podróże, wyprawy, relacje
ARTYKUŁYKRAJEGALERIEAKTUALNOŚCIPATRONATYTAPETYPROGRAM TVFORUMKSIEGARNIABILETY LOTNICZE
Geozeta.pl » Spis artykułów » Azja » Wyprawa w Himalaje
reklama
Michał Unolt
zmień font:
Wyprawa w Himalaje
artykuł czytany 2942 razy
Samo Annapurna Base Camp to cztery hotele, zastawione pole namiotowe i boisko do siatkówki. No i widoki. Niesamowite! Najbardziej imponujące były Annapurna South i Machhapuchhare. Do tego dochodzi około 10 szczytów, na czele z Annapurną I. Niemal wszystkie mają ponad 7 tysięcy metrów. Stojąc na wysokości 4200 m i tak trzeba dość mocno zadzierać głowę, a bliskość tych szczytów jest powalająca. :)
Ostatnie dwa dni na szlaku wędrowaliśmy na przemian przez dżunglę i wśród tarasów ryżowych. Byliśmy wciąż pełni wrażeń, a jednocześnie chcieliśmy jak najszybciej zejść do cywilizacji. Z gór zjechaliśmy autobusem (znowu na dachu) do Pokhary - jednego z większych miast Nepalu, najbardziej (po Katmandu) popularnego wśród turystów. W Pokharze nie ma prawie nic ciekawego jeśli chodzi o budowle czy świątynie. Setki tysięcy ludzi ciągną tu każdego roku ze względu na jezioro Phewa, widok na Himalaje, ale głównie ze względu na spokojny charakter tego miasta.
Z Pokhary, po trzech dniach pobytu, pojechaliśmy do Katmandu. Co za tym idzie - przeżyliśmy najbardziej niebezpieczny fragment podróży - jazdę starym autobusem po dziurawej drodze nad samą przepaścią, bez poszanowania jakichkolwiek norm zachowania się na drodze. W stolicy zamieszkaliśmy w tym samym hotelu, co po przyjeździe z Polski. Za pokój z łazienką i telewizją z HBO płaciliśmy po 3 dolary za osobę. W ciągu trzech dni, które spędziliśmy w Katmandu, zwiedziliśmy zarówno samo miasto, jak i przylegające do niego Patan i Baghtapur. Najwięcej zabytków zlokalizowanych jest na placach (Durbar Square) poszczególnych miast (coś jak nasz Stary Rynek, tylko koziołków nie ma:) ). Niektóre budowle mają po kilkaset, a nawet ponad tysiąc lat, więc naprawdę można poczuć się jak w innym świecie.
Po trzech dniach mieliśmy już dość Katmandu. Panuje tam nieustanny hałas (głównie klaksonów), powietrze jest straszliwie zanieczyszczone przez masy samochodów i motorów, a do tego z każdej strony biednego turystę "atakują" sprzedawcy wszystkiego i niczego.
Z Nepalu wylecieliśmy 31 października. Droga powrotna przebiegła bez problemów i nie potrzebowaliśmy żadnych dodatkowych połączeń. Wyjeżdżaliśmy pełni zachwytu. Zachwytu ludźmi, inną kulturą i obyczajami, dobrym jedzeniem. I przede wszystkim - górami. W naszych głowach powstało przekonanie równe pewności, że nie była to nasza ostatnia wizyta w Nepalu. My tam jeszcze wrócimy! :)

Powrót do rzeczywistości

Minął tydzień od naszego przyjazdu. Powoli przywykamy do prawostronnego ruchu ulicznego, codziennych zajęć, do tego, że NIE jeździ się na dachu tramwaju, NIE targuje się z panią w warzywniaku i NIE pije się ozonowanej wody pływając w basenie na Morasku (piliśmy taką przez 3 tygodnie). Nie jest łatwo, ale stopniowo dajemy radę. Oczywiście, doceniamy jeszcze bardziej wszelkie zdobycze cywilizacji. Co chwilę przypominamy sobie różne sytuacje i fantastyczne widoki, jakie mieliśmy w trakcie trekingu. I coraz śmielej kombinujemy, dokąd pojechać następnym razem! :)
Na stronie blog.7tonlnu.pl/kategoria/podrozniczo/himalaje/ stopniowo publikowany jest dziennik pisany przez Wojtka.

Wyprawa została zorganizowana pod patronatem medialnym portali GEOZETA.PL oraz TUTEJ.PL
Strona:  « poprzednia  1  2  [3] 

górapowrót
podobne artykułyPrzeczytaj podobne artykuły
»  Natręci niezbyt natarczywi
»  Khumbu Himal Trek
»  Nepal, nie tylko Himalaje
»  U stóp himalajskich ośmiotysięczników
»  Indie i Nepal
fotoreportażfotoreportaż
» Nepal - ludzie - Robert Remisz
» Nepal - góry - Robert Remisz
» Indie, Nepal - Piotr Kotkowski
» Poranne obrzędy w Kathmandu - Radosław Kucharski
» Himalaje Nepalu - Radek Kozłowski
górapowrót
kursy walutkursy walut
[Źródło: aktualny kurs NBP]
ZDJĘCIA