Rejs po rajskiej zatoce
artykuł czytany
3407
razy
Wioska na palach
Na horyzoncie pojawia się wioska. Nie jest to jednak typowe osiedle położone na lądzie. Tu, w Ko Panyi, domy wyrastają podobnie jak otaczające je skały wprost z wody. Stoją na wysokich palach. Poszczególne domostwa łączy labirynt przejść. Zamieszkują je muzułmanie, którzy żyją przede wszystkim z turystów i połowów ryb. Teraz ich domy, w których można zjeść obiad i zakupić pamiątki wykonane z drewna, masy perłowej, rybich łusek, stoją puste. Nad domami góruje wieża minaretu i zielona kopuła meczetu. Na wodzie kołysze się łódka, na której dwie kobiety osłonięte od słońca słomianymi kapeluszami łowią ryby. Są wyraźnie smutne. Wiedzą, że musi minąć dużo czasu, by turyści znowu zaczęli masowo odwiedzać ich wioskę.
Pustka po tsunami
Na plażach wysp Phi Phi zginęło podczas tsunami kilkaset osób. Woda wdarła się gwałtownie na ląd zmiatając drewniane domki, w których turyści spędzali swój świąteczny urlop. Wiele wcześniej rajskich plaż zmieniło się w głębokie wyrwy, które obecnie są odbudowywane przez ekipy remontowe i wojsko. Nic więc dziwnego, że w zatokach stoją okręty, a nad lądem latają helikoptery transportujące potrzebne do odbudowy akcesoria. Zniszczone plaże oglądamy z łodzi, obserwujemy uwijających się robotników. Dla kontrastu dopływamy do plaży, której nie zniszczył żywioł. Jak opowiada szef kompleksu bungalowów, Michał, z pochodzenia Czech, ogromna fala zatrzymała się kilkanaście metrów przed hotelem. Nikt nie zginął. Michał widział jednak cały ogrom tragedii, jaka dotknęła inne hotele archipelagu i domostwa tubylców. Z trudem opowiada o szczątkach ludzkich pozawieszanych na drzewach i skałach.
Na Phi Phi przed tsunami trudno było znaleźć zatoczkę czy maleńką plażę, przy której nie warczałyby silniki długich łodzi. Teraz jest tu zupełnie cicho. Zatrzymujemy się w bajkowym otoczeniu. Sternik wręcza nam rurki i maski. Rzuca do wody rozdrobniony chleb. Natychmiast w pobliże łódki przypływają całe ławice żółtych, czerwonych, zielonych ryb. Pływamy w przezroczystej, turkusowej wodzie otoczeni mieszkańcami podwodnego świata. Byłoby naprawdę cudownie, gdyby nie świadomość, że zaledwie dwa miesiące temu rajską scenerią rozkoszowały się setki ludzi. Niestety, swymi wrażeniami nie podzielili się już z pozostawionymi w domach rodzinami. Zabrała ich fala i nigdy już nie oddała światu żywych.
* * *
Przeczytaj podobne artykułyfotoreportaż