"Semana Santa" w Sewilli
artykuł czytany
12190
razy
"Semana Santa" czyli Wielki Tydzień obchodzony jest w całym chrześcijańskim świecie. Poprzedza przeciez największe swięto Chrześcijan jakim jest dzień Zmartwychwstania Pańskiego. Już w pierwszym tygodniu postu, w mieście na południu Hiszpanii zaczynają się przygotowania do słynnych w świecie obchodów Wielkiego Tygodnia. Jest to niewątpliwie największe wydarzenie w Sewilli, a do miasta na ten czas przyjeżdzają tysiące turystow. "Semana Santa" w Sewilli ma swój głeboki religijny charakter i jest też jedną z największych atrakcji turystycznych. 57 bractw czyli " cofradias", często ze sobą rywalizujących, "przygotowuje się do wielkiej, niezwykłej procesji. Wśród nich są też sewilscy Romowie, którzy przeżywaja swój wielki dzień. Odgrywają oni bowiem ważną role w tych ceremoniach wielkopostnych. "Hermandad los Gitanos", zamieszkujący w obrębie starego miasta, stanowią grupę liczącą około 1600 osób. Każdy z czlonków bractw ma przydzieloną rolę. I kiedy nadejdzie czas, zrobią wszystko, by procesja odbyła się zgodnie z odwieczną tradycją, w pełni majestatu i bez zakłoceń.
Zbliża się północ. Przed katedrą, którą zbudowano na miejscu zrównanego kiedyś z ziemią meczetu (1401 r.) zgromadzili się mieszkańcy i turyści. Mimo późnej pory przed katedrą tłum nie rzednie. Wprost przeciwnie. Przybywają coraz nowi uczestniczy tego niezwykłego misterium. Wydawało się, że wąskie uliczki Sewilli pamiętajace jakże odległe czasy, nie bedą w stanie pomieścić nikogo więcej. A jednak wciaż napływają ludzie. Stoją głowa, przy głowie. Przed drzwiami katedry stoi oddział kawalerii w połyskujących napierśnikach. W świetle ulicznych lamp błyszczą zbroje i hełmy mężczyzn przebranych za rzymskich żołnierzy. Kilku z nich przysiadło na krawędzi chodnika. Sączą piwo z butelek. Jest parna, ciepła sewilska noc. Nieopodal, w całkowitej ciszy i skupieniu stoją dziesiątki, setki tajemniczych, wręcz napełniających grozą ludzi. Odziani w długie szaty o tym samym kroju, w kapturach zasłaniących niemal całkowicie twarze, trzymający w ręku zapalone świece, przypominają amerykańskie bractwo Ku Klux Klan nie cieszące się zresztą dobrą sławą. Owi "cofrades" czy "nazarenos", przypominają nam też pierwszych chrześcijan, którzy na miejsce modlitw przychodzili pod osłoną nocy, a kaptury głeboko zaciągnięte na twarz miały chronić przed identyfikacją i w konsekwencji przed prześladowaniami. Potem Święta Inkwizycja przejęła zwyczaj noszenia takich właśnie ubiorów. A kaptury stały się symbolem pokuty.
Wysoko nad tłumem, wsparte na ramionach kilkudziesięciu mężczyzn widnieją dwie wielkie platformy. Są to platformy-ołtarze, które będą niesione w procesji. Przed katedrą, mimo niezliczonych tłumow, panuje pełna skupienia cisza. I nagle w tę ciszę wdziera się ponury głos werbli. Rownocześnie gasną uliczne latarnie. Jedynymi źródłami światla są płomienie tysięcy świec niesionych przez "nazarenos" i blask księżyca. Nagle tłum zaczyna falować. Procesja ruszyła. Na jednej z platform niesionej na ramionach "costaleros" stoi posąg Chrystusa przyniesiony z kościoła San Lorenzo, Cristo del Gran Poder (Chrystus Wszechmocny) dzwigający na ramionach krzyż. Swiatła ożywiają twarz Zbawiciela. Na drugiej platformie niesiona jest piękna figura Matki Bożej. Matka Boska Bolejaca roni brylantowe łzy.
I oto gdzieś w ciemności, z tłumu dobywa się kobiecy glos. Religijna pieśń typu flamenco wznosi się ku niebu. Płynie wśród nocy przejmująca, pełna boleści. Ktoś śpiewa "saetę" o męce pańskiej. Na jej dzwięk przystają mężczyżni niosacy posągi Chrystusa i Marii. Zdejmują z ramion wielkie platformy i stawiają na ziemi. Kiedy pieśń zamrze w ciemności, wtopi się w zasłuchany tłum, około sześdziesięciu "costaleros" podnosi z ziemi swe brzemię. Mężczyżni kładą je na ramiona i ruszają dalej w procesji. I znowu towarzyszą im głuche uderzenia bębnów.
Po chwili bębny cichną i ponownie rozlega się pieśń. I następna. I jeszcze jedna. Czasem dochodzą one z tłumu stojącego na ulicy, czasem z jakiegoś balkonu. W chybotliwych płomieniach świec widać płynace jakby postaci Chrystusa i Matki Boskiej. Ogromne cienie przesuwają sie wzdłuż domów w wąskich uliczkach starej Sewilli. Przechodzą przez miasto a potem po wielu godzinach wracają do kościoła.
Każdego dnia w ciągu Wielkiego Tygodnia takie procesje odbywają dzień po dniu w licznych kościołach Sewilli. Każdego dnia miasto przemierzają wierni powtarzając ten sam rytuał. Dość często można zobaczyć na ulicach biczowników, którzy tak jak w średniowieczu idą w pokutnych szatach, niekiedy półnadzy i okładaja się razami tak mocno iż ociekaja krwia.
W Wielką Sobotę na uliczkach Sewilli panuje już cisza. W powietrzu ciągle jeszcze unosi sie zapach stopionego wosku. Wielka Sobota to czas na zadumę i refleksję, na wypoczynek po dniach czuwania. Zmęczeni postem i umartwieniami wierni oczekują w skupieniu na moment, kiedy ponure głosy kołatek i werbli zostaną zastąpione tryumfalnym brzmieniem rezurekcyjnych dzwonów.
Przeczytaj podobne artykuły