Litwa
artykuł czytany
26688
razy
Opuszczamy to niesamowite miejsce. Kierujemy się w stronę Wilna. Jednak zjeżdżamy z głównej drogi i jadąc przez wioski i miasteczka, dojeżdżamy do Jasiunai gdzie stoi pałac. Widać ze jest zniszczony. Brak tu właściciela. Jednak przez okno na poddaszu widać jeszcze szczątki złotych zdobień sufitu. Szkoda, że to tak niszczeje.
Teraz już prosta droga do Wilna
Jest już dość późno, wiec najpierw musimy znaleźć nocleg. Z internetu mamy wydrukowaną listę tanich noclegów w mieście. Zajeżdżamy do pierwszego - miejsca 20 litów/doba, jednak my chcemy zostać tu na dwa noclegi, a miejsca są tylko na dziś. Postanawiamy poszukać czegoś innego. Jednak miła pani portierka podaje nam adres swej koleżanki która wynajmuje pokoje w swym prywatnym mieszkaniu. Jedziemy pod podany adres... niestety nie ma nikogo w domu. Szukamy wiec dalej, kręcąc się po bardzo wąskich i przepięknych uliczkach starego Wilna. Zajeżdżamy jeszcze do schroniska młodzieżowego i pewnego pensjonatu - niestety wszystkie tanie noclegi są już zarezerwowane - nie ma co się dziwić: sezon, a do tego piątek. Wracamy więc do hotelu w którym byliśmy za pierwszym razem. Portierka jeszcze raz próbuje i dzwoni do swej koleżanki. OK. jest, możemy się meldować.
Wchodzimy na 4 piętro starej kamienicy znajdującej się przy samym starym mieście. Mieszkanie jest duże, bardzo wysokie jak przystało na stare budownictwo. Nasza gospodyni to starsza Pani, mówiąca świetnie po polsku. Oprowadza nas po mieszkaniu. Mamy do wyboru dwa pokoje, oba są ładne i czyste. Przyznam, że nocleg trafił nam się pierwsza klasa. Do dyspozycji mamy łazienkę, oraz kuchnie. Wracać do mieszkania możemy kiedy nam pasuje - dostaliśmy klucze. Nasza gospodyni jest na tyle opiekuńcza, że dała nam swoje ręczniki - twierdząc, że jak swoje zamoczymy i pojedziemy dalej to nie będziemy mieli gdzie ich wysuszyć. Podobnie zresztą dała nam świeżo upraną pościel, twierdząc, że w śpiworach to się jeszcze zaśpimy. Po prostu bomba!
Wieczorem idziemy pooglądać miasto. Przyznam, że wieczorem w Wilnie jest przepięknie. Ładnie podświetlone budynki, czyste ulice. Mnóstwo kawiarenek. Dużo młodzieży - pijani są - niestety tylko Polacy :(
Wracamy zmęczeni do mieszkania. Przygotowujemy się do spania, przeglądamy mapy i planujemy jutrzejszy dzień - cały na zwiedzanie Wilna. Kładziemy się zmęczeni spać. Dzień pierwszy był super. Ciekawe co dalej...
Sobota 25 czerwca
Budzę się rano - około siódmej. Agnieszka jeszcze śpi i ani myśli o pobudce. Ubieram się i wyruszam na poszukiwania chleba i czegoś na śniadanie. Miasto już tętni życiem. Widzę, że wielu ludzi omija małe spożywcze sklepiki i kieruje się w stronę dużej hali. Idę i ja...
Docieram do czegoś na wzór naszych hal mięsnych. Pod halami - podobnie jak u nas w Białymstoku, starsze panie sprzedają marchewki, pomidory, jajka... oraz Białoruski spirytus i papierosy. Wchodzą do środka. Tłum ludzi, masa towarów. Odnajduję stoisko z chlebem. Jest tu naprawdę duży wybór. Decyduję się na rasowy, Litewski chleb z miodem.
Przeczytaj podobne artykuły