Nie zawsze góry milczą - Dżabal Musa
artykuł czytany
1054
razy
Siadamy na oszronianej skale. Od północy czuję lekkie powiewy wiatrów, które smagają moją twarz. Ludzie milczą. Niespodziewanie niczym szybka torpeda wybucha słońce. Burza światła ogrania nas błyskawicznie swym blaskiem i ciepłem. Zmienia się sceneria. Stary pejsaty Żyd wyciąga Torę rozpoczynając modlitwę. Gruby siwy Arab rozkłada dywanik dokonując ablucji wodą mineralną. Zwraca się kierunku Mekki rozpoczynając modły. Grecki pop żegna się krzyżem. Młody ksiądz, poznaje po koloratce, cóż te górskie ubrania tak mylą, klęka i całuje skałę. Słyszę różne języki i jedną modlitwę. Wstaję oniemiały z wrażenia. Milczę, ale mam świadomość tego, że dotykam, że czuję ślady Boga, ślady Mojżesza. Jestem w miejscu świętym dla wszystkich chrześcijan, żydów, prawosławnych, mahometan. Jedna modlitwa do jednego Boga mimo różnic. Ludzi ogarnia euforia, podają sobie ręce śpiewają. Wiatr niesie tę religijną pieśń miłości, radości i pojednania ponad graniami, szczytami, dolinami i granicami. Gdzie ją niesie? Może ku światu globalnemu pytam. Światu bez granic, przemocy, wojsk i broni. Nie wiem jak długo trwało to radosne MISTERUM chwały i radości. Zatraciłem poczucie czasu. Czułem tylko, że cała góra - „Góra Synaj była cała spowita dymem, gdyż Jahwe zstąpił na nią w ogniu... Jahwe na górę Synaj – na jej szczyt. I wezwał Mojżesza na szczyt góry, a Mojżesz ustąpił.” / Wj 19,18-20 /.
Powolnym krokiem w niemiłosiernie palącym słońcu ruszyłem w kierunku Klasztoru Św. Katarzyny żądny dalszych przygód na bezdrożach Bliskiego Wschodu.
Przeczytaj podobne artykuły