w jej produkcji.
Kilka miesięcy przed Festiwalem w Óbidos ogłaszany jest konkurs na recepturę nowego dania, którego głównym składnikiem winna być czekolada. Konkurs jest otwarty i biorą w nim udział amatorzy z całego świata. Każdy może wysłać przepis dania własnego pomysłu w języku angielskim na adres organizatora. Specjalna komisja ocenia to biorąc pod uwagę kreatywność autora i atrakcyjność propozycji. Wybranych zostaje 10-cioro finalistów, którzy na koszt komitetu organizacyjnego zapraszani są do Portugalii aby zaprezentować swój przepis przed publicznością i międzynarodowym jury. Mając do dyspozycji wszystkie urządzenia kuchenne i wyszczególnione w przepisie produkty finalista dysponuje dwoma godzinami czasu na pokaz. Jego obowiązkiem jest także odpowiadanie na pytania publiczności i udostępnienie receptury wszystkim zainteresowanym. W ubiegłorocznej edycji Festiwalu zwyciężyła pewna Hiszpanka, której deserowy pomysł nosił miano Pudding czekoladowy z francuską polewą sabayon i kremem. Przepis zawierał 13 składników a pokaz trwał 115 minut! Pozostali finaliści - z Austrii, Brazylii, Holandii, Szwecji, Portugalii i Stanów Zjednoczonych - zaprezentowali nie mniej wyszukane dania ale pierwsze miejsce jest, niestety, tylko jedno.
Przeczytaj podobne artykułyfotoreportaż