Pondicherry - czyli niech żyje odmienność
Geozeta nr 1
artykuł czytany
6880
razy
Pondicherry jest jednym z mniej znanych terytoriów związkowych Indii. Jednak ze względu na swoją historię, kształt granic i odmienność w stosunku do reszty kraju jest obszarem niezmiernie ciekawym. Najbardziej intrygujący jest jego kształt, gdyż składa się pod względem administracyjnym z 4 regionów położonych w południowej części Indii znacznie odległych od siebie. Najbardziej na północ wysunięty jest Region Yanam będący enklawą w stanie Andhra Pradesh. Leży on nad jednym z ujściowych ramion rzeki Godawerii, około 800 km od stolicy terytorium – miasta Pondicherry. Region ten ma 30 km˛ powierzchni i zamieszkuje go nieco ponad 20.000 osób. Najbardziej na południe natomiast wysunięty jest Region Karaikal. Składa się on z dwóch enklaw położonych w stanie Tamil Nadu nad Zatoką Bengalską i jest drugą co do wielkości częścią składową terytorium: 160 km˛ i prawie 150.000 mieszkańców, a od stolicy terytorium dzieli go zaledwie 150 km. Trzecim, a zarazem najmniejszym regionem jest Mahe oddalony od głównego miasta terytorium o ponad 600 km. Położony jest on nad Morzem Lakkadiwskim na Wybrzeżu Malabarskim, ma tylko 9 km˛, zamieszkany jest przez prawie 35.000 osób i składa się z trzech enklaw w stanie Kerala. Ostatnim i najważniejszym jest znajdujący się na Wybrzeżu Koromandelskim Region Pondicherry. Oddalony o 175 km od Madrasu stolicy stanu Tamil Nadu w całości znajduje się na jego terytorium. Składa się z 12 enklaw o łącznej powierzchni 293 km˛, w których żyje ponad 600.000 mieszkańców. Tu znajduje się stolica całego rozproszonego Terytorium - ponad dwustutysięczne miasto Pondicherry.
Co sprawiło, że to terytorium o łącznej powierzchni 492 km2 jest tak rozdrobnione, że składa się z 18 kawałków oddalonych od siebie nawet po kilkaset kilometrów. Powód jest jeden: od 1673 do 1954 roku ziemie te wchodziły w skład Indii Francuskich. Francuzi pojawili się na ziemiach indyjskich już na początku XVII wieku, a pierwszą faktorię założyli w 1668 roku w Suracie w pobliżu Bombaju. W pięć lat później uzyskano od muzułmańskich władców osadę Pondicherry. Osiedle rozwijało się bardzo szybko i mimo kilkuletniej okupacji holenderskiej w 1706 roku liczyło już 40.000 mieszkańców, czyli dwa razy tyle co w owym czasie Kalkuta. W 1721 roku Francuzi otrzymali Mahe, a w 1738 Karaikal. W owym czasie o wpływy w Indiach rywalizowały Portugalia, Holandia, Francja, Anglia, Dania, Ostenda, Szwecja i Prusy, jednak w latach czterdziestych XVIII wieku w wyścigu o władzę w Indiach liczyły się już tylko Anglia i Francja. W 1842 roku w Europie wybuchła wojna o sukcesję austriacką, a gubernatorem Pondicherry został Joseph François Dupleix. Angażując się w walki pomiędzy lokalnych władców i prowadząc liczne intrygi dworskie Dupleix chciał wyprzeć Anglików z Indii. Jednak ci postępowali dokładnie tak samo. Walki pomiędzy wojskami francuskimi i angielskimi, jak i również popieranymi przez nich lokalnymi władcami przynosiły z początku wielkie sukcesy Francuzom. Jednak pod koniec lat pięćdziesiątych sytuacja zaczęła się odwracać. Anglicy pokonali wielu władców indyjskich, wielu sobie podporządkowali, zaczęli rozgramiać wojska francuskie. Walki zakończyły się w roku 1761 kapitulacją gubernatora francuskiego i zajęciem wszystkich posiadłości przez anglików. Podpisany dwa lata później pokój paryski przyznał Francji tylko niewielkie punkty handlowe, obejmujące obszar dzisiejszego Terytorium Pondicherry, które w wyniku panujących wówczas stosunków feudalnych zostało bardzo rozdrobnione. Anglia dostała zaś wolną rękę na pozostałej części Indii. W późniejszych latach jeszcze kilkakrotnie obszar ten zajmowali Brytyjczycy, lecz za każdym razem wracał on z powrotem do Francji, która wycofała się z tych ziem dopiero w roku 1954. Faktyczne oddanie nastąpiło jednak później, na mocy traktatu z 1956 roku zatwierdzonego przez parlament francuski w roku 1962. Po przekazaniu tego terenu młodemu państwu indyjskiemu zachowano jego odrębność administracyjną, będącą dużą ciekawostką. Po Francuzach pozostał nie tylko podział administracyjny. Całe terytorium zdaje się być bliższe dawnej Metropolii niż Indii.
Przedmieścia stolicy witają chałupkami zbudowanymi z liści palmowych porozrzucanych wśród palm kokosowych. Liście palmowe są tu wykorzystywane zarówno do wyplatania płotów jak i do budowy dachów, ścian oraz wielu innych rzeczy. Dalej zaczyna się już właściwe miasto Pondicherry mające układ typowego francuskiego miasta śródziemnomorskiego opartego na planie elipsy wyznaczonego przez główną drogę. Czysto utrzymane uliczki dochodzą do bulwaru nadmorskiego, a właściwie nadoceanicznego ponad którym powiewa niebiesko-biało-czerwona flaga konsulatu francuskiego. Lokalna architektura tamilska sąsiaduje z typowymi domami kolonialnymi. Jednak nie tylko architektura sprawia, że francuskość tego obszaru widoczna jest na każdym kroku. Ciemnoskórzy żandarmi we francuskich mundurach z charakterystycznymi czerwonymi kepi pozdrawiają turystów mówiąc Bonjour Ca Va. Ulice podpisane są nie w urzędowych językach Indii, czyli po angielsku i w hindi, tylko po francusku i tamilsku jak np. Rue de Saint Laurent. Łatwiej znaleźć księgarnię francuską niż jakąkolwiek inną. Znajdują się tu francuskie instytucje kulturalne jak Alliance Françaice, Instytut Francuski, szkoły i licea francuskie. W mieście nadal stoi wiele francuskich pomników, jak gubernatora Joseph`a François`a Dupleix, Joanny d`Arc, czy francuskich żołnierzy poległych w I Wojnie Światowej. Obok typowych świątyń w stylu drawidyjskim ze wspaniałymi gopurami (bramami świątynnymi), znajdują się tu kościoły chrześcijańskie jak barokowa Katedra, czy Kościół Świętego Serca Jezusowego.
Pozostałością po francuskim panowaniu jest również Pałac Gubernatora obecnie zwany Raj Nivas będący oficjalną siedzibą gubernatora mianowanego przez rząd Indii. Przed nim na Place de Gouvernement znajduje się ogólnodostępny Park Rządowy, dawny Park Gubernatorski, w którym można w gorące popołudnie położyć się w cieniu drzew na przyjemnie chłodnej kamiennej ławie i oddać się błogiemu lenistwu. Ratusz miejski mieści się ciągle w starym budynku, na którym dostrzec można już słabo czytelny napis Hotel de Ville. Terytorium posiada też własną linie kolejową z senną stacją, z której odchodzi tylko pięć pociągów dziennie do oddalonego o 38 km Villupuram położonego już w stanie Tamil Nadu. Linia ta jak wszystkie koleje francuskie ma normalny (taki jak w Polsce) rozstaw szyn, gdy tymczasem w reszcie kraju jest rozstaw angielski, znacznie szerszy. Za czasów francuskich założono też ogród botaniczny w którym jeżdżąc specjalną kolejką można podziwiać florę południowych Indii.
Dziś jednak Francja pozostaje odległym wspomnieniem. Na ulicach widać przeważnie ciemnych Tamilów, rodaków obecnego premiera Indii, co rusz przemykają tak charakterystyczne dla tego kraju ryksze rowerowe i motorowerowe, czy też wozy zaprzężone w woły. Żandarmami nie są już żołnierze legii cudzoziemskiej, lecz miejscowi poborowi, a walutą dziś używaną jest jak w całych Indiach rupia indyjska, a nie dawna rupia indochin francuskich.
Pondicherry jest terytorium dużych kontrastów, spowodowanych byłą sytuacją polityczną. Dawniej miasto dzieliło się na Ville Blanche przeznaczone dla białych i Ville Noire przeznaczone dla ludności miejscowej. Granica pomiędzy obydwoma miastami znajdowała się na kanale biegnącym równolegle do oceanu i poprowadzonym w celu doprowadzenia do niego słodkiej wody. Dziś obydwie części są do siebie podobne, czyste i zadbane, zamieszkane przez takich samych ludzi, w większości Tamilów oraz Telugów i Malajów, Europejczyków jest tu niewielu, głównie Francuzi. Lecz tuż za końcem bulwaru nadbrzeżnego zaczynają się biedne osiedla rybackie, stanowiące dzisiejsze Ville Noire. Mieszkańcy chatek z liści palmowych żyją z tego co wytworzą oraz z tego co uda im się złowić korzystając z łodzi zbudowanych z połączonych pni palm kokosowych zdających się ledwie trzymać na wodzie. Niekiedy wiosła zastępuje się żaglem wyplecionym z tego samego surowca, z którego buduje się domy, przypominającym z daleka płetwę rekina. Ci których nie stać na łódź muszą zadowolić się łowieniem z brzegu lub stojąc po pas w wodzie jednej z przepływających nieopodal rzek. Tylko nieliczni mają szczęście pracować w spółdzielni rybackiej wyposażonej w kutry umożliwiające dalekie i obfite połowy.
Jak na Indie przystało można i tu spotkać święte krowy czy to pałętające się gdzieś bez celu, czy to zaprzęgnięte do roboty, czy też przedstawione jako rzeźby przy świątyniach. Jednak ich ilość tu jest o wiele mniejsza niż na północy kraju. Gdzieniegdzie można spotkać stare posągi bogów i bożków rozsypujące się pod wpływem tutejszego klimatu.
Przeczytaj podobne artykułyfotoreportaż