Morze Martwe
artykuł czytany
110583
razy
Na plaży, przy której znajdują się prysznice z ciepłą i zimną słodką wodą (konieczne jest przepłukanie ciała po kąpieli w jeziorze) nie zastaliśmy innych turystów, mieliśmy ją więc tylko dla siebie. Przed końcem września, kiedy to konflikt między Palestyńczykami a Żydami ponownie się zaostrzył, trudno było tu o miejsce. Na parkingu ciasno było od autobusów, a unoszące się na wodzie ciała co rusz wpadały na siebie. Powodem tak wielkiej popularności Morza Martwego są korzystne właściwości wody i powietrza. Woda zawiera 20 razy więcej bromu, 15 razy więcej magnezu i 10 razy więcej jodu niż woda morska. Brom działa kojąco na układ nerwowy, magnez przeciwdziała alergiom skórnym i oczyszcza oskrzela, a jod ma korzystny wpływ na funkcjonowanie pewnych gruczołów. Powietrze nad jeziorem jest wyjątkowo suche, temperatura jest niezmiennie wysoka (gdy byłam tam w styczniu, termometr pokazywał 26 stopni C.). Z powodu depresji powietrze zawiera o 10 procent więcej tlenu, a brak miast i przemysłu decyduje o jego czystości. Wszystko to, według przewodnika, przyspiesza metabolizm i działa regenerująco i uodparniająco.
Z niezwykłych właściwości zdawano sobie sprawę już w IV wieku p.n.e. Nabatejczycy z morskiej zawiesiny robili środek do balsamowania zwłok i sprzedawali go Egipcjanom. Dziś najpopularniejsze są okłady z mułu, którym poddają się prawie wszyscy przebywający nad jeziorem. Błoto, które możemy kupić także w naszych drogeriach, rozsmarowuje się na ciele i z takim "makijażem" spaceruje się, aż do jego wyschnięcia. Potem wystarczy kąpiel w słonej wodzie i prysznic. Nasze ciało po "mineralnej bombie" jest jędrne i gładkie.
Po uczcie dla ciała coś dla ducha. W odległym o kilka kilometrów Kumran znajdziemy wykopaliska słynne z odkrytych tu Zwojów znad Morza Martwego. Znalezienie ich uważane jest za jedno z najważniejszych odkryć w historii narodu żydowskiego. Pod koniec lat 40. młody beduiński pasterz poszukujący w jaskini zabłąkanej kozy trafił na zwoje ukryte w glinianych amforach. Okazało się, że okolice jaskini zamieszkiwali twórcy rękopisów - esseńczycy, członkowie zbuntowanej sekty żydowskiej, którzy nie mogąc pogodzić się ze zbyt liberalną i dekadencką atmosferą miast schronili się w odludnym miejscu i prowadzili ascetyczny tryb życia. Żyli tu w latach 150 r. p.n.e. do 68 r. n.e., tworząc komuny utrzymujące się z uprawy roli i hodowli owiec. Większość czasu poświęcili na studiowanie Starego Testamentu i innych tekstów religijnych.
W ruinach dokładnie widać wodociągi, kanały i zbiorniki na wodę. Można też zobaczyć jadalnię, salę posiedzeń, skryptorium, łaźnie rytualne, warsztaty garncarskie, cmentarz. Nieco wyżej położone są groty, gdzie przechowywano rękopisy.
Morze Martwe owiane jest też inną, bardzo tragiczną legendą. Tradycja głosi, że na dnie jeziora spoczywają pozostałości Sodomy i Gomory, biblijnych miast zniszczonych przez ogień, co stanowiło karę dla ich bezbożnych mieszkańców. Księga Rodzaju zawiera historię jednego z krewnych Abrahama, któremu wraz z rodziną pozwolono uniknąć zagłady, pod warunkiem, że nie będą oglądać się za siebie. Żona Lota nie mogła oprzeć się pokusie zerknięcia przez ramię i została zamieniona w słup soli. Stoi tak do dziś na południowo - zachodnim krańcu jeziora, pośród licznych solnych kolumn.
Ostatnim punktem wycieczki była wizyta w przybytku szczególnie miłym kobietom. Sklep z kosmetykami wykonanymi na bazie minerałów z Morza Martwego stosował różne sztuczki, by zachęcić nielicznych klientów do zakupów. Rabaty, sprzedaż wiązana, drobne upominki sprawiły, że prawie każda z nas zostawiła tam pokaźną sumkę. Kremy, mleczka, maseczki, toniki, błotka kupowałyśmy, jak świeże bułeczki. Chciałyśmy przedłużyć zbawienne działanie wody z Morza Martwego. Czegóż bowiem nie robi się dla urody?
* * *
Przeczytaj podobne artykuły