Tunezja - i "Last minute" może okazać się ciekawą wycieczką dla globtrotera
artykuł czytany
8162
razy
Niespełna trzy godziny lotu wyczarterowanym samolotem, śmiertelnie długo trwająca odprawa paszportowa (czyżby tu wolniej płynął czas?), jeszcze tylko trzeba znaleźć odpowiednie wyjście z lotniska i już możemy spokojnie stąpać po rozżarzonej tunezyjskiej ziemi.
Jest godzina 11:00 według lokalnego czasu (w Polsce jest w tej chwili 10:00) a słońce zdaje się być w swojej szczytowej formie - aż strach pomyśleć co będzie w "samo południe". Nasz entuzjazm jest wprost proporcjonalny do temperatury powietrza, dlatego ochoczo wsiadamy do wskazanego autokaru i wyruszamy na podbój kraju Berberów i Kartagińczyków.
Tunezja zajmuje obszar 163 610 km 2 i jest zamieszkiwana przez ok. 10 mln mieszkańców, z czego ok. 98 % to ludność arabska pochodzenia berberyjskiego a pozostałe 2 % to Europejczycy, Żydzi i inni. Tutejsi mieszkańcy mówią po arabsku ale również bardzo dobrze mówią po francusku i to właśnie w tym języku powitał nas pan kierowca oraz pan przewodnik. Tunezja była aż przez 75 lat pod francuskim protektoratem (od 1881 r.) a niepodległość uzyskała dopiero 20 marca 1956 r. W 1957 r. stała się republiką a jej prezydentem został Habib Burgiba (który zmarł 6 kwietnia 2000 r. mając 99 lat).
Pan kierowca ma na głowie czerwoną szesziję (Chéchia) czyli tradycyjne, tunezyjskie męskie nakrycie głowy. Kiedyś szeszije były tylko czerwone ale obecnie kupić je można w wielu kolorach, również w wersji dla kobiet.
Jedziemy do hotelu. Po drodze autokar nieoczekiwanie staje a nasz pan kierowca i pan przewodnik wysiadają i zaczynają się modlić. Jest chyba 12:00 i muezin wzywa wiernych do modlitwy. Z głośników zawieszonych na minarecie pobliskiego meczetu rozlega się nawoływanie. "Modlitwa jest lepsza niż sen" - muezin przypomina tym, którzy woleliby uciąć sobie popołudniową drzemkę. Po kilku minutach nasi tunezyjscy opiekunowie wsiadają do autokaru, jedziemy dalej, oni milczą, więc domyślam się, że wciąż się modlą. Muzułmanie modlą się pięć razy dziennie a pierwszą modlitwę "salat el fejer" odmawiają już o wschodzie słońca, drugą około 12:00, trzecią około 15:00 a czwartą o zachodzie słońca a piątą dwie godziny później. Godziny modlitw są ustalane dla każdego miejsca i dnia a każdy muzułmanin dokładnie wie którego dnia o której godzinie powinien się modlić. Islam sunnicki jest państwową religią Tunezji ale tutaj Koranu nie traktuje się jako zbioru praw - tak jak w wielu innych krajach arabskich. W Tunezji prawodawstwo oparte jest na europejskich normach, chociaż konserwatywni fundamentaliści wciąż nie chcą się z tym pogodzić. Tunezja jest jedynym krajem arabskim w którym zabronione jest wielożeństwo a Tunezyjskie kobiety mają o wiele lepszą sytuację niż kobiety w innych krajach islamskich. Poza wspomnianym już wyżej zakazem wielożeństwa warto zauważyć, ze Tunezja jest krajem muzułmańskim w którym kobiety mają najwięcej praw, uczestniczą aktywnie w życiu politycznym i społecznym. W parlamencie tunezyjskim ok. 11,5 % członków stanowią kobiety (w Polsce i USA ok. 12 %, w Egipcie 2 % a w Turcji ok. 4% - dane za 2000 r.). Chociaż większość praw kobiety zyskały za rządów pierwszego prezydenta Tunezji - Habiba Bourgiby, który m.in. zakazał noszenia hijabu w miejscach publicznych, to tradycja praw kobiet ma w Tunezji znacznie dłuższą historię, ponieważ już w VIII w. kobiety w Tunezji miały prawo do negocjowania swojego kontraktu małżeńskiego, mogły domagać się monogamii albo nawet pozostawania w stanie wolnym a także ewentualnej separacji z małżonkiem. Na decyzje Habiba Bourgiby dotyczące praw kobiet duży wpływ miał fakt, że jego żona była Francuska.
Powoli dojeżdżamy do naszego hotelu, który mieści się w turystycznej dzielnicy Monastiru - w Skanes. Wprawdzie widać, że czasy jego świetności już dawno minęły ale za to obsługa jest zaskakująco miła. Chłopiec bagażowy nie chciał nawet wziąć napiwku, twierdząc, że kocha Polonię, dopiero po naszym oświadczeniu, że to "souvenir" ulega i bierze wręczone mu dwa jednodolarowe banknoty. W Tunezji bezrobocie sięga 12-13 % (bezrobotni nie otrzymują zasiłku) a pensje bywają bardzo niskie - dlatego napiwki są mile widzianym a nawet wręcz oczekiwanym dodatkowym źródłem dochodu.
Trochę zgłodnieliśmy - czas na obiad a właściwie na obiado-kolację. Kuchnia tunezyjska nierozłącznie kojarzy się z kuskusem, który zdaje się być jednym z głównych składników kuchni całego Magrebu. Kuskus jest tu podawany "na ostro" np. z baraniną lub z mięsem z kury albo "na słodko" np. z migdałami, daktylami i rodzynkami. Poza nim na tunezyjskim stole nie może zabraknąć oliwy z oliwek, dojrzewających na słońcu pomidorów i harissy czyli pikantnej pasty z suszonych, ostrych papryczek chilli z dodatkiem czosnku, kminku, soli i oliwy z oliwek (harissę można kupić gotową ale zawsze najsmaczniejsza jest ta świeżo przygotowana w domu). Potocznie mówi się, że tradycyjna kuchnia tunezyjska jest czerwona a powiedzenie to wzięło się stąd, że składnikami wielu tunezyjskich potraw są pomidory oraz czerwona papryka. Żartobliwie mówi się nawet, że jeżeli Tunezyjczyk nie widzi na talerzu czerwonego koloru to może stracić apetyt. Bardzo smakowała mi Ojja czyli danie podobne do jajecznicy, smażone z cebulą, papryką, pomidorami, baranimi kiełbaskami i harissą oraz wszelkiego rodzaju briki czyli pierogi z cienkiego francuskiego ciasta, wypełnione różną masą - chociaż chyba najsmaczniejsze są te z masą jajeczną (to tak jakby jajko sadzone zapieczone było we francuskim cieście). Do picia zamówić można miętową herbatkę, kawę z kardamonem albo coś zupełnie innego czyli np. owocowe wino Sidi-Rais albo klasyczne wytrawne Chardonnay. W Tunezja produkuje się rocznie ok. 300 - 350 tys. hektolitrów wina a większość produkcji (70%) stanowią wina Appellation d'Origine Controle (A.O.C.), z której 20% posiada oznaczenie Premier Cru. Najważniejszymi odbiorcami tunezyjskich win są Francja, Niemcy, Belgia, USA, Kanada oraz Polska. Uprawy winorośli rozciągają się na północy od Thibar do Hammametu. Piwosze mogą spróbować tunezyjskiego piwa Celtia (jedyny gatunek piwa produkowany w Tunezji) a wielbicielom mocniejszych trunków na pewno smakować będzie Boukha czyli wysokoprocentowa jasna wódka z fig (najczęściej podawana jako składnik drinków). Należy jednak pamiętać, że w Tunezji w piątki (piątek w islamie to dzień świąteczny i w wielu krajach islamskich jest to dzień wolny od pracy przeznaczony na modlitwę) zamknięte są sklepy z alkoholem a podczas Ramadan również uliczne bary z alkoholem. Dobrze pamiętać o tym by swoim zachowaniem nie ranić uczuć religijnych innych. A wracając do tematu jedzenia to na deser warto spróbować Makhroud czyli ciastka z grysiku maczanego w miodzie i nadziewanego daktylami, tradycyjną baklavę, daktylowy likier Thibarine lub sfermentowany sok z palmy daktylowej Laghm.
Przeczytaj podobne artykuły