podróże, wyprawy, relacje
ARTYKUŁYKRAJEGALERIEAKTUALNOŚCIPATRONATYTAPETYPROGRAM TVFORUMKSIEGARNIABILETY LOTNICZE
Geozeta.pl » Spis artykułów » Europa » Tropami paryskiej bohemy
reklama
Wilhelm Karud
zmień font:
Tropami paryskiej bohemy
artykuł czytany 3796 razy
Powróciwszy do domu wziął Vincent ze stołu tom Renana i otworzył go na zaznaczonej stronie. "Aby czynić dobro na tym świecie - czytał - człowiek musi uśmiercić sam siebie. Człowiek nie po to jedynie żyje na ziemi, aby być szczęśliwym, nie po to, aby być po prostu uczciwym, ale po to, aby pomóc zrealizować wielkie dzieło dla całej ludzkości. Aby osiągnąć szlachectwo ducha i przezwyciężyć podłość, która podmywa istnienie wszystkich niemal jednostek." - Irving Stone, "Pasja życia"
Jestem spóźnionym przechodniem i wracam do domu wąskimi uliczkami Montmartru ponad sto lat temu. Gdzieniegdzie w oknach palą się nikłe światła, wokół mijanego śmietnika baraszkują koty a z sutereny naprzeciw słychać pogwizdywanie szewca. Mija mnie rozśpiewana para hulaków, po kocich łbach walają się stare gazety, zapach anyżku miesza się z odorem pomyj zaś pod zamkniętymi drzwiami oberży pochrapuje zamroczony birbant. Nagle staję przed kilkupiętrową kamienicą pozbawioną frontowej ściany i mimowolnie podglądam wieczorne życie burżuazji, kupców, artystów i kurtyzan. A to sklepikarza, gdy skwapliwie podsumowuje dzienny utarg. To zaś igraszki obleśnego kupca z uliczną panienką albo zabiedzoną prasowaczkę przy stosach falbaniastych sukien. Wycofuję się wstydliwie słysząc coraz wyraźniejsze dźwięki dochodzące nie wiedzieć skąd. Podążam za nimi trafiając do pełnej tytoniowego dymu huczącej sali ze sceną, na której barwnie odziane baleriny wibrują w szaleńczym tańcu raz po raz strzelając długimi nogami w stronę męskiej publiki. W tym dzikim gwarze dostrzegam nieruchomego prawie, ze szkicownikiem w ręku przygarbionego mężczyznę, jakby nieczułego na epikurejską orgię dookoła. Czy to Monsieur Henri Toulouse-Lautreck? - już miałem go zapytać.

Château d'Auvers

Zwiedzając Muzeum Impresjonistów w Auvers-sur-Oise jesteśmy prawie uczestnikami codziennych zmagań z życiem toczonych przez lud i artystyczny świat Paryża z czasów belle epoque. Przez ponad godzinę żyjemy atmosferą malarskiego atelier Renoira, współczujemy choremu Chopinowi i wdychamy opary wydobywające się z knajpek Place du Tertre. Obserwujemy dworcowych rzezimieszków, ortodoksyjnych Żydów spieszących do synagogi i moknącego w jesiennym deszczu kataryniarza. Do miasteczka, w którym van Gogh samobójstwem zakończył swój skomplikowany żywot, wiezie nas wirtualna ciuchcia, a z okien wagonu obserwujemy pejzaż północnych rubieży Ill-de-France uwieczniony w różnym czasie na setkach płócien Moneta, Cezanne'a, Daubigny'ego, Pissarra i samego Vincenta. Van Gogh, choć nie zaliczany do grona impresjonistów sympatyzował z nimi przez kilka lat, z wieloma przyjaźnił się nawet i pozostawał pod artystycznym wpływem ich sztuki.
Dziś Auvers-sur-Oise jest kameralnym miasteczkiem pełnym prowincjonalnego uroku i pamiątek po wielu sławnych postaciach bywających tu na przestrzeni kilkudziesięciu lat. Obok wspomnianego muzeum znajdziemy więc oberżę, w której van Gogh spędził kilka ostatnich tygodni życia, nieźle zachowany choć nieczynny kościół gotycki, najbogatsze w świecie muzeum absyntu, kilka wypieszczonych ogrodów w stylu francuskim i knajpki o rustykalnym wystroju. Przy wielu obiektach spotkamy solidne tablice prezentujące reprodukcje malarskich dzieł artystów uwieczniających niegdyś te budowle, a najwięcej turystów przyciąga reprint znanego obrazu van Gogha Kościół w Auvers, o którym niedoceniany za życia malarz pisał do rodziny: "Namalowałem duży obraz wiejskiego kościoła, którego bryła wydaje się fioletowa na tle ciemnoniebieskiego nieba, czysty kobalt, witrażowe okna stanowią plamy niebieskiej ultramaryny, dach jest fioletowy, a w części pomarańczowy".
Artysta przybył do miasteczka tuż po wyjściu ze szpitala dla umysłowo chorych. Wieczne zauroczenia i nienawiści, fascynacje a tuż po chwili wrogość, brak bliskich duchowo istot, brak akceptacji dla jego pomysłów malarskich - to wszystko doprowadziło van Gogha do obłędu. Malował tu jeszcze zachłannie tworząc bez mała 50 dzieł. Pewnego dnia udał się na pole będące wielokrotnie jego plenerem i śmiertelnie się postrzelił.

Wyspa Impresjonistów

Ten kawałeczek ziemi oblany wodami Sekwany stał się sławny wraz z pojawieniem się w Paryżu mody na rekreację. W połowie XIX wieku pewien szkutnik postawił na wysepce w Chatou warsztat produkcji łodzi a jego przedsiębiorcza małżonka tuż obok urządziła restaurację . Madame Fournaise uwielbiała gotować i już wkrótce w jej daniach rozsmakowali się uczestnicy regat organizowanych przez męża, letnicy, myśliwi i plenerowi malarze z Paryża. Tych ostatnich przyciągały tu także znakomite warunki do pracy ze sztalugami - dziewicza przyroda, przejrzyste powietrze, czysta rzeka i niebanalna architektura pobliskiego miasteczka. Alfonsyna, córka państwa Fournaise, zaprzyjaźnia się z Edgarem Dega a grono stałych bywalców wyspy szybko się rozrasta. Łodziami i powstałą właśnie linią kolejową ciągną z Paryża do Chatou coraz to nowi przedstawiciele stołecznej cyganerii. Bywają tu Monet, Sisley i Morisot. Pojawiają się Pissarro, Prins oraz Manet. Swe ślady bytności zostawiają Maupassant, Apollinaire a nade wszystko Renoir.
Pierre Auguste Renoir był w latach 1868 - 1884 stałym gościem państwa Fournaise. Nigdzie indziej nie spotkałem tylu pięknych dziewcząt do pozowania - zwierzył się kiedyś malujący pulchne niewiasty artysta. Na Wyspie powstało kilkadziesiąt jego prac, których reprodukcje towarzyszą nam teraz podczas zwiedzania salki muzealnej i najbliższego otoczenia. Na wielu z nich dostrzegamy fragmenty istniejącej do dziś werandy. To tu, w specjalnie zaimprowizowanej scenerii, Renoir malował portret córki gospodarzy, Alfonsyny. Guy de Mauppasant o ciepłej i serdecznej atmosferze tego miejsca kilkakrotnie wspominał w powieściach i nowelach. Spędził tam sporo romantycznych chwil, a jego wpis do księgi gości eksponowany jest obecnie na ścianie obok recepcji.
Współcześni goście lokalu mają do dyspozycji kilka pokoi noclegowych, pojemne restauracyjne wnętrza, dwie usytuowane od strony Sekwany werandy i rząd stolików pod parasolami tuż nad sama rzeką. Kuchnia podaje głównie tradycyjne francuskie menu. Obfita przystawka, urozmaicone danie główne z kilkoma sałatkami i przepyszny lodowo-owocowy deser kosztuje 39 euro. Aneks muzealny bardzo często eksponuje oryginały prac dawnych bywalców lokalu wypożyczane ze zbiorów prywatnych.
Strona:  [1]  2  następna »

górapowrót
kursy walutkursy walut
Francja (euro) 1 EUR =  4,61 PLN
[Źródło: aktualny kurs NBP]