Kościół drewniany w Michalicach - duch dziejów obok nas
artykuł czytany
2870
razy
Ziemia Namysłowska pod względem ilości cennych zabytków przeszłości nie należy do najbogatszych ale nie brak tu przecież obiektów godnych zwiedzenia, sfotografowania czy choćby zaplanowanego zauważenia. Poznawaniu dziejów tych ziem musi towarzyszyć otarcie się o żywe dowody działalności człowieka wzdłuż brzegów środkowego biegu Widawy, jednego z dopływów Odry. Kilka znaczących stanowisk archeologicznych, pozostałości średniowiecznej zabudowy jedynego w regionie grodu i kilka innych obiektów w okolicy świadczą o bogatej historii tych ziem, o życiu ich możnych i prostych mieszkańców. Jednym z takich przykładów jest niepozornej wielkości kościółek w Michalicach. Wertując dostępne na jego temat materiały można prześledzić całe stulecia rozwoju regionu. Można to odnieść do historii całej Europy Środkowej, przebiegu wojen, rodzenia się kultur i państwowości, zmieniających się stylów architektonicznych i obyczajów
Północny obszar Opolszczyzny, a więc także Namysłów i okolice, historycznie związane były od dawna z dziejami Dolnego Śląska. Specyfikę tych ziem kształtowało ich wielowiekowe położenie na pograniczu państw, na styku wielu kultur i etnicznej różnorodności. U schyłku wieków średnich narodowościową mozaikę tworzyli tu więc Niemcy, Polacy, Walonowie i Żydzi. W okresie reformacji urozmaiceniu ulega też wyznaniowy skład miejscowych społeczności, powstają nowe ośrodki życia duchowego i nowe obiekty sakralne. Rzymskokatolickie Biskupstwo Wrocławskie pozostaje jednak prężnym centrum walki przeciw różnowiercom i wiek XVII to nawet wyraźne ożywienie katolicyzmu. Najprawdopodobniej także kontrreformacja była jednym z głównych motywów żarliwej religijnej i fundatorskiej działalności księdza Georga Brzoski, kapłana, który znacząco przysłużył się kościołowi w Michalicach.
Już w końcu trzynastego wieku w tej maleńkiej miejscowości nad Widawą działała parafia Świętego Michała. Z historycznych zapisków znamy nawet imiona jej ówczesnych proboszczów. Jeden z nich, Urban Nierowny, działający już w okresie religijnych zatargów z protestantami, opuścił ponoć michalicką świątynię w obawie przed zwolennikami Lutra. Jego następca, ksiądz Brzoska, zastał starą budowlę w złej kondycji, podupadłą i zrujnowaną. Przybysz, którego wcześniejsze losy są słabo udokumentowane, już u progu swego gospodarowania funduje kościołowi trzy nowe dzwony, szaty liturgiczne i szafę do zakrystii. Jeden z dzwonów i szafa do dziś pełnią swe funkcje. Najprawdopodobniej już około roku 1614 Georg Brzoska funduje nową świątynię a kilka lat później powstaje malarska dekoracja stropu prezbiterium - to, co stanowi o obecnej wartości obiektu. Niestety, nie do końca możemy poznać motywy szczodrej działalności tego kapłana. Nie wiemy czy funduszy dostarczyły mu dochody z zarządzania kościelnymi dobrami, czy też może była to pomoc Opactwa Kanoników Regularnych z Wrocławia, z którymi miał jakieś związki. Jedno jest pewne - okres ponad 40 lat swojego duszpasterskiego działania ksiądz Georg Brzoska oddał bez reszty dobru rzymskokatolickiej społeczności.
Kolejne lata nie sprzyjają życiu duchowemu michaliczan. Następcy Brzoski zmieniają się co kilka lat, protestanci z Namysłowa podbierają wiernych a fala frontu wojny trzydziestoletniej nie oszczędza katolickich świątyń. Protestanccy Szwedzi dewastują i grabią kościół w 1647 roku, profanują ołtarz, niszczą podłogi i ogród. Parafia znowu potrzebuje ofiarnych kapłanów. I z łaski Boga pojawiają się tacy. Andreas Johannes Janik jest inicjatorem powstania kolejnych cennych polichromii - tym razem na ścianach prezbiterium i nawy. W roku 1668 świątynia otrzymuje ołtarz główny z wizerunkiem Matki Bożej a ogólne prace konserwatorskie usuwają wojenne zniszczenia. Rozbudowę kościoła do obecnego stanu zawdzięczamy proboszczowi Henrykowi J. Chocimirskiemu, który w latach 1730-31 buduje dzwonnicę, uzupełnia wyposażenie i dokonuje kolejnych remontów.
Usytuowany na niewielkim malowniczym wzniesieniu kościół w Michalicach jest drewnianą, zorientowaną świątynią. Jego bryłę stanowią trzy zasadnicze elementy ustawione wzdłuż osi wschód-zachód: prezbiterium z zakrystią, nawa z kruchtą oraz dobudowana w późniejszym okresie wieża dzwonna. Dawni cieśle użyli do budowy belek sosnowych i lipowych ocynkowanych na końcu. Stosowano prastare techniki konstrukcji zrębowej i tzw. na słup, w przypadku wieży. Każda z części świątyni ma inny dach - nawę i prezbiterium pokryto stromymi dachami z gontem, wieża zaś pyszni się ozdobnym barokowym hełmem. Okalające kościółek dorodne drzewa nadają budowli nastrój tajemniczości i dostojeństwa.
Polichromia to wielobarwna technika malowania ścian, sklepień i innych płaszczyzn w obiektach świeckich i sakralnych znana od starożytności. Od renesansu wykorzystywana bardzo powszechnie także na ziemiach historycznie polskich. Nieźle przetrwałe malowidła kościoła w Michalicach stanowią rzadki przykład ludowej polichromii sakralnej na wschodnich rubieżach Dolnego Śląska. Obok zdobniczych motywów roślinnych pełno tu elementów religijnej symboliki - portretów świętych, wizerunków Matki Boskiej, Chrystusa i aniołów. Między rozetami i herbami dostojników ówczesnego Kościoła znajdziemy sceny z męczeńskiej śmierci św. Szczepana, wyobrażenia świętych założycieli zakonów a w innym miejscu postacie biblijne. Właśnie w okresie reformacji i kontrreformacji polichromie zaczęły nabierać szerszego znaczenia. Obok typowo dekoracyjnego charakteru ich zadaniem staje się wyrażanie określonych treści ideowych i budzenie większego przywiązania do wiary przodków.
Wkrótce minie siedemnasty rok od czasu, gdy proboszczem michalickiej parafii został ksiądz Stefan Dombaj. Ten energiczny duszpasterz nie przeraził się zadań, jakie musiały przypaść spadkobiercy tak zacnych poprzedników. Zakasał rękawy i zabrał się do kontynuacji ich dzieła. W ciągu kilku zaledwie lat solidnych starań spowodował przeprowadzenie pilnych konserwacji - polichromii, portalu z czasów Brzoski, portalu głównego, zabytkowych organów i ołtarza wraz z wieloma jego cennymi elementami. Zajął się poważnym remontem dachu, bezpieczeństwem przeciwpożarowym i zadbał o całe otoczenie. Ksiądz Stefan sprawił, że obiektem zaczęły się interesować władze wszystkich szczebli, organizacje turystyczne i w końcu sami turyści - przybywają tu od kilku lat grupy zwiedzających nie tylko z Polski. Temu zainteresowaniu sprzyja powstałe tuż obok sztuczne jezioro o powierzchni około 100 ha z czystą wodą, dobrymi warunkami do wędkowania i obserwacji ptaków. We wsi jest gospodarstwo agroturystyczne a w sezonie organizowane są imprezy plenerowe, na których obok przeżyć kulturalnych możemy oddać się rozkoszom kulinarnym i pokosztować niezłego piwa warzonego od kilkuset lat w jednym z najstarszych polskich browarów.
Przeczytaj podobne artykuły