Kiedy pod lodowcem wybucha wulkan, czyli wyprawa pracowni sedymentologii na Islandię
Geozeta nr 1
artykuł czytany
6113
razy
Islandia jest krajem, w którym demokracja istniała już w X w. Wtedy to, Wikingowie ze wszystkich zakątków wyspy zjeżdżali się w okolicę jeziora Thingvallavatn na wspólne obrady. Tutaj uchwalano prawa i rozstrzygano spory pomiędzy zwaśnionymi klanami. Mężczyzn uznanych za winnych zbrodni strącano z pobliskiej skały, a kobiety topiono w płynącej nieopodal rzece. Były to jednak mroczne czasy średniowiecza, kiedy krwawe potyczki klanowe były na porządku dziennym. Dzisiaj ludność tej wyspy żyje w zgodzie, wspólnie gospodaruje nadający się pod wypas owiec przymorski skrawek lądu, łowi ryby oraz organizuje zwiększający się z roku na rok ruch turystyczny. Owa ludność pozwoliła też grupie naukowców z naszego wydziału prowadzić badania z zakresu geomorfologii glacjalnej (i to już nie pierwszy raz...)
Teraz pozwólcie, że skrobnę trochę banalnych informacji. Islandia leży w strefie ryftu, tj. w miejscu, gdzie skorupa ziemska się rozchodzi. Przez środek wyspy przebiega szereg równoległych wulkanów szczelinowych. Wylewająca się regularnie lawa tworzy coraz to nowe skorupy. W centrum wyspy krajobraz stanowi wznosząca się na 700 - 1000 m n.p.m. pustynia lawowo - tufowa, po której bezkarnie szaleje wiatr i przebiegają od czasu do czasu stada reniferów. Najwyżej wzniesione plateau pokryte są lądolodami, z kórych największy nazywa się Vatnajokull (8538 km2, tj. ponad 8% pow. kraju). Fakt, że jest on największym lodowcem w Europie oraz to, że leży na czynnych wulkanach przysporzył mu światowej sławy.
Niespełna rok temu świat obiegła wiadomość o grożącej Islandii wielkiej powodzi. Doszło bowiem do erupcji w okolicach wulkanu Bardarbunga i Grimsvotn. Pięćset metrowej grubości pokrywa lodowa została stopiona i popiół wulkaniczny wystrzelił na 500 m w górę pokrywając białą powierzchnię lodowca czarnym osadem. Erupcja trwała ponad dwa tygodnie. W międzyczasie wody roztopowe gromadziły się pod lodowcem w kalderze Grimsvotn. Trzydzieści osiem dni po rozpoczęciu erupcji, wody w Grimsvotn było tak dużo, że powierzchnia lodowca w tym miejscy podniosła się o 150 m ! Takiego ciśnienia wąskie szczeliny w lodzie wytrzymać już nie mogły i woda przelała się poza brzeg kaldery. Po paru godzinach ta olbrzyma masa wody (4 km3 !) zaczęła się wylewać na przedpole lodowca Skeidararjokull. Po piętnastu godzinach wypływ spod lodowca osiągnął rekordową wielkość 50 tyś ton wody na sekundę ! Po jakiejkolwiek infrastrukturze (droga, linia wys. napięcia) nie zostało śladu. Woda wyerodowała nowe gigantyczne koryta, rozmyła wielkie wały moren. Olbrzymie kawały lodu, ważące do 1000 ton każdy, zostały oderwane od czoła lodowca i przeniesione o kilometry dalej. Dość powiedzieć, że plaża (do Atlantyku jest od lodowca ok. 30 km) została przepchnięta w ocean o 800 m ! Całe szczęście, że w pobliżu nie było żadnych osiedli.
Takiej okazji badań naukowcy z naszego wydziału nie mogli przepuścić. Pod pojęciem „naukowcy” należy rozumieć zespół pracowników oraz studentów specjalizacji sedymentologicznej, czytaj: ten lepszy, aczkolwiek mniej popularny odłam geomorfologii. Tak, tak to agitacja. Silna ekipa pod dowództwem dr E. Smolskiej wyruszyła wynajętym Fordem Transitem na północ, tj. do Danii, następnie promem na Wyspy Owcze i dalej na Islandię.
Na lodowce Islandii dostać się łatwo. Jest wiele dróg prowadzących pod same czoła - dojechać można zwykłym samochodem, a stamtąd rozpocząć już marsz po lodzie. Powinno się jednak mieć na nogach raki, a w ręku czekan - po co kusić los.
Badania moren i tego wszystkiego co się tam święci prowadziliśmy na przedpolach lodowców, które wypływają na południe od Vatnajokull. Najdłużej, bo aż pięć dni obozowaliśmy przed czołem Flaajokull. Nic, nawet silne wiatry i deszcze, nie mogły nas stamtąd przepędzić. Cóż... czego się nie robi dla dobra geografii. Badaliśmy wewnętrzną i zewnętrzną strefę marginalną, mierzyliśmy spadki i długości stoków, pobieraliśmy próbki do analiz laboratoryjnych, rysowaliśmy, fotografowaliśmy i gdybaliśmy...
Kiedy już badania miały się ku końcowi, ci najdzielniejsi wyruszyli w góry zobaczyć jezioro zaporowe Graenalon, które podczas powodzi wywołanych aktywnością geotermiczną podłoża Vatnajokull pełni rolę zbiornika retencyjnego. W tym celu trzeba było się przeprawić wzdłuż terenu obfitującego w niebezpieczne misy wytopiskowe, które z łatwoscią mogłyby wciągnąć nieostrożnego podróżnika oraz przez liczne wartkie i głębokie rzeki lodowcowe. Podróż byłaby bardzo przyjemna, gdyby nie to, że pogoda była zupełnie nieprzewidywalna. Nigdy nie wiedziałeś jak długo pisane ci było być suchym. Było parę chwil grozy: przy przekraczaniu pewnej rzeki oraz wtedy, gdy pomyliłem kierunek marszu o 180o. To nie była moja wina tylko mgły. Gdyby nie Bartek, który przekonał mnie, że jednak należy się stosować do wskazań kompasu, nie wiem jak byśmy skończyli.
Przeczytaj podobne artykułyfotoreportaż