Święta góra Teide
artykuł czytany
5369
razy
Gdy kapitan zapowiedział przygotowania do lądowania, coraz częściej patrzyłam w małe okienko samolotu. Wyostrzałam wzrok, by na szafirowym oceanie wypatrzeć cel podróży - Teneryfę, największą z Wysp Kanaryjskich. Za szybą jednak widniał tylko mlecznobiały dywan chmur. I nagle, daleko na horyzoncie pojawił się ciemny stożek wyrastający z obłoków jak wyspa z morza. Początkowo myślałam, że to przewidzenie. Gdy stawał się coraz bardziej widoczny, wiedziałam, że to może być tylko Pico del Teide - najwyższa góra nie tylko Wysp Kanaryjskich, ale i całej Hiszpanii. Pico del Teide uważany jest za najwyższą wolno stojącą górę świata, jeśli mierzy się wysokość bezpośrednio od poziomu morza do jej szczytu. Wierzchołek sięgający 3718 m widoczny jest z każdego miejsca Teneryfy, której powstania wulkan Teide jest bezpośrednim sprawcą. Jeśli jest bezchmurna pogoda, widoczny jest również z innych wysp archipelagu.
Gdy Teneryfę zamieszkiwała jej pierwotna ludność - Guanczowie, wulkaniczna góra uważana była za świętą. Modlono się do niej, by więziła w swej czeluści złe moce nie pozwalając wydobyć im się na zewnątrz wraz z gorącą, śmiercionośną lawą. Aby przebłagać jej gniew, zamykano w pobliskich jaskiniach najpiękniejsze dziewice, które przez kilka lat, w całkowitym osamotnieniu błagały o pomyślność dla swego ludu.
Pico del Teide nie zawsze wysłuchiwał modłów. Gdy się gniewał, niszczył wszystko, co napotkał na drodze. Wybuchał co 200 - 300 lat, ostatni raz na początku XVIII w. Mniejszy wybuch miał miejsce w 1909 r., jednak jego siła w porównaniu do poprzednich erupcji była zadziwiająco mała.
Na północy wyspy leży miasteczko Garrachico. Każdy autokar wiozący turystów zatrzymuje się na tarasie widokowym, by z góry podziwiać jego usytuowanie. Jak na dłoni widać olbrzynią strugę zastygłej lawy, która rozlała się w wyniku erupcji wulkanu w 1705 r. na leżące w dole miasteczko niszcząc je doszczętnie. Po zastygnięciu lawa utworzyła na oceanie platformę, którą dość szybko zasiedlono. Ci, którzy przeżyli wybuch, postanowili zbudować miasteczko na nowo. Garrachico nie odzyskało już znaczenia dużego portu morskiego, jednak niektórzy uważają je za najpiękniejsze na Teneryfie.
Wycieczka na Tico del Teide dostarcza niezapomnianych wrażeń. W przeciągu krótkiego czasu można zwiedzić kilka stref klimatycznych od gorącej z bujną roślinnością, po chłodną, niekiedy nawet z opadami śniegu. Szczyt Teide prawie zawsze pokryty jest śniegiem. Gdy biały puch pada w niższych partiach gór, na Teneryfie dzieje się coś przedziwnego. Szkoły, przedszkola, zakłady przestają pracować.
Wszyscy wsiadają w autokary i prywatne auta, by choć na jakiś czas dotknąć białego, zimnego cudu. Niekiedy dowcipni Kanaryjczycy budują w górach bałwany i zwożą je na wybrzeże, gdzie ku zdumieniu plażowiczów rozpływają się na ciemnym wulkanicznym piasku.
Zanim dotrze się w pobliże szczytu, mija się Lasy Nadziei pełne sosen kanaryjskich. Strefie tej nie bez powodu nadano tę nazwę. Bez wzgórz porośniętych drzewami Teneryfa byłaby pustynią. Tu następuje zjawisko chmuropadów - chmury zatrzymują się na igliwiu i skraplają tworząc małe strumyczki, które spływają do dolin zasilając uprawy warzyw i owoców. Lasy Nadziei są obecnie parkiem przyrody, w którym nie wolno budować domów. Panuje tam błoga cisza, którą burzą turyści zbierający pamiątki - szyszki sosny kanaryjskiej. Szyszki po wyschnięciu pięknie rozkładają się tworząc miniaturowe choinki. W niektórych regionmach wyspy w okresie Bożego Narodzenia z szyszek powkładanych jedna w drugą tworzy się świąteczne drzewka.
Droga na Pico del Teide często zaskakuje pogodowymi niespodziankami. Z chłodnych Lasów Nadziei wjeżdża się nagle w chmury. Widoczność ogranicza się do kilkunastu metrów, a samochód wydaje się zmieniać w samolot dryfujący po niebie, tym bardziej, że z jednej strony drogi rozciąga się... przepaść. I nagle w ostrym słońcu oczom naszym ukazuje się przedziwny krajobraz: zieleń łączy się z szarością i brązem księżycowych, powulkanicznych skał bazaltu, obsydianu i pozzolanu. Temperatura błyskawicznie wzrasta, a powietrze staje się niezwykle rześkie. Można tu spotkać przedziwną roślinę zwaną tajinastes. Jej łodygę osiągającą nawet 2 m wysokości porastają drobne liliowe kwiatki. w żadnym innym miejscu wyspy nie przyjęła się, mimo usilnych starań ogrodników.
Przeczytaj podobne artykuły