Dotknąć Sahary
artykuł czytany
2004
razy
Uczestnicy:
Rafał Reczkin, rocznik 1982 - Honda CB650Z
Krzysztof Piechura, rocznik 1992 - Suzuki Big DR 800
Termin: 25.12.2004 - 9.01.2005
Cel: Nowy Rok powitać na piaskach Sahary w Tunezji
Motorem :) naszych działań był pęd za znikającymi kilometrami pod kołami, pogoń za słońcem i ciepłem, chęć sprawdzenia siebie i motocykli w cięższych warunkach i najważniejsze - dotarcie na piaski Sahary. Wyprawa trwała 16 dni w tym dwa dni spędzone na przeprawie promowej. Przebyliśmy w sumie 5000 km. Wystartowaliśmy i zakończyliśmy podróż w Tarnowskich Górach, wprost z garażu, co ze względu na termin wyjazdu można nazwać szczęściem. 3000 km przejechaliśmy w drodze z i do Genui skąd mieliśmy połączenie promowe z Tunisem. Przejazd dostarczył niesamowitych przeżyć i wymagał nie lada hartu ducha i ciała - jazda w mrozie - w Austrii temp spadła do -5st, całodziennych opadach deszczu - Słowenia oraz Włochy - poznaliśmy wszystkie odmiany opadów: od dżdżu poprzez mżawkę, ulewę czy oberwanie chmury z błyskawicami, i gęstej jak wata mgle zalegającej w całych Włoszech w drodze powrotnej.
Zwiedziliśmy:
Tunis - metropolia (stolica Tunezji) wznosząca się obok ruin starożytnej Kartaginy nad Morzem Śródziemnym. Długą promenadą wzdłuż portu wjeżdżamy do miasta. Powoli wśród tłumów, wszechobecnej muzyki i zapachów kramów, knajp, błądzimy wąskimi ulicami zwanymi sukami po najstarszej części miasta - medina. Jest to jedno z najbogatszych i najlepiej zachowanych starych miast średniowiecznego islamu. Miasto to nieustannie rozrasta się i modernizuje. Tunis liczy około 2 mln mieszkańców. Nowoczesność przeplata się tutaj ze starożytnością. Połączenie trzech miast w jedno: centrum z wieżowcami, średniowieczny labirynt wąskich uliczek i nowe osiedla na skraju miasta z szerokimi ulicami i nowoczesnymi wiaduktami.
Hammamet - to słynna miejscowość turystyczna rozciągająca się na przestrzeni wielu kilometrów wzdłuż pięknej, piaszczystej plaży. Centrum miejscowości wyznacza otoczone murami stare miasto (medina) z XIII-wieczną twierdzą (Kasba). Tutaj zdarza nam się pierwsza i praktycznie jedyna awaria - urwana manetka gazu. Po godzinie improwizowanej naprawy wśród kilkunastu nie zawsze pomocnych mieszkańców szczęśliwie ruszamy dalej.
Kairuan jest jednym z siedmiu świętych miast islamu. Jego meczet to najstarsza świątynia w północnej Afryce, a medyna przywołuje obraz życia prowadzonego przed wiekami. Zatrzymujemy się na zdjęcie, po czym odjeżdżamy gonieni przez naganiaczy turystów zwyczajowo już zwiedzając miasto z siodła.
EL-Jem - Niewiele dorównuje panoramie El-Dżemu (El-Jem) i jego starożytnemu koloseum, przytłaczającego ogromem pudełkowate zabudowania nowoczesnego miasta. Ten jeden z najbardziej imponujących zabytków rzymskich w Afryce zbudowano na równinie w połowie drogi między Susą i Sfaxem. Wzniesiono je prawdopodobnie w latach 230-238 n.e. za czasów Gordiana, afrykańskiego konsula, a zarazem właściciela ziemskiego i mecenasa. Budulec sprowadzano z oddalonych o 30 km kamieniołomów w Sulectum (dzisiejsza Salakta) na wybrzeżu, a wodę doprowadzono podziemnym akweduktem ze wzgórz oddalonych 15 km na północny zachód od miasta. Koloseum wpisane jest na Listę Światowego Dziedzictwa Przyrodniczego i Kulturalnego UNESCO. Było trzecią co do wielkości budowlą tego typu w rzymskim imperium. Rozmiary amfiteatru są imponujące: 138m długości, 114m szerokości, z trzema rzędami siedzeń, sięgających na wysokość 30 m. Budowla mogła pomieścić 30 tys. osób, czyli więcej niż liczba mieszkańców miasta. Zwiedzamy je osobno na zmianę pilnując motocykli i obdarowując drobiazgami wszędobylskie dzieci. Ze zdziwieniem stwierdzamy, iż okoliczni sprzedawcy 'mówią' po polsku. Niestety kiepscy z nas klienci, więc rozczarowani w końcu zostawiają nas w spokoju :)
Sfax - Najciekawszym zabytkiem Sfaxu (Safakisu), drugiego co do wielkości miasta Tunezji, jest najpiękniejsza w kraju, świetnie zachowana i do dziś zamieszkana medyna. Miasto omija większość grup turystycznych, a po sezonie czujemy się tutaj totalnie osamotnieni Przebiegamy po medinie, wąskie uliczki zastawione kramami, robimy drobne zakupy - pieczywo oraz tradycyjne cienkie placki. Drogą wzdłuż wybrzeża, zmagając się z ostrym, bocznym wiatrem, docieramy do ostatniego tak nowoczesnego i nowomodnego miasta wybrzeża - Gabes. Teraz im dalej na południe tym bardziej orientalnie. :)
Przeczytaj podobne artykuły