podróże, wyprawy, relacje
ARTYKUŁYKRAJEGALERIEAKTUALNOŚCIPATRONATYTAPETYPROGRAM TVFORUMKSIEGARNIABILETY LOTNICZE
Geozeta.pl » Spis artykułów » Europa » Kreta'2000
reklama
Piotr Bułacz
zmień font:
Kreta'2000
artykuł czytany 4013 razy
Podobno wyjazdy nie planowane bywają często najciekawsze. Ta wyprawa zaskoczyła nas samych najbardziej. Na początku czerwca zjawiła się u nas żona kolegi z prośbą i propozycją wyjazdu na Kretę. Jej mąż potrzebował tłumacza. Trzeba było szybko podjąć decyzję - odlot był za 2 tygodnie. Doszedłem do wniosku, że można połączyć przyjemne z pożytecznym. Jeżeli ja mam lecieć, to dlaczego nie zabrać rodzinki ze sobą. Tym sposobem Krzyś pierwszy raz w życiu leciał samolotem jeszcze przed ukończeniem 2 roku życia. Ja na taką podróż musiałem czekać 30 lat.
Wylądowaliśmy na lotnisku w Iraklionie po 2,5 godzinnym nocnym locie. Miał na nas czekać kolega, ponieważ w planach był pobyt niezależny od wykupionych wczasów w biurze podróży. Po 5 godzinach oczekiwania stwierdziliśmy, że najwyższy czas zastanowić się co robić dalej. Na szczęście mieliśmy telefon do zapominalskiego kolegi. Stwierdził on, że "zaraz" po nas przyjedzie. Był na drugim końcu wyspy. Wbrew namowom kolegi nie zrezygnowaliśmy wcześniej z hotelu i pojechaliśmy do Ammoudary taksówką. Kolega zjawił się dopiero wieczorem. Moja pomoc w tłumaczeniu potrzebna była tylko przy jednej rozmowie i pozostały czas mogliśmy poświęcić wypoczynkowi i zwiedzaniu.
Niestety miejscowość, w której mieszkaliśmy to przedmieścia Iraklionu, gdzie dopiero inwestycje w przemysł turystyczny zostały rozpoczęte. Na razie widok z okien hotelu na dymiące kominy elektrowni i plaże, których czystość pozostawiała wiele do życzenia skłaniały nas bardziej do wypraw w inne regiony tej największej greckiej wyspy. Wynajęliśmy na kilka dni samochód i postanowiliśmy wybrać się na wycieczki na wszystkie strony świata. No może nie na wszystkie -na północ było tylko morze.
Pierwsza wyprawa na zachód prowadziła do Chanii, portowego miasteczka na zachodnim krańcu wyspy. Wybraliśmy trudniejszą, ale chyba ciekawszą drogę przez góry podziwiając zapomniane, małe górskie wioski. Chania okazała się być prześlicznym miasteczkiem. Największe wrażenie zrobił na nas deptak przy samym porcie, z licznymi tawernami, knajpkami. Powrót do hotelu odbywał się już wzdłuż wybrzeża z krótkim postojem na czarującej dzikiej plaży, nad spokojną zatoczką. Po kąpieli w kryształowo czystej wodzie musieliśmy niestety wracać do Ammoudary oddalonej o kilkadziesiąt kilometrów
Wycieczka na południe miała nas zaprowadzić do bardzo rozreklamowanej plaży w Matali. Słynna jest ona z powodu jaskiń, które w latach 70-tych zamieszkiwała kolonia hipisów. Tłok na plaży i niezbyt czysta woda zniechęciły nas bardzo szybko i pojechaliśmy szukać innej plaży. Nie trzeba było daleko. Kilka kilometrów dalej na północ trafiliśmy na cudowną plażę. Ciepła, czysta woda oraz pustki na plaży zdecydowanie przebiły plażę w Matali. Po spędzeniu całego prawie dnia na opalaniu się i morskiej kąpieli zajrzeliśmy jeszcze do ruin w Knossos. Podobno odkryte ruiny to kiedyś pałac legendarnego króla Minosa. Aktualnie są gratką chyba tylko dla archeologów. Większość odkopanych ruin to fundamenty. Patrząc na modele rekonstruujące ten pałac, uważam, że powinno się go odbudować, ale to chyba niewykonalne.
Ostatnim wypadem wynajętym samochodem , tym razem na wschód, był wyjazd do Agios Nikolaus. To duże, urocze miasteczko miało być dla nas punktem wypadowym do rejsu na Spinalongę, ufortyfikowaną wyspę, zamieszkiwaną kiedyś przez trędowatych. Niestety z powodu silnych wiatrów wszystkie rejsy zostały odwołane. Pozostał nam spacer wokół zatoczki w centrum ruchliwego miasteczka. Rozliczne sklepiki, kawiarenki i restauracje to raj przede wszystkim dla kobiet. Po niewielkich zakupach postanowiliśmy zabawić się w miasteczku wodnym położonym w centrum wyspy. Ogromne zjeżdżalnie i baseny to rewelacyjna recepta na upalne, wietrzne popołudnie.
Na więcej podróży samochodem nie pozwoliły nam finanse - trzeba było oddać samochód. Po zaparkowaniu samochodu gdzieś zapodziały się nam kluczyki. Nie stanowiło to problemu dla właścicieli wypożyczalni, którzy stwierdzili, że z tym autem złodziej i tak nie miałby gdzie uciec. Przecież wkoło morze.
Strona:  [1]  2  następna »

górapowrót
kursy walutkursy walut
Grecja (euro) 1 EUR =  4,61 PLN
[Źródło: aktualny kurs NBP]