Litwa
artykuł czytany
26688
razy
Kłajpeda - parkujemy autko przy porcie. Obchodzimy dość małą starówkę. Sprawdzamy ceny i godziny promów do Nidy (miasteczko na mierzei). Niestety dziś już nic nie pływa. Docieramy do informacji turystycznej. Tam, podobnie jak w Kownie - jest godzina 20, a IT otwarta i można się dogadać po Rosyjsku, Niemiecku i Angielsku. Pani podaje nam ceny najtańszych noclegów... 70 litow od osoby... no to już Europa... Postanawiamy poszukać czegoś w okolicach Kłajpedy, może będzie taniej. Jedziemy w stronę Melnrage. Droga prowadzi wzdłuż morza. Zbaczamy z trasy i wjeżdżamy na duży parking przy którym jest restauracja, oraz duża plaża.
Widzimy morze... po prostu jesteśmy oszołomieni. Czujemy się tak, jakbyśmy się nie spodziewali wody... po postu piękne zakończenie naszej wycieczki. Przejechaliśmy całą Litwę od wschodu na zachód i dalej już się nie da... czujemy się niesamowicie, tym bardziej, że nie mieliśmy w planie dojechać do morza. Moczymy się w wodzie i wracamy w kierunku restauracji. Przy restauracji jest dom, co nam zależy, spytamy się. Zachodzimy i pytam o nocleg. Kobieta nie zna angielskiego, ani polskiego. Woła więc swoją córkę. Ona podobnie jak my, łamanym angielskim dogadujemy się. W domu nie ma już miejsca ale w małym domku (działkowa altanka) jest miejsce. Prowadzi nas pomiędzy marchewkami a szczypiorem, mijamy pomidory i fasolę. Domek jest piękny, zielony, w środku dwa łóżka, kuchenka gazowa, zlew z ciepła i zimna wodą. Po prostu Bomba i to za 20 litów od osoby... do tego 100m od plaży.
Podjeżdżam autkiem by wypakować graty, kobieta zauważa dopiero teraz ze jesteśmy Polakami. Woła więc swojego dziadka - okazuje się że to Polak i ma dwie siostry w Polsce. Opowiada, oprowadza. Bardzo miły Pan. Jeszcze spacerek po plaży i spać... godzina 23 a tu jasno... co się dzieje?? Nie wiem, odwracam się i śpię, jutro długa droga do domu.
Wstajemy rano, około 7. Jemy śniadanie, jeszcze kilka godzinek na plaży i czas do domu. Żegnamy się z gospodarzami i około 10 ruszamy w drogę powrotna do domu. Droga powrotna zajęła nam dokładnie 8 godzin, gdyż o 18 byłem już w domu. I choć robiliśmy przerwy, tankowaliśmy gaz co jakieś 250km to dojechaliśmy dość szybko. Może jest to zasługa super Litewskich dróg. Na których nie ma ani tirów ani kolein. Po prostu 90 km/h i utrzymujesz tę prędkość bez problemu. W drodze powrotnej nie przypilnowaliśmy stanu gazu w naszym zbiorniku ale co tam była jeszcze benzyna. Niestety jak na złość do stacji było dość daleko. Benzyna też nam się zaczynało kończyć. Na ostrzejszych zakrętach, strzałka poziomu paliwa spadała poniżej zera a silnik zaczynał przerywać... ale na szczęście daliśmy radę. Po przejechaniu granicy z Polską - niemiła niespodzianka... znowu tiry. Skąd one się biorą, skoro na Litwie nie ma żadnego a tuz za granicą w Polsce co drugie auto to tir i do tego pędzą 100km/h?
Podsumowując: Wycieczka super, piękne miejsca. I znowu potwierdzają się słowa, że warto zjechać z autostrady i pojechać bocznymi szlakami. Ludzie na Litwie są mili i uprzejmi. W Wilnie i okolicach bez problemu porozumiecie się po Polsku, w Kownie już mniej, a w Kłajpedzie - nie ma szans. Poza tym akcent w Wilnie jest łagodny i miły dla ucha, natomiast na zachodzie ludzie mówią bardzo twardo. Ceny gazu i benzyny oraz ropy bardzo podobne jak w Polsce, może kilka groszy taniej. Podobnie żywność i alkohol. Noclegi też podobnie jak u nas. Jednak wybierając miejsce na wakacje, pomiędzy Gdańskiem a Kłajpedą, bez namysłu wybieram Kłajpedę: dlatego, że: po pierwsze dojazd jest lepszy - drogi super, no i taniej, jedzenie o wiele lepsze, a poza tym coś innego... Aha i jeszcze jedno - to że akurat w Kłajpedzie o 23 było jasno - to wina przesilenia i białych nocy... to się nazywa trafić w czas... Mały Agnieszki Fiacik CC 700 sprawował się super. Żadnej awarii, tylko leliśmy Dujos i w drogę. Choć ma już 10 lat.
Pozdrawiamy i zapaszmy na Litwę
Agnieszka i Stefan
Przeczytaj podobne artykuły