Stambuł - dawniej i dziś
artykuł czytany
37591
razy
Drugim równie ważnym co Hagia Sofia zabytkiem na placu Sultanahmet jest Błękitny Meczet - częściej nazywany przez Turków Meczetem Sułtana Ahmeda I. Nazwa "błękitny" pochodzi od dekorujących go niebieskich płytek ceramicznych wytwarzanych w Izniku. Podobnie jak Hagia Sophia, Błękitny Meczet należy do najsłynniejszych zabytków sztuki sakralnej Stambułu. Jest jednym z ostatnich a jednocześnie najwspanialszych przykładów tzw. "klasycznego okresu" sztuki islamskiej w Turcji. W 1609 r w towarzystwie urzędników państwowych 19-letni wówczas Sułtan Ahmed I osobiście rozpoczął budowę meczetu. Ambicją sułtana było aby meczet okazał się świątynią wspanialszą od stojącej obok świątyni Hagia Sofia. Meczet zaprojektowany został przez Sedefkara Mehmeta A?a- nadwornego architekta sułtana i uczenia Sinana Jego budowa wywołała powszechne oburzenie ówczesnego społeczeństwa muzułmańskiego i to nie tylko, dlatego, że zbudowano go z wielkim przepychem a ówczesne imperium osmańskie przeżywało kryzys. Głównym powodem oburzenia był fakt, iż dla Błękitnego Meczetu zaprojektowano sześć minaretów. Taka liczba minaretów zarezerwowana była tylko i wyłącznie dla meczetu Al-Kaba w Mekce. W tradycji muzułmańskiej zwykły meczet posiada jeden minaret i tylko meczety sułtańskie posiadają ich więcej - jednak sześć mógł mieć tylko meczet Al-Kaba. Błękitny Meczet jest wciąż miejscem kultu religijnego i dlatego część modlitewna oddzielona jest od części dla turystów, którzy wchodząc do środka powinni - zgodnie z muzułmańskim przepisem - zdjąć buty oraz okryć kolana i ramiona (przy wejściu do meczetu można pożyczyć specjalnie od tego celu przygotowane chusty).
Przez dziedziniec Błękitnego Meczetu warto przejść na Plac Koński, czyli miejsce, w którym znajdował się Hipodrom. Niestety po wielkim stadionie założonym przez Septymiusza Sewera nie pozostało obecnie zbyt wiele. Zachował się jedynie Egipski Obelisk z 1500 r. p.n.e., Kolumna Wężowa prawdopodobnie z 479 r. p.n.e. oraz Kolumna Konstantyna VII Porfirogenty. Z Kolumną Wężową wiąże się pewna niezbyt miła historia dla nas Polaków. Otóż ponoć w XVIII w. polski szlachcic strącił z niej głowy wężów.
Będąc na Sultanahmet nie wolno pominąć Bazyliki Cysternowej. Moim zdaniem jest to jeden z najciekawszych i najbardziej romantycznych zabytków Stambułu. Jest to ogromna cysterna zbudowana w 532 r. za czasów Justyniana mająca zaopatrywać w wodę Wielki Pałac położony pod drugiej stronie Hipodromu. Podziemie sprawia wrażenie świątyni - dach cysterny spoczywa na 336 kolumnach o wysokości ponad 8 metrów. Po cysternie chodzi się zawieszonymi nad wodą drewnianymi mostami. Gra świateł i klasyczna muzyka potęgują nastrój tajemniczości. Dla mnie to magiczne miejsce - było takim, gdy byłam w Stambule pierwszy raz i pozostało takim aż do dzisiaj...
A już po zwiedzeniu zabytków znajdujących się na Sultanahmet warto wybrać się na obiad do słynnej restauracji "Pudding Shop", znajdującej się przy ulicy Divanyolu Caddes?. Restauracja składa się z dwóch poziomów. Na dole, tuz przy wejściu, można wybrać sobie potrawę (bardzo przystępne ceny i pyszne jedzenie) i zjeść ją na górze, gdzie najczęściej jest spokojniej niż na dole. "Pudding shop" został założony w 1957 r przez Idrisa Çolpan i jego brata Namik jako "Lale Pastahanesi". Było to miejsce w którym niegdyś zatrzymywali się hipisi podróżujący "kolorowym autobusem" z Anglii do Indii oraz inni podróżnicy jadący na Daleki Wschód.
Będąc w Stambule nie wolno zapomnieć o odwiedzeniu Saray Burnu czyli na Pałacowego Cypla. W tym strategicznym miejscu, gdzie spotykają się wody Złotego Rogu, Cieśniny Bosfor i Morza Marmara, wzniesiony został w XV wieku słynny dzisiaj pałac Topkap?. Po podbiciu Konstantynopola Mehmed Zdobywca postanowił właśnie tu założyć swoją siedzibę. Budowa pałacu Topkap? trwała w latach 1459 - 1465. Od samego początku pałac ten miał być murowaną kopią obozów namiotów w jakich mieszkały koczownicze plemiona tureckie. Dlatego nie miała być to pojedyncza budowla, lecz cały kompleks różnych pawilonów. Z ciekawszych miejsc w pałacu warto wymienić Harem - składający się z labiryntu komnat, w których mieszkały kobiety sułtana (najważniejszą z nich była zawsze matka sułtana), Skarbiec - w którym znajduje się imponująca i niewyobrażalnie duża kolekcja przeróżnych dzieł sztuki zdobionych kamieniami szlachetnymi i półszlachetnymi, Sanktuarium Płaszcza Proroka - składające się z pięciu komnat, w których znajdują się najświętsze relikwie islamu, wśród których najważniejszy jest płaszcz, który kiedyś nosił Prorok Mahomet. Od 1924 r. pałac Topkap? został udostępniony turystom i pełni funkcję muzeum. Cały kompleks można by zwiedzać całymi miesiącami. My mieliśmy na to zaledwie pół dnia...
Stambuł zawsze kojarzy się ze wspaniałymi tureckimi bazarami pełnymi tajemniczych zakamarków i ukrytych w nich skarbów. Najsłynniejszy z nich to Wielki Bazar (Kapal? Çarş?), który założony został przez Mehmeda Zdobywcę w 1453 r., tuż po zdobyciu przez niego miasta . Wielki Bazar to jedyne w swoim rodzaju miejsce. Na ogromnej przestrzeni rozlokowane są liczne sklepiki i stragany. Całość przykryta jest dachem z licznymi pięknymi zdobieniami. Kupić można tam wiele wspaniałych rzeczy. Ja kupiłam dwie fajki wodne (zieloną dla taty i niebieską dla siebie), ręcznie zdobiony obrus, jedwabne apaszki (dla mamy i dla siebie) oraz całe mnóstwo innych drobiazgów.
Po szaleństwie zakupowym na najsłynniejszym tureckim bazarze udaliśmy się z Marzeną i Mariuszem na Nuruosmaniye Cadde?. To ulica najdroższych w Stambule sklepów dywanami i antykami. Tutaj, w pobliżu Bramy Nuruosmaniye - prowadzącej do Wielkiego Bazaru i Meczetu Nuruosmaniye - zjedliśmy pyszny obiad w restauracji "Orient Istanbul". Restauracja to może nie należy do najtańszych w Stambule ale na pewno podają tam najlepszy w Stambule ?skender kebab. Za to najlepszy Karides güveç - czyli krewetki z pomidorami i papryką, posypane serem i zapiekane w glinianym naczyniu podczas tego pobytu w Stambule jadłam w hotelu Eden, czyli w hotelu w którym mieszkaliśmy. W tym hotelu codziennie wieczorem siadaliśmy w restauracji usytuowanej na dachu i jedliśmy różne tureckie specjały, popijając Rak? (Rak? to słynne tureckie "mleko lwa" - bezbarwna wódka anyżówka, która po dodaniu wody mętnieje), Ayran (słynny turecki jogurt) i Vişne suyu (czyli sok wiśniowy zmieszany z wodą mineralna gazowaną). Z restauracji rozlegał się przepiękny widok na Morze Marmara i Wyspy Książęce. Na dachu hotelowym usytuowany jest również basen, jednak my woleliśmy zwiedzać Stambuł niż wylegiwać się przy basenie...
Przeczytaj podobne artykułyfotoreportaż