W kraju przyczajonego tygrysa
artykuł czytany
3824
razy
Urzędnicy nie znaleźli Lihong, więc aresztowano jej rodziców. Zostali zamknięci w małej celi. Spędzili tam miesiąc do momentu narodzin dziecka. Lihong wtedy zgłosiła się władzom. Rodziców wypuszczono z więzienia, a Lihong poddano zabiegowi bezpłodności. Pozostała jeszcze do zapłacenia kara za bezprawne urodzenie dziecka, która w Chinach może wynosić 3 tys.USD.
Szkoła życia
Xiao Xia wraz z mężem, wyjechała na handel do Rosji, a dzieci sióstr zostały u dziadków na wsi. Dziewczynki zajmują się domem. Natomiast syn Xiao Xia został umieszczony w prestiżowej szkole karate Shaolin z internatem. Szkoła liczy około półtora tysiąca uczniów. Dostają te same mundurki szkolne, te same przedmioty codziennego użytku, jak zeszyty, książki, czy wiadro do czerpania wody i wieczornego mycia. Tylko bieliznę mają różną, swoją, zabraną jeszcze z domu.
Szkoła to ich całe życie. Przebywają w niej cały rok, nawet w wakacje. Zajęcia z technik karate i wiedzy ogólnej odbywają się do późnych godzin wieczornych, zaczynają i kończą się apelem. Dzieci stoją w równym szyku, jedno za drugim, na koniec salutują wyciągając dłonie przed siebie, powtarzając w ten sposób gest Mao. Wszystkie szkoły w Chinach są płatne. Na tę szkołę stać tylko najbogatszych, i tych, którzy zarabiają za granicą. Koszt to około 5000 USD za rok pobytu w szkole.
Dlatego wiele dzieci w Chinach, szczególnie dziewczynek, w ogóle się nie uczy. Dziewczynki są nieprzydatne, a rodzinom się nie przelewa. Jeżeli USG ciąży wykryje, że to dziewczynka, można się jej pozbyć. Ale często po urodzeniu okazuje się, jaką dziecko ma płeć. Po wsiach krążą "wujkowie", którzy zabierają dzieci do miasta, do pracy, jak mówią. Są bardzo dobrze przeszkolone. W Pekinie, gdy wsiadam do samochodu zaczepiają mnie dwie, około 5-letnie dziewczynki wczepiają się w drzwi pojazdu, wyciągając ręce. "Money, money". Kierowca natychmiast chce ruszyć, wtedy dziewczynki jak na zawołanie dostają histerii, zalewają się łzami, krzyczą i wczepiają się w drzwi. Uspokajają się dopiero po wetknięciu im w dłoń banknotu.
W Szanghaju na głównej ulicy zaczepia mnie pewien chłopiec. Ma osiem lat. Brudne palce stale trzyma stale w buzi, a wzrok ma utkwiony gdzieś w fasadach budynków. Jest już prawie północ. Jest zaniedbany, przygarbiony i jakiś nieobecny. Po chwili odwraca się i szybko biegnie gdzieś dalej. Jest to turystyczna, luksusowa ulica Szanghaju. Umieszczono tutaj odlany z brązu pomnik modelowej chińskiej rodziny. To uśmiechnięte małżeństwo z jednym dzieckiem. Kawałek dalej odlany z brązu pomnik idealnej "matki - Chinki" z dzieckiem w wózku. Co chwila podchodzą uśmiechnięte dziewczyny robią sobie z nim zdjęcia. Tak na szczęście.
Chińska seksmisja/Tygrys zjada swoje dzieci
Ostatnio Chiny próbują zmieniać swój wizerunek jako pogromcy dziewczynek. W Chinach jest nieproporcjonalny przyrost urodzin chłopców względem dziewczynek, wkrótce może zacząć brakować przyszłych żon i matek. Nadal jednak uparcie propaguje się model dwa plus jeden, to znaczy obecnie: plus dziewczynka. W telewizji puszcza się propagandowem, rozrywkowe programy z udziałem małżeństw i ich córeczek. Rodziny śpiewają razem piosenki, a dziewczynki biorą udział w zgadywaniu na czas. Przy wyliczaniu naukowych nazw owadów żadna z nich nie popełnia nawet jednego błędu.
Jednak rzeczywistość, szczególnie na wsiach pozostaje bez zmian. Gdy rodzi się w rodzinie chłopiec- piecze się lub kupuje słodkie, okrągłe placki dla całej wioski. W ten sposób dzieli się dobrą nowiną i radością. Ktoś musi utrzymywać i opiekować się rodzicami na starość. Nie istnieje przecież system emerytalny ani socjalny, a szpitale są płatne. Syn to emerytura.
Dziewczynki nie są synonimiem sukcesu i dobrobytu w rodzinie. Od niedawna rodzina, w której są już dwie dziewczynki może starać się o jednorazową zapomogę państwa, "becikowe". Dziewczyny bardzo wyjątkowo dopuszcza się już do dziedziczenia majątku, wtedy, gdy nie ma synów w rodzinie. Każdy klan w Chinach ma swoją buddyjską świątynie przynależącą do ich nazwiska, również państwo Zinhou. Panuje tam kolor złoty i czerwony- symbole pomyślności i szczęścia, a na ołtarzach dominują figury przodków. Z prośbą o syna można zwracać się do figurki przedstawiającej najstarszego członka rodziny.
Przeczytaj podobne artykułyfotoreportaż
»
Tybet
- Tomasz Chojnacki