Klasztory w chmurach
artykuł czytany
5298
razy
Patrząc na ustawione na smukłych wysokich skałach klasztory łatwo uwierzyć w legendę, która mówi, że św. Atanazy, założyciel Megalou Meteorou (Wielkiego Meteoru), najstarszego monastyru, wzniósł się na szczyt przy pomocy orła. Nie znający ani pojazdów, ani wind średniowieczni pustelnicy i mnisi nie mogli chyba docierać tam w inny sposób.
Podziw, zdumienie, przerażenie, pokora to tylko niektóre z uczuć, jakie towarzyszyły mi przy zwiedzaniu jednego z najbardziej fascynujących miejsc nie tylko w Grecji ale i na świecie - klasztorów Meteora. Państwo klasztorne osadzone jest na gigantycznych stromych skałach, które dumnie wznoszą się na północno - zachodnim krańcu równiny tesalijskiej. Od wieków panuje tam niezwykły spokój zakłócany jedynie podmuchami wiatru, śpiewem ptaków i dźwiękiem klasztornych dzwonów. Szare skały wspinają się aż do nieba ze swymi orlimi gniazdami, wielkimi klasztorami i malutkimi kościółkami oraz obecnie już opuszczonymi pustelniami w głębi jaskiń.
Nazwa "meteora" oznacza mniej więcej "skały zawieszone w niebie". Odkryli je być może mnisi, pustelnicy, albo błędni rycerze przed tysiącem lat. Wtedy to miejsce "blisko Stwórcy" zaczęło przyciągać pragnących odosobnienia i obcowania jedynie z Bogiem. Na początku pustelnicy - pierwsi tutejsi mieszkańcy, zajmowali wyżłobione w skałach pieczary. Dopiero potem, po trzech wiekach, zaczęto wznoszenie klasztorów.
Klasztory wydają się z dołu naprawdę zawieszone między niebem a ziemią. Zanim powstały tu drogi i schody (na początku XX wieku), do klasztorów docierano jedynie po drabinach i sznurach. Pierwsi asceci wspinali się na skały przy pomocy rusztowań następujących jedne po drugich, wspartych na belkach, które wciskano w dziury w skałach. Ci, którzy cierpieli na zawrót głowy, wciągani byli na górę za pomocą kołowrotu w sieci. Co przeżywał mnich siedzący w sznurkowym koszyku powoli wjeżdżającym nad przepaścią, łatwo sobie wyobrazić. Podobno linę zmieniano tylko wtedy, gdy się zrywała. Ilu mnichów w ten sposób zakończyło życie, kroniki nie podają. Sieci do dziś służą do wciągania żywności. Czasami też urządza się specjalny pokaz dla turystów ukazujący ten oryginalny sposób transportu.
Monastyry budowano najpierw z desek wciąganych na górę, potem zaś konstrukcje oblepiano sporządzanym na szczycie prymitywnym budulcem. W ten sposób powstały 24 klasztory, każdy na innej skale. Do dziś przetrwało ich jedynie sześć.
Pierwsze wspólnoty religijne pojawiły się tu pod koniec X w., kiedy w jaskiniach zamieszkała grupa pustelników. W 1336 r. dołączył do nich m.in. Atanazy Atonita, któremu polecono założenie klasztoru. Mimo iż ustanowił wyjątkowo surową i ascetyczną regułę, bardzo szybko ściągnęło do niego wielu zakonników, w tym Jan Paleolog - następca serbskiego tronu. Obecność królewskiego potomka przyczyniła się do zakładania kolejnych klasztorów.
Okres największej świetności klasztory przeżywały za panowania osmańskiego sułtana Sulejmana Wspaniałego (1520-1566). Wtedy największe budowle gromadziły ogromne skarby czerpiąc zyski z posiadłości ziemskich podarowanych klasztorom w odległej Wołoszczyźnie i Mołdawii, a także w samej Tesalii. Posiadłości te pozostały w rękach mnichów do XVIII w., kiedy to życie klasztorne zaczęło podupadać.
Do upadku przyczyniły się niewątpliwie kłótnie pomiędzy opatami spierającymi się o władzę ale także czynniki fizyczne i ekonomiczne. Budynki były zbyt niedbale wykonane, by przetrwać stulecia i stopniowo zamieniały się w ruinę. W XX wieku funkcjonowało już tylko kilka z nich, w których mieszkało kilkunastu mnichów. W ostatnich latach monastery przerzuciły się właściwie wyłącznie na obsługę turystów. Cztery główne są przede wszystkim muzeami. Jedynie klasztory Św. Stefana i Świętej Trójcy są nadal ośrodkami życia monastycznego - mnisi modlą się, kontemplują, czytają, pracują, tworzą żywoty świętych ale i piękne rękodzieło. Często też z niecodziennej scenerii korzystają filmowcy. To tu nakręcano m.in. jedną z przygód Jamesa Bonda pt." Tylko dla twoich oczu".
Przeczytaj podobne artykuły