Playa del Ingles
artykuł czytany
13394
razy
Ziemniaki w skórkach nigdzie nie smakują tak jak na Gran Canarii. Lekko słone, maczane w jednym z sosów "mojo" najlepiej zajadać w którejś z małych restauracji z widokiem na ocean, na przykład w najsłynniejszym kurorcie wyspy Playa del Ingles.
Zabawa do rana
O Playa del Ingles mówi się, że jest to miasto wiecznego lata i wiecznej zabawy. Słońce świeci tam ponoć 365 dni w roku, ale wiejąca od morza bryza powoduje, że nigdy nie jest zbyt upalnie. A zabawa? Trudno zliczyć restauracje, puby, dyskoteki, dansingi oferujące muzykę we wszystkich gatunkach. Problemem dla śpiochów może być tylko pora, o jakiej zaczyna się prawdziwe nocne życie - północ, pierwsza, druga... Chyba jednak klimat wyspy jest na tyle przyjazny, że nawet hulanki do rana nie powodują u wczasowiczów męczącego bólu głowy. Kilka godzin snu i znowu wszyscy są gotowi do korzystania z jej uroków.
Polski instruktaż
"Angielska Plaża" położona jest na południu Gran Canarii. Jest też jedną z najbardziej na południe wysunięta miejscowością wszystkich Wysp Kanaryjskich, dlatego można wypoczywać tam o każdej porze roku, nawet wtedy, gdy za naszymi oknami sypie śnieg i wieje mroźny wiatr. Zresztą Polacy dobrze o tym wiedzą, i licznie nie tylko tę miejscowość Gran Canarii odwiedzają. A przekonałam się o tym w prosty sposób - w wielu miejscach instrukcje korzystania z różnych urządzeń były napisane także w języku polskim.
Import z Sahary
Playa del Ingles i sąsiednia miejscowość Maspalomas cieszą się tak dużą popularnością także z innego powodu. Pomiędzy miasteczkami znajdują się wydmy - chluba Gran Canarii. Kto jednak spodziewa się, że zobaczy takie cuda natury jak w polskim Słowińskim Parku Narodowym, nieco się zdziwi. Po pierwsze, piasek kanaryjski nie jest tak jasny jak nasz, po drugie, górki są znacznie mniejsze. Jeśli jednak weźmiemy pod uwagę Wyspy Kanaryjskie, jest to prawdziwy ewenement, bowiem jak na wyspy wulkaniczne przystało, piasek na plażach jest... czarny. Wydmy Maspalomas zawdzięczają swój jasny kolor wiatrom wiejącym z niedalekiej Afryki, które przynoszą żółte drobinki. Sam wiatr nie dałby jednak rady pokryć czarnego wybrzeża swoim złotem, dlatego od czasu do czasu do wybrzeża Gran Canarii przypływają statki wypełnione po brzegi piaskiem z Sahary. Wędrując po górkach łatwo dostrzec złoto - czarne pomieszanie.
Wszechobecne palmy
W kurorcie aż roi się od palm, bardzo popularnych na wyspie drzew, będących symbolem wypoczynku w ciepłych krajach. Nie są to jednak tylko ozdoby - palmy są tak szeroko wykorzystywane, że aż trudno wymienić wszystkie jej zalety. Palma daktylowa dostarcza oczywiście pysznych owoców, ale także dobrego, twardego drewna. Żeberka liści wykorzystuje się przy produkcji mebli, a pojedyncze żyłki - przy wyrobie koszyków. Nasada liści to od stuleci źródło opału, natomiast z łodyg i włókien owoców robi się sznurki i linki. Niektórzy mieszkańcy uzyskują z palmy tzw. miód palmowy z "guarapo" czyli soki drzewa. Po gotowaniu sok ten zamienia się w ciemny, kleisty i słodki płyn.
Kup pan willę
Wykapawszy się w oceanie czy w basenie (także z podgrzewaną wodą) turyści tłumnie wyruszają na deptak ciągnący się nad morzem wzdłuż całej miejscowości. Stąd najlepiej widać, ile hoteli, restauracji, małych pensjonatów i apartamentów, basenów tu zbudowano. W trakcie spaceru mamy wielką szansę spotkać różnego rodzaju naciągaczy. Jeśli to będą osoby zapraszające nas do konkretnych sklepów czy restauracji, to pół biedy. Można wziąć od nich ulotkę, uśmiechnąć się czy uścisnąć dłoń. Gorzej, gdy zaczepiają nas sprzedawcy apartamentów po "oszałamiająco niskich cenach".
Wszystko wygląda bardzo zachęcająco. Podchodzi do nas elegancka dziewczyna czy miły chłopak wręczając ulotkę. Z uśmiechem czeka, aż ją otworzymy. W środku czeka nas niespodzianka - niezwykle wysoka wygrana pieniężna! Otrzymamy ją jednak po spełnieniu (w rzeczywistości nie do spełnienia) konkretnych warunków. Jeśli jesteśmy zainteresowani dalszą rozmową z handlowcami, jedziemy z nimi do którejś z nadmorskich miejscowości, oglądamy piękne apartamenty, dostajemy darmowego drinka, a jeśli wykazujemy dalsze zainteresowanie, to może nawet obiad, po czym nasi mili rozmówcy podsuwają nam umowę do podpisania, z której wynika, iż za jakąś kwotę stajemy się właścicielami willi czy apartamentu. Później jednak dopiero okazuje się, że z tego mieszkania możemy korzystać jedynie raz w roku i to przez tydzień. Willa może mieć więc praktycznie ponad pięćdziesięciu właścicieli. Po podpisaniu takiego dokumentu okazuje się, że chcąc wycofać się z przedsięwzięcia, trzeba zapłacić wysoką karę. Firmy naprawdę poważne zajmujące się wynajmem czy sprzedażą apartamentów nie działają poprzez ulicznych naciągaczy.
Dla każdego coś miłego
W niedalekiej odległości od Playa del Ingles znajduje się wiele atrakcyjnych miejsc. Na tych, którzy wypoczywają wraz z dziećmi, albo sami czują się młodo, czeka "Aqua Sur" z basenami, zjeżdżalniami, rurami i wszystkim tym, co jeszcze bardziej podnosi atrakcyjność wodnych kąpieli. "Palmitos Park", usytuowany kilka kilometrów na północ od kurortu, to subtropikalna oaza wypełniona egzotyczną florą i ponad dwustoma gatunkami ptaków. Można oglądać tam również akwarium i tresowane papugi. W "Mundo Aborigen" natomiast można przekonać się, jak żyli pierwotni mieszkańcy wyspy - Guanczowie. Ich figury pokazują, jak wykonywano codzienne czynności, a nawet jak Guanczowie byli karani. Za kradzież na przykład groziło... ukamienowanie. Aby na chwilę przenieść się z Gran Canarii na Dziki Zachód wystarczy odwiedzić "Sioux City", gdzie dobrzy i źli kowboje, na naszych oczach walczą ze sobą na pięści i rewolwery. Z Ameryki do Afryki przeniesie nas z kolei "Camel Safari Park", gdzie można podziwiać palmowe oazy na grzbiecie wielbłądów.
Przeczytaj podobne artykuły