podróże, wyprawy, relacje
ARTYKUŁYKRAJEGALERIEAKTUALNOŚCIPATRONATYTAPETYPROGRAM TVFORUMKSIEGARNIABILETY LOTNICZE
Geozeta.pl » Spis artykułów » Azja » Nepal, nie tylko Himalaje
reklama
Beata Bilińska
zmień font:
Nepal, nie tylko Himalaje
artykuł czytany 8423 razy
Dlaczego Nepal? Ponieważ są tam najwyższe góry świata, dostępne także dla zwykłego śmiertelnika. Dlaczego jeszcze? Ponieważ każdy czuje się tu dobrze. Jeśli chcesz naprawdę odpocząć, nasycić się widokami gór i ich oszałamiającą przyrodą, wybrać się do dżungli na poszukiwanie tygrysa bengalskiego, spróbować raftingu, paralotniarstwa i przejażdżki na słoniu, jedź do Nepalu.
Namaste - słowo oznaczające "witaj" i "do widzenia", wymawiane ze złożonymi jak do modlitwy rękami i lekkim ukłonem, słyszymy stale. Łatwo jest polubić Nepalczyków. Bez napastliwej dbałości o turystę, szybko zdobywają sympatię odwiedzających. Uśmiech i łagodne obyczaje. Jesteśmy ciekawi ich odmiennej kultury i religii (buddyzm i hinduizm), a oni są ciekawi naszego świata. Już sama rozmowa z Nepalczykiem to wyprawa.

Himalaje dla każdego

Widać je nawet z odległości 150 km. Ośnieżone ośmiotysięczniki mylą się z chmurami. Nie trzeba być himalaistą, aby wybrać się na kilkudniowy trekking. Na wysokości do 4-5 tys. m n.p.m. spotkamy ludzi z całego świata i w różnym wieku. Dobre buty, wygodny plecak, ciepły polar i kurtka wystarczą za ekwipunek. Tras jest wiele, a te w okolicy łańcucha Annapurny (8091 m n.p.m.) dostępne są już po godzinie jazdy autobusem z miejscowości Pokhara - bazy wypadowej wielu trekkerów. Jeszcze tylko trzeba kupić wodę i w drogę. Do 3 tys. m n.p.m. idziemy w otoczeniu bujnej zieleni lasów subtropikalnych. Towarzyszy nam ogłuszająca muzyka cykad, która z czasem ustępuje pierwszeństwa szumowi wody. Wodospady, strumyki i rzeki, nadające się do raftingu, przekraczamy idąc bambusowymi, chybotliwymi mostkami, przypominającymi te z filmu "Indiana Jones". Wysoko, nad głowami kołują paralotnie. Ci szczęśliwcy od razu mają piękne widoki na panoramę Himalajów. Trekkerom szczyty odsłaniają się dzień po dniu. Noclegi zapewniają prowadzone przez rodziny tzw. lodge. Menu zadziwia 8 stronicami wegetariańskich potraw z kuchni lokalnej, ale także indyjskiej, chińskiej i włoskiej. Przebojem są zapieczone w cieście czekoladowe batony - bomby kaloryczne dające energię na kolejne godziny marszu. Powyżej 3 tys. realne jest zagrożenie chorobą wysokościową. Niższe stężenie tlenu połączone ze spadkiem ciśnienia, może powodować bóle głowy, zadyszkę i szybsze męczenie się. Jedyna rada to dużo płynów i odpoczynek umożliwiający aklimatyzację. Jeśli objawy nie ustępują, trzeba zejść. Czasami wystarczy tylko kilkaset metrów i następnego dnia można wrócić na szlak. Nagrodą jest widok ośnieżonych pasm Himalajów na wyciągnięcie ręki. Nabieramy w płuca krystaliczne, zimne powietrze i czujemy się jak zdobywcy. Te 4 tys. m n.p.m. to nasz Mont Everest.

Kathmandu warte odwiedzenia

Duże miasto i stolica może odstraszyć, ale nie w tym przypadku. Kathmandu przyciąga zabytkami, współistnieniem buddyzmu i hinduizmu, szczególną atmosferą Thamelu i okazją do nietuzinkowych zakupów. Możemy spędzić godziny na placu pałacowym - Durbar Square - stanowiącym serce starego miasta. Wpisany na listę UNESCO urzeka architekturą kilkudziesięciu wielowiekowych hinduskich świątyń i innych budowli. Podobne place znajdziemy w sąsiadujących miastach Patan i Bhaktapur. Świątynia Swayambhunath daje okazję do zobaczenia buddyjskiego klasztoru (gompy) od środka i obejścia modlitewnej stupy - jednego z symboli Nepalu. Miejsce, z uwagi na spore stado małp, zwane jest popularnie Monkey Temple. Inna stupa, o nazwie Bodhnath, jest największą w kraju, a cały kompleks sąsiadujących klasztorów stanowi religijne centrum dużej społeczności Tybetańczyków. Turystyczna, a jednak nie męcząca dzielnica Thamel to królestwo hoteli, knajpek z kuchnią całego świata i setek sklepików z pamiątkami, odzieżą, trekkingowym ekwipunkiem oraz wieloma innymi rzeczami. Wąskie uliczki zachęcają do spacerów chociaż, z uwagi na brak nazw ulic i numeracji budynków, łatwo się tu zgubić.

W poszukiwaniu tygrysa

Jakkolwiek dużo by pisać o egzotycznej kulturze i zabytkach, dla wielu wyprawa do Nepalu to przede wszystkim spotkanie z niesamowitą naturą. Park Narodowy Chitwan, kilka godzin drogi na południe od Kathmandu, oferuje bezkrwawe safari na słoniu oraz kilkudniowe wycieczki po dżungli. Nieliczni zobaczą tygrysa bengalskiego (jest ich w parku 130), wargacza i dzikiego słonia. Ci, którzy mieli mniej szczęścia, spotkają podczas swojej wyprawy nosorożce, krokodyle, małpy oraz wiele gatunków ptaków. Dla szczególnie spragnionych wrażeń - wspólna kąpiel w rzece ze słoniem na jego grzbiecie. Słoń przynosi tu szczęście dosłownie. Radość z bliskiego kontaktu z tym mądrym zwierzęciem jest ogromna i na zawsze pozostaje w pamięci.

Kiedy jechać?

Po porze deszczowej od października do grudnia lub przed jej początkiem od lutego do kwietnia. Temperatura na nizinach może dochodzić wówczas do 30°C, ale na wysokości 4-5 tys. m n.p.m. spada do minus kilkunastu.

Czego można się spodziewać?

Widoków zapierających dech.
Spotkań z niezwykłą kulturą i ludźmi.
Opóźnień w transporcie - wysokie przełęcze plus zły stan dróg.
Wydania sporej części budżetu na oryginalne pamiątki.

Finanse

Wiza kupowana na granicy to wydatek 30$. Wstęp do zabytków: 1,5-3,5$.
Przyzwoity pokój 2 os. w rodzinnym pensjonacie: 2-6$.
Obiad dla 1 os. w lokalnej restauracji: 1,5-3,5$.
Transport autobusami klasy turystycznej na odcinku 200 km dla 1 osoby: 3,5$.

górapowrót
podobne artykułyPrzeczytaj podobne artykuły
»  Natręci niezbyt natarczywi
»  Khumbu Himal Trek
»  U stóp himalajskich ośmiotysięczników
»  Wyprawa w Himalaje
»  Indie i Nepal
fotoreportażfotoreportaż
» Nepal - ludzie - Robert Remisz
» Nepal - góry - Robert Remisz
» Indie, Nepal - Piotr Kotkowski
» Poranne obrzędy w Kathmandu - Radosław Kucharski
» Himalaje Nepalu - Radek Kozłowski
górapowrót
kursy walutkursy walut
[Źródło: aktualny kurs NBP]