Kirgizja 2005 - garść porad praktycznych
artykuł czytany
9635
razy
Trzeba także uważać na kartusze i wszelki gaz w pojemnikach. Nie można tego wwozić do Kazachstanu, celnicy bardzo się o to dopytują, myśmy akurat nie mieli, ale pewnie posiadanie kartusza wiąże się z daniem łapówy albo konfiskatą (tak twierdzili prowadnicy). Lepiej więc schować takie rzeczy gdzieś z boku (plecaki są przeszukiwane). Kolejne ostrzeżenie – w rejonach Szymkientu w lipcu temperatury moga dochodzic do 55 stopni. Co się wtedy dzieje w pociągu – wolę sobie nie wyobrażać. Juz 40 stopni było ciężkie do zniesienia.
NOCLEGI
Wszędzie da się znaleźć hotele poniżej 2 euro, a często i za 1 euro i mniej (w takich przybytkach ciepła woda nie jest regułą). W kwaterach prywatnych podobnie, w każdym razie jeśli płaci się 2 euro, to już dostaje się bonus – obiad, banię lub oprowadzenie po okolicy. Troszkę drożej może być na północnym brzegu Issyk Kol, tak w każdym razie głoszą podania.
TRANSPORT
Polecam stronę, o której pisałem we wstępie. Dodam tylko parę słów o taksówkach na trasie Biszkek – Osz. Po długich, długich targach w Biszkek znaleźliśmy taksówkarza, który zawiózł nas (+ czwartą osobę) za 850 somów do Osz. W Osz natomiast bez większych problemów znaleźliśmy taksówkarza, który do Biszkek zawiózł nas za 500 somów. Lepiej skupić się chyba na wyszukaniu jakiegoś “swojego człowieka”, najlepiej o kryminalnej przeszłości :), który zajmie się wyszukaniem taksówki, niż szukać samemu.
JEDZENIE
Ogólnie w restauranach w miastach łatwiej dostępne są przysmaki kuchni ujgurskiej (lagman, aszliam-fu) niż czysto kirgiskie (biszparmak, kuurdak). Wszędzie też występuje płow (w innych krainach często pod nazwą pilaw), tutaj mający swoją lokalną specyfikę, bo przyrządzany z żółtej marcheki. Polecam szoro – bulion na baranie, proste danie a smaczne. Nad Issyk Kol koniecznie trzeba spróbować ryby „farelki” (polskiej nazwy nie znam), a zwłaszcza zupy rybnej z tejże. Popularne są manty, samsy, pielmieny i pirożki – wszystkie znane z Moskwy. Herbata oczywiście pita wszędzie i zawsze, podawana z lepioszką (czyli perskim lavash), a gdzieniegdzie w jurtach z mlekiem. Amatorzy kawy raczej nie poużywają sobie w Kirgizji, zwłaszcza jeśli nie lubią kawy ze śmietanką. W restauranach należy się liczyć z tym, że zapłaci się więcej niż wynosi suma kosztów zamówionych potraw. Czasami ten przymusowy napiwek jest uwzględniony w menu, częściej – nie. Nigdy nie jest on jednak na tyle duży, żeby należało zawracać sobie nim głowę.
Specjały miejskie:
szoro (maksym) – kwaśny orzeźwiający napój ze zboża, coś w stylu żuru (?)
bozo – coś podobnego, tyle że z kukurydzy
tan – mleczny napój azerski, “na pachmielnyj sindrom” :)
Specjały z jurt:
* kumys – sztandarowy napój Centralnej Azji, kobyle mleko sfermentowane w koziej wędzonej skórze z ogromnym drewnianym mieszadłem (biszkek), w jurtach dodają do tego zjełczałe masło, co nie dodaje apetyczności. „Na wsie bolezni żywota”. :)
* ajran – kefir znany od Bułgarii po Syberię;
* suchy kefir – w kuleczkach, suszony na słońcu (obowiązkowo z martwą wroną w pobliżu w roli odstraszacza dla innych wron), używany często jako „zakuska”; * kajmak – gęsta śmietana;
* zjełczałe masło, niezjełczałe masło (używane również do smarowania tułowia w razie przeziębień) i inne świństwa
* smorodina – coś w rodzaju naszych jagód, z tym że niesłychanie cierpkie, nadające się chyba przede wszystkim na przetwory;
* arczi – jodła, do użytku zewnętrznego, a konkretnie używana jako kadzidełko.
* mumio – czyli inaczej balsam pamirski, specyfik leczniczy robiony z mchów – „na wsie bolezni żywota”.
Po biesiadzie w jurtach należy zrobić “omin” (co to jest – najlepiej spytać na miejscu, bo trochę ciężko ten gest opisać). Uwaga – spożywanie dużej ilości wyżej wymienionych napojów i potraw mlecznych bardzo szybko prowadzi do problemów żołądkowych. Lepiej mieć pod ręką Nifuroksazyd albo inne tego typu wynalazki. Ogólnie rzecz biorąc jednak flora bakteryjna (np. w wodzie) jest w Kirgizji raczej spokojna.
BEZPIECZEŃSTWO
Milicja – myślałem, że będzie gorzej. W dużych miastach (Biszkek, Osz) w ogóle nas nie nękano. Jedyny skandal wynikł w miasteczko Gulczo (obok Osz), gdzie domagano się jakiś fantastycznych zezwoleń. Telefon do ministerstwa spraw wewnętrznych okazał się więcej niż skuteczny (telefony poniżej). Na wszelki wypadek jednak należy robić rejestrację (tym bardziej, że jest to łatwe i nie wymaga podawania konkretnego adresu), pytają o nią w każdym razie na granicy. Pamiętajcie, że rejestracja zrobiona w jednej oblasti jest ważna również i w innych, słowem – na całą Kirgizję.
Przeczytaj podobne artykuły