Estońskie klimaty
artykuł czytany
3397
razy
Rano idziemy poszukać Bałtyku. Musi gdzieś tu być, ale dostępu do wody bronią wysokie trzciny. W końcu udaje się dotrzeć do brzegu. Spokojne, niezmącone żadną falą wody i błotnisty brzeg kojarzą nam się raczej z jeziorem. Odgłosy i stada ptaków przypominają, że już wkrótce jesień, pora odlotów do ciepłych krajów. Po śniadaniu wyruszamy na zwiedzanie wyspy. Największą miejscowością jest Kuressaare. Sporo turystów przechadza się jego główną ulicą Lossi, przy której stoją klasycystyczne kamienice. Ulica wiedzie do XIII-wiecznego zamku biskupiego. Wchodzimy na wewnętrzny dziedziniec otoczony krużgankami i dalej do zamkowych komnat, z których największe wrażenie robi refektarz, zamkowa kaplica i wąskie przejścia, łączące piętra krętymi schodami. W zamku mieści się ciekawe muzeum pokazujące historię wyspy. Wśród surowych murów zebrano świadectwa życia wyspy od najdawniejszych czasów. Interesująca jest część ekspozycji poświęcona okresowi II wojny światowej. Dowiadujemy się, że z Saremy startowały samoloty radzieckie, które bombardowały Berlin. Oprócz wielu fotografii, map i dokumentów, emitowane są propagandowe kroniki niemieckie i radzieckie, pokazujące życie na Saremie w latach 40- tych i 50-tych.
W poszukiwaniu bardziej morskich klimatów przejeżdżamy na północny kraniec wyspy. W okolicy Pangi brzeg jest skalisty i stromy. W miejscu, gdzie klif jest najwyższy, znajduje się punkt widokowy. Schodzimy nad morski brzeg. W leżących pod urwiskiem odłamkach skalnych odnajdujemy odbite muszle. Odwiedzamy Anglę, gdzie stoi 5 drewnianych wiatraków. Ich wizerunek jest symbolem wyspy. Jedziemy z powrotem na południe do miejscowości Kaali. Znajduje się tu jeziorko, powstałe po wypełnieniu przez wodę krateru po uderzeniu meteorytu. Jeziorko ma regularny okrągły kształt, a woda jest mętna o zielonkawo-brunatnej barwie. O historii powstania krateru oraz jego badaniach czytaliśmy w salach ekspozycyjnych muzeum w Kuressaare.
Przeprawiamy się promem z wyspy Muhu na stały ląd. Stąd kierujemy się do Parnawy. To modny nadmorski kurort estoński. Mimo niekorzystnej pogody zwiedzamy starówkę, zabudowaną małymi, kolorowymi domkami. Część z nich jest murowana, cześć drewniana. Widać, że wiele domów jest odnawianych, powstaje wiele pensjonatów i restauracji. Spacer po Parnawie kończy naszą podróż po Estonii.
Ten maleńki kraj zrobił na nas bardzo pozytywne wrażenie. Wyraźnie widać troskę o jego harmonijny rozwój, dbanie o tradycję i rozsądek w organizowaniu ruchu turystycznego. Niezapomniane wrażenia pozostawił w nas Tallin - pięknie odrestaurowany przy dużym udziale polskich konserwatorów, rozbrzmiewający wielojęzycznym gwarem. Wspominać będziemy też puste plaże północy i wyspę Sarema, z jej nostalgicznymi krajobrazami, maleńkimi miejscowościami i kampingiem zagubionym gdzieś wśród jałowców.
Przeczytaj podobne artykuły