Świętowanie po egipsku
Geozeta nr 9
artykuł czytany
3288
razy
Apogeum przygotowań przypada na noc poprzedzającą "duży bajram". Żaden Egipcjanin nie śpi. Wszyscy bawią się na imprezach, albo spacerują po mieście i z lubością oddają się zakupom. Uśmiercane są pierwsze zwierzęta, rzeźnie i jatki pracują "pełną parą". Organizowane na rzecz biednych licytacje mięsa są często prowadzone przez kalekich ludzi. Nawołują oni do robienia zakupów, przeplatając zachwalanie towaru modlitwami.
Ulice stopniowo "spływają" krwią mordowanych ofiar. Spaceruje się wśród piramid flaków i skór. Wszędzie jest pełno much, na drzwiach i ścianach domów, podobnie jak na autobusach i tramwajach, pojawiają się krwawe odciski dłoni. Muzułmanie wierzą, że nurzanie się w krwi zwierząt ofiarnych przyniesie im szczęście. Po ulicach biegają mali chłopcy z nożami i z entuzjazmem asystują w pracy rzeźników. Ludność uwielbia oglądać świąteczne zarzynanie jagniąt, traktuje to jako rodzaj radosnego spektaklu. Każdy z widzów ma nadzieję, że właśnie na niego spłynie błogosławieństwo Allaha.
Pierwszego dnia "dużego bajramu", już od pierwszej modlitwy o wschodzie słońca, muezini nawołują wiernych do gromadnego przybycia do meczetów na godzinę szóstą. Wtedy zaczyna się najważniejsza tego dnia, specjalna modlitwa. Są to wyjątkowo głośne modły, gdyż mają zagłuszyć ryki wydawane przez rytualnie zabijane zwierzęta. Wszędzie jest pełno rzeźników. Zdarza się, że niefachowo zabita koza ucieka i biegając na oślep z poderżniętym gardłem, wykrwawia się na śmierć. Niedługo po nabożeństwie wszystkie zwierzęta zostają zarżnięte. Połowa mięsa z każdego z nich trafia do biednych, bowiem dobroczynność jest sowicie wynagradzana przez Allaha. Z zachowanej reszty, kobiety przygotowują rozmaite dania na kolejne dni bajramu. Tego dnia rankiem Egipt dosłownie spływa krwią...
Popołudniowy posiłek pierwszego dnia jest bardzo uroczysty. Spożywa się go w gronie rodziny, czasem i przyjaciół. Najbardziej typowymi potrawami są: fatta, frytki lub chipsy ziemniaczane, lubja, fasolia, moloheja, ful, falafle (lub tałamyje zależnie od rejonu Egiptu), a do tego przystawki: tahina lub baba ghanug, no i oczywiście dania mięsne: hałuszi, baranie lub wołowe bitki w sosie, gotowane mięsa oraz nieodzowny eisz - czyli chlebek wiejski, przypominający kształtem beret.
Fatta to ryż ugotowany w wywarze rosołowo - warzywnym, wymieszany z bardzo cienkim i krótkim makaronem (który po ugotowaniu robi się brązowy) oraz z kawałkami eisz'a. Zarówno lubja jak i fasolja są potrawami przyrządzanymi na bazie miejscowych gatunków fasoli, podawane w sosie cebulowo - pomidorowym, czasem z dodatkiem marchwi. Moloheję stanowi wywar warzywny o charakterystycznym zielonym kolorze. Znajdziemy tam także czosnek. Idealna moloheja podczas nabierania na łyżkę ciągnie się i przeważnie podaje się ją z ryżem. Ful to egipska potrawa narodowa. Jest nim przegotowany bób, aż do uduszenia, w specjalnych baniastych garach. Falafle to kotleciki ze smażonego bobu, zmieszane z ziołami i posypywane sezamem. Tahinę robi się z pasty sezamowej. Kiedy zaś doda się do niej bakłażan powstaje baba ghanug. Specjalnością Egipcjan jest hałuszi, czyli mielone mięso z warzywami, zapiekane w cieście chlebowym. Zwykle jest ostre, bo zawiera czuszkę.
Późnym popołudniem widać wszędzie spacerujących (i najedzonych) ludzi. Kina, kawiarnie i restauracje są przepełnione. Miejscowe cofee-shopy, gdzie przy bardzo słodkiej herbacie z miętą spotykają się mężczyźni aby pograć w taulę lub domino, przeżywają oblężenie. Pod wieczór nie widać śladu po porannej rzezi, gdyż ulice starannie się uprząta. Jedyną pamiątką są zaschnięte krwawe znaki na ścianach. Od tego dnia, przez kolejne trzy świąteczne dni, rzeźnie i jatki będą przeważnie zamknięte. Następne trzy doby upływają leniwie, w rodzinnej atmosferze przed telewizorem albo poza domem. Muzułmanie odwiedzają krewnych oraz przyjaciół i w tym gronie jedzą naprawdę do syta, przede wszystkim rozmaite dania mięsne. Na stołach nie pojawia się wieprzowina, gdyż jest ona zabroniona przez Koran. Przez te cztery dni nikt nie powinien być samotny.
Gdy zefir woń roztoczy
"Szam el Nasim", czyli "święto woni zefiru" (coś w rodzaju "święta wiosny") jest bardzo radosne. Wypada zawsze w drugim dniu Wielkanocy Koptyjskiej. Tego dnia wszyscy Egipcjanie, zarówno muzułmanie, jak i chrześcijanie wyruszają na pikniki. Miejskie skwery są przepełnione biwakującymi ludźmi, którzy zajmują każdy zielony skrawek przestrzeni. Poruszanie samochodem po miastach jest bardzo utrudnione, gdyż po ulicach maszerują tłumy ludzi, poszukujących odpowiedniego miejsca na trawniku.
Przeczytaj podobne artykuły