Gundel palacsinta w Balatonboglar
artykuł czytany
2159
razy
Kilka autokarowych wycieczek na Węgry obsługiwałem z tym samym kierowcą. Jadąc ostatnio w okolicach Popradu na Słowacji, wspominaliśmy pomylenie drogi, jakie parę razy zdarzyło się nam w tym samym miejscu. Śmialiśmy się z tego,bo właściwie nie wiemy co nas myliło na nieźle oznakowanej trasie. Pośmiali się także nasi turyści, powątpiewając, czy aby tym razem zdążymy na prosiaka, którego pieką dla nas w Balatonboglar. Żarty trwały jakiś czas i po raz kolejny znaleźliśmy się w malinach. Wiedzieliśmy o tym tylko my dwaj. Pod pretekstem zakupu napojów wjechaliśmy do małej mieściny. Sprawą kierowcy było tak umiejętnie wyjechać z miasteczka aby niepostrzeżenie powrócić na właściwą trasę. Pan Tadzio spisał się na medal . Mapkę wyjścia awaryjnego narysował mu odręcznie pewien miejscowy policjant, a pomagało w tym kilku podchmielonych jegomości raczących się winem na tarasie miejskiej gospody. Gdy po zakupach ruszyliśmy dalej starałem się zafascynować turystów opowieścią o wpływach kuchni węgierskiej na Słowacji. Nikt nie zorientował się w naszych problemach, a przyznaliśmy się do tego dopiero na jakimś wieczorze degustacji palinki, co znowu nieźle ubawiło naszych podopiecznych. Prosię w Boglar okazało się sporej wielkości warchlakiem bo obok nas biesiadowała grupa szwedzkich pszczelarzy - i pszczelarek - a ludzie Północy mają na wycieczkach niedźwiedzie apetyty na wszelkie jadło, że o napojach nie wspomnę. Kiedy późnym wieczorem z pieczonego paciuka pozostały już tylko nędzne ochłapy a wino sprawiło, że nawet chłodni nordycy szaleli w rytmach czardasza - podano deser. Mimo, że cała węgierska kuchnia jest jednym wielkim majstersztykiem, to naleśniki a la Gundel stanowią w niej danie szczególne. Wyjątkowość naszego deseru polegała na zawartości nadzienia, typie polewy i sposobie podania - wszak same naleśniki znamy od dziecka i niekoniecznie kojarzą się nam z legendarnym cukiernikiem z CK Monarchii.
Zmielone orzechy włoskie oraz utarty z masłem i mlekiem cukier puder ucieramy razem. Dodajemy drobno posiekaną, ugotowaną w syropie skórkę pomarańczową, rodzynki i rum. Posmarowane tym naleśniki zwijamy. Polewę przygotowujemy z twardej czekolady, kakao, cukru, mleka - podgrzewając do rozpuszczenia. Słodką śmietankę mieszamy z mąką i dodajemy do masy, zagotowując. Zestawiamy z ognia i mieszamy z surowym żółtkiem dodając nieco olejku rumowego. Ułożone na półmisku naleśniki polewamy masą, skrapiamy spirytusem i podpalamy. Zapewniam, że wcale nie tuczą, jeśli zaraz potem cygańska orkiestra zaprasza na parkiet ... Historyczne i kulturalne więzi Polaków z Węgrami trwają od tysiąca lat i nikt nie jest w stanie powiedzieć co sprawiło, że tak lubimy tych potomków azjatyckich koczowników. Od czasów Kingi do powstania Grupy Wyszehradzkiej łączyły nas niezliczone związki dynastyczne, polityczne, wojenne i zwykłe, codzienne. Popularność węgrzyna w Polsce, polskie cukrownie na Węgrzech, leczo na naszych stołach i pomnik Bema na budańskim skwerze to tylko parę przykładów bogatej mozaiki naszych stosunków wzajemnych.
Mało znanym faktem ze wspólnych dziejów jest solidarność Węgrów z Polakami w okresie II wojny światowej. Ich kraj uwikłany w układ z faszystowską Osią stał się mimo to przyjaznym miejscem schronienia, działania i tranzytu dla wielu naszych rodaków. W latach 1939-45 przez Węgry udało się na Zachód około 150 tysięcy polskich żołnierzy, pilotów, emisariuszy i agentów. Duża część z nich zatrzymała się nad Dunajem korzystając ze schronienia, opieki i pomocy w przerzucie do Afryki, Francji i Anglii. Wiele polskich rodzin i osieroconych dzieci znalazło tam swoją drugą ojczyznę i pozostało na zawsze w kraju bratanków.
W Balatonboglar właśnie przez ponad trzy wojenne lata istniała polska szkoła - gimnazjum i liceum - działająca półlegalnie za cichym przyzwoleniem węgierskiego rządu. Polskim nauczycielom zapewniono mieszkania i pomoc finansową. Dzieci miały całodzienne wyżywienie i darmowe podręczniki. Powstało polskie harcerstwo, koła teatralne, chór i orkiestra. Po prostu kwitła tam polskość. O rozmachu owej tajemnej inicjatywy niech świadczy fakt, że aż 250 uczniów otrzymało tam świadectwa dojrzałości a absolwenci Boglaru stanowili sporą część polskiej powojennej inteligencji. To oni w dużej mierze stali się nowymi ogniwami polsko - węgierskiego łańcucha przyjaźni.
Przeczytaj podobne artykuły