ISLANDIA - LATO '98. Z dziennika wyprawy sedymentologicznej
Geozeta nr 5
artykuł czytany
4430
razy
18.08.
Naprawdę śpi się pod tą skałą wspaniale. Rano dowiadujemy się, że diagnoza Aliny była słuszna i dajemy mechanikowi pozwolenie na dalszą naprawę. Znaczy to, że spędzimy tu parę dni... Siedzę w zajeździe, piszę pamiętnik i patrzę na zbliżających się Alinę i Bartka - ha! Dadzą mi zapalić skręta, to podnosi na duchu. Obiad, spacer po plaży, lektura Nowego Testamentu i kolacja.
19.08. - 20.08.
Alina codziennie oddaje nam niedojedzone resztki obiadowe. Kochana dziewczyna! Zrobiłem, idąc w ślady Bartka, własną łyżeczkę, tylko należałoby ją jeszcze wygładzić papierem ściernym.
21.08.
Zapomniałem wczoraj napisać o konkursie literackim. Ewald ułożył piękny wiersz - modlitwę dziękczynną za pobyt na Islandii. Bartek zgrabnie napisał o utonięciu naszego Aro w formie kalki z Sapkowskiego, personifikując nasz samochodzik - robiąc z niego Geralda. Ja stworzyłem krótką scenkę z wędrówki Aliny i Bartka przez interior - ot taki dramacik, którego mam nadzieję, ciąg dalszy nastąpi. Godzina 23.00. Wielkie Święto! Wszys-cy gromadzimy się przy świeczce i robimy imprezkę! Aro zdrowy. Gość robił go do późnych godzin. Wziął sobie za trzy dni roboty oraz nowe części ok. 60000 IKR (900$). Odetchnęliśmy z ulgą - byliśmy przygotowani na dwa razy tyle. Uczciwy człowiek z niego. Jesteśmy gotowi do dalszej drogi, przed nami północ wyspy.
* * *
Ileż to mgieł Panie trzeba przekłuć wzrokiem
Aby zgodnie z Twoim Wyrokiem
Ujrzeć cielsk białych strzeliste szczyty
Czy też klif zielony w kłęby mgieł spowity
Ileż to sztormów dalekiej Północy
Ileż wzburzonych odmętów kipieli
Trzeba pokonać przy Twojej pomocy
Aby dojrzeć w dali blask lodowca bieli
Tu, gdzie dzień czy noc swe triumfy święci
Gdy Twe mocarne ramię kulą Ziemi kręci
Morze ognia pod lodowcem płonie
I zachłannym ciepłem lodu cielsko chłonie
Tu, wszechmiar oceanu co wyspę okala
Lodowemu tchnieniu dojść tu nie pozwala
Ten sam jednak w siekącym deszczu szkwale
W bramy skalnych brzegów z furią toczy fale
Tu, gdzie wysmukłe wulkanów postury
Toczą w niebo gęstwę burych kłębów chmury
W nocnej czerni pyłu niczym Ziemi darze
Lodowcowe rzeki cicho sypią plaże...
Tu, gdzie nawet w zim najsroższe chłody
Płyną wartkie strugi tocząc wrzące wody
Tu! W tej cud - krainie, My jesteśmy Panie!
Za co przyjmij od nas to podziękowanie!
Ewald Gryglewicz
Przeczytaj podobne artykułyfotoreportaż