Wileńskie impresje
artykuł czytany
2547
razy
Zaledwie 200 km od naszej wschodniej granicy istnieje prawdziwa perła architektury. To Wilno. Miasto stworzone w wyniku erupcji twórczej różnych nacji. Artyzm budowli, wzgórza pełne dywanów zieleni, pagórki Rossy i niemierzalna w żaden sposób gościnność mieszkańców to atrybuty, których nie można zapomnieć.
Maj. Soczysta zieleń i intensywny zapach kwiatów na Górze Zamkowej wędruje w uliczki starego miasta mieszając się z zapachami zielonych ścian budynków obrośniętych dywanami bluszczy i dzikiego wina. Tak wita nas Wilno - miasto skrojone na miarę człowieka. Urokliwe uliczki starego miasta buchają historią niczym lawina deszczu z oberwanej chmury. Uniwersytet zachwyca pięknem i bogactwem arkad, rzeźb, fresków, a przede wszystkim czytelnym i mądrym rozłożeniem urbanistycznym służącym wygodzie profesorów i studentów. Na uniwersyteckich dziedzińcach, z których każdy jest perełką, widać polskie napisy i nieomal sylwetki członków Promienistej Rzeczpospolitej. Mickiewicz z Zanem idą w parze. Kowalewski z Czeczotem wiodą spór wiadomy. Otwieram oczy zdziwiony sytuacją. To tylko gra świateł, cienia i słońca sprawiają, iż czas cofa się w przestrzeni.
Wilno skąpane w słońcu prowadzi nas poprzez swe kościoły jeden piękniejszy od drugiego do Ostrej Bramy zwanej też Miednicką. Ozdobiona piękną barokową attyką polską z wizerunkiem Pogoni od frontu. Od strony wewnętrznej znajduje się kaplica Ostrobramska mieszcząca cudowny obraz. Obraz pełen sreber i tabliczek wotywnych przyciąga magnetyczną siłą oddziaływania tłumy pielgrzymów i turystów. Jedni żarliwie modlą się powierzając swój los i problemy Matce Boskiej, drudzy natomiast namiętnie fotografują. Błysk fleszy, głosy modlitwy, tony muzyki kościelnej rozbrzmiewające z przyległego kościoła św. Teresy tworzą łącznie nieoczekiwany obraz pełen ekspresji, w którym zawarta została przeszłość, teraźniejszość i przyszłość pewnie.
Idziemy powoli, już w oddali widać sylwetkę Kościoła Św. Anny, fundacji Aleksandra Jagiellończyka. Najwspanialszy kościół na ziemiach dawnej Rzeczpospolitej spokojnie spogląda na Wilno. Stajemy zdumieni wspaniałością tego gotyku płomienistego. W oczach wirują ażurowe ośmioboczne wieżyczki fasady niezwykle lekkie i eleganckie. Cała gama przenikających się nawzajem ornamentów łukowych łączy się z filarami i pinaklami. Nic dziwnego w tym, że zachwycony świątynią Napoleon marzył żeby przenieść ją nad Sekwanę. Na szczęście dla nas marzenie cesarza nie ziściło się.
Wędrujemy dalej na Antokol do kościoła Piotra i Pawła. Oczom naszym ukazuje się tańczący, wirujący barok jedyny w swoim rodzaju może podobny w swym wyrazie do niewielu świątyń rzymskich ale w swej istocie zachowujący odrębność wschodu. Niezwykłe bogactwo dekoracji wnętrza i niemniej wyszukana elewacja pozwalają określić tę świątynie mianem perełki. Dekoracja elewacji cała w kolumnach na przemian stojących pojedynczo i parami, w pilastrach przepysznej urody, trójkątnych frontonach, niszach i wnękach o zadziwiających kształtach, gzymsach nieskromnych przywodzi na myśl piękną diwę urody niespotykanej wschodu i zachodu. Wnętrze to tylko 2 tysiące figur i kompozycji ornamentalnych, przebogaty wystrój sztukatorski sklepień nawy głównej, transeptu, kopuły, prezbiterium, kaplic bocznych i ołtarzy. Wszystko to budzi podziw i zarazem zdumienie.
Plac katedralny - Katedra katolicka p.w. śś. Stanisława i Władysława fundowana przez Władysława Jagiełłę cała mieni się w majowym słońcu. Żywy czy niemy świadek doniosłych wydarzeń dziejów Wielkiego Księstwa Litewskiego, koronacji, zaślubin i pogrzebów ludzi ówczesnego świecznika, twórców państwa litewskiego z powagą trwa na swoim miejscu przyciągając wzrok swym klasycystycznym pięknem. Wawrzyniec Gucewicz, świetny architekt wschodu nadał jej obecny wygląd. Wchodzimy do środka i jesteśmy zdumieni skromnością i prostotą wyposażenia wnętrza. Wzdłuż bocznych naw znajduje się ciąg 11 kaplic. Uderza prostota dwóch ołtarzy, kanonicznego wraz ze wspaniałym szesnastowiecznym cyborium w kształcie arki oraz wielkiego, zaprojektowanego przez Gucewicza, z czterokolumnowym portykiem i obrazem Franciszka Smuglewicza przedstawiającym zabójstwo św. Stanisława przez Bolesława Śmiałego. Ciekawy jest barokowy prospekt organowy z XVIII wieku ozdobiony licznymi rzeźbami. Godna uwagi Kaplica Królewska zwana Wołłowiczowską ufundowana przez Kazimierza Jagiellończyka, pełniła rolę kaplicy ślubnej dla Aleksandra Jagiellończyka i pięknej Heleny oraz Zygmunta Augusta i Barbary Radziwiłłówny. Natomiast kaplica św. Kazimierza fundacji Zygmunta III Wazy to perełka w koronie Litwy budząca zachwyt i zadumę zarazem nad losem i czasem przemijania. Utrzymana w stylu wczesnego baroku włoskiego poświęcona jest królewiczowi Kazimierzowi uznanemu za patrona Litwy. Wnętrze kaplicy jest przepyszne, całe w szwedzkich piaskowcach, włoskich i karpackich granitach oraz w alabastrach i marmurach. Na ścianach znajdują się freski wykonane przez Palloniego i Franciszka Smuglewicza. Stiukowa dekoracja sklepienia i kopuły połączona wraz ze stiukowym ołtarzem daje obraz harmonii i spokoju. Tablice epitafijne wykonane z czarnego marmuru upamiętniają pochowanych w katedrze: Aleksandra Jagiellończyka, dwie rywalki Elżbietę Habsburżankę i Barbarę Radziwiłłównę oraz Władysława IV.
Jeszcze wysoko górujące nad Wilnem olbrzymie Trzy Krzyże Wiwulskiego rozświetlone majowym słońcem bieleją dając świadectwo trwania, wysadzone przez sowietów powróciły na dawne miejsce dowodzą prawdy historycznej. Jeszcze gdzieś w uszach zalegają echa Litanii Ostrobramskich Moniuszki, pejzaże Ruszyca, pagórki Rossy, stosy kwiatów i świateł na płycie Matki i Syna, setki tarcz szkolnych u Lelewela. Na zadbanej górce literackiej płoną światła u Syrokomli i Glińskiego. Żegnamy Wilno z nadzieją, że jeszcze raz tu powrócimy i z przeświadczeniem, że o Litwie wiemy więcej niż o Chinach wbrew stwierdzeniu kamerjunkra z "Dziadów".
Przeczytaj podobne artykuły