Uzbekistan – Oblicza kraju
Geozeta nr 5
artykuł czytany
13418
razy
Po wielu tygodniach przygotowań w końcu lądujemy w Uzbekistanie. Trzygodzinną podróż z Moskwy do Taszkentu – stolicy Uzbekistanu – samolotem typu IŁ 62M można chyba zaliczyć do niezwykłych przeżyć tego wyjazdu. Samolot samolotem, ale trzeba przyznać, że podany poczęstunek był naprawdę dobry. Szczęśliwi, z zaskakującym poczuciem ulgi, wysiadamy. Pierwsze wrażenie? Ciepło! Ba, nawet gorąco mimo, że dopiero piąta czy szósta rano. Szybko zaczynamy odczuwać zmęczenie podróżą i trzygodzinną różnicę czasu. Ciekawe co będzie później? Lepiej nie myśleć.
Tak prawdę mówiąc przed wyjazdem niewiele wiedziałam o Uzbekistanie. Literatura podaje szczątkowe informacje na temat tego państwa. Z prasą jest podobnie. Wspomina się zazwyczaj o wysychającym Morzu Aralskim, kilku zabytkach architektury, szalejącym ostatnio nacjonalizmie, teoretycznym powrocie islamu i oczywiście o prezydencie Karimowie.
Miejscowe realia zaskakują
O tym jak nieznany jest Uzbekistan szybko zaczęliśmy się przekonywać. Nieocenioną pomoc w poznaniu tego kraju otrzymaliśmy ze strony Polskiej Ambasady. Jej pracownicy udzielili nam lekcji pod tytułem „Co zrobić, aby przeżyć (zwłaszcza finansowo)”. Uzyskane w ambasadzie cenne wiadomości i rady nakreśliły nam obraz kraju i pomogły jako tako funkcjonować w tym dziwnym, ni to komunistycznym, ni to islamskim państwie.
Do niedawna Uzbekistan był jedną z republik ZSRR. Obecnie wchodzi w skład Wspólnoty Niepodległych Państw i uważany jest za lidera tego. Konstytucja Uzbekistanu mówi, że kraj ten jest demokratyczny, a konkretnie „świecką, demokratyczną republiką prezydencką”. Miejscowa demokracja nie ma jednak chyba nic wspólnego z europejskim rozumieniem tego słowa. Zerwanie z przeszłością nie jest łatwe. Oczywiście widać zmiany: rozwija się handel (zwłaszcza uliczny), istnieje prywatny transport, wszędzie widać reklamy Coca-Coli, czuć też jednak unoszący się nad krajem duch minionej epoki. Wciąż rządzą komuniści. Obecny prezydent jest byłym szefem partii komunistycznej. Kwitnie korupcja i łapówkarstwo, a w państwowych sklepach nie ma nic na półkach.
Uzbekistan jest państwem „policyjnym”, a raczej „milicyjnym” (określenie miejscowe). Nie chodzi bynajmniej o ustrój państwa lecz o liczbę funkcjonariuszy i ich prawa. Milicjantów jest dużo i mogą wszystko. Na ulicy dominuje „drogówka”. Na jednym skrzyżowaniu potrafi stać dziesięciu milicjantów. Również metro ma swoich specjalnych opiekunów, którzy dzielnie pilnują porządku i bezpieczeństwa, legitymując podejrzanych i nie tylko (czego doświadczyliśmy). Jak się dowiedzieliśmy 1/4 mieszkańców ma coś wspólnego z Ministerstwem Spraw Wewnętrznych. Kolory mundurów są typowe: niebieskie, zielone, szare itd. i podobne są w wyglądzie do rosyjskich. Niezwykle oryginalne uniformy przywdziewa czasem wspomniana już „drogówka”. Panowie noszą zwykłe białe koszule i czarne spodnie. Od zwykłego przechodnia można odróżnić takiego funkcjonariusza tylko po tym, że posiada biało-czarną pałkę, którą porusza niczym dyrygent w operze. Wskazuje nią kierowców – nieszczęśników, którzy za chwilę będą musieli zapłacić mandat za jakieś, często fikcyjne, przewinienie. Milicjanci to istni bogowie. Swoją drogą kierowcy też nie są święci. Na drodze panuje prawdziwa wolna amerykanka. Zupełnie jak w jakimś arabskim kraju – dozwolone jest wszystko. Najgorszą jednak wadą kierowców jest to, że na widok pieszego zazwyczaj przyciskają pedał gazu.
Uzbeckie prawo
Zawiera szereg ciekawostek charakteryzujących państwo. Należy ono do surowych. W tym względzie czasem nawet graniczy z absurdem, zwłaszcza jeżeli chodzi o wysokości kar. Chwilami jego drastyczność mrozi krew w żyłach.
Mimo, że kraj nie uznaje turystów indywidualnych (takowym nie wydaje się wiz), to jak się już tam człowiek znajdzie, może czuć się bezpiecznie. A to właśnie za sprawą prawa. Nikt tu raczej nie podnosi ręki na obcokrajowca. Można za to spędzić w więzieniu spory kawałek życia – podobno nawet 25 lat. Skutecznie poradzono sobie także z kradzieżami samochodów. Za takie przewinienie otrzymuje się wyrok śmierci. Za kradzież dekli z kół (fakt udokumentowany) – 10 lat. Można i tak...
Autochtoni
Miejscowa ludność stanowi mieszankę Uzbeków (ok.70%), Rosjan (ok.8%), Kirgizów, Tadżyków, mieszkańców innych europejskich republik b. ZSRR, a także Polaków. Grupy azjatyckie – najliczniejsze – trudno od siebie odróżnić. W większości są śniadzi, niscy, krępi, często skośnoocy i noszą charakterystyczne stroje. Pozostałe grupy to biali, ubierający się w stylu europejskim.
Przeczytaj podobne artykułyfotoreportaż