podróże, wyprawy, relacje
ARTYKUŁYKRAJEGALERIEAKTUALNOŚCIPATRONATYTAPETYPROGRAM TVFORUMKSIEGARNIABILETY LOTNICZE
Geozeta.pl » Spis artykułów » Europa » Macedonia - serce Bałkanów
reklama
Grażyna Bielawska, Krzysztof Bielawski
zmień font:
Macedonia - serce Bałkanów
artykuł czytany 9500 razy

Klasztor św. Jana Bigorskiego

Opuszczamy Skopje i kierujemy się do głównego celu naszej podróży, położonego w górach prawosławnego klasztoru Św. Jana Bigorskiego. Warto wiedzieć, że w Macedonii wiele wspólnot klasztornych za symboliczne opłaty przyjmuje turystów, pozwalając im mieszkać w celach mnichów, jadać z nimi posiłki i dzielić trudy codziennego życia.
Po drodze mijamy Tetovo, gdzie wciąż jeszcze widać ślady niedawnej wojny. Przed nami potężny masyw górski. Autobus pnie się coraz wyżej, w krótkim czasie z wiosennych, słonecznych nizin wjeżdżamy w ośnieżone partie gór. Po trzech godzinach jazdy kierowca wysadza nas na zakręcie drogi. W dole szumi rzeka Radika, na poboczu leży potrącony przez samochód wilk…. Stąd już tylko kilometr pieszo pod górę do monasteru, który przez najbliższe kilka dni będzie naszym domem.
Klasztor św. Jana Bigorskiego znajduje się na terenie Parku Narodowego Mavrovo i stanowi ważne miejsce kultu dla wyznawców prawosławia. Początki założenia monasteru sięgają roku 1020. Z jego pierwszej zabudowy do dziś pozostało niewiele. Po najeździe Turków w XVI wieku ocalał jedynie mały kościół. Klasztor odbudowano dopiero w 1743 roku. Zespół budynków składa się z cerkwi, kostnicy, wieży obronnej, domu klasztornego i domu pielgrzyma. Frontową ścianę cerkwi zdobią imponujące freski przedstawiające sceny z życia świętych. Wewnątrz znajduje się galeria ikon i jeden z najpiękniejszych na Bałkanach ikonstasów. Dwaj bracia Makarij i Petar Filipovski ze wsi Gari przez lata rzeźbili w drewnie orzechowym sceny i postaci biblijne, ornamenty roślinne i zwierzęce, tworząc w ten sposób prawdziwe arcydzieło. Warto wspomnieć o ikonie św. Jana Chrzciciela i związanej z nią cudowną mocą, która sprawia, że bezdzietne małżeństwa doczekują się potomków. Jak głosi legenda - bej z Albanii, który nie mógł mieć dzieci przyjechał do monasteru w XVI wieku, aby pomodlić się przed ikoną. Wkrótce urodził mu się syn, a bej cały swój majątek zapisał klasztorowi.
Życie doczesne współcześnie żyjących mnichów skupia się na codziennych modlitwach, pracy w obejściach, uprawie warzyw i owoców. Goście klasztoru mogą uczestniczyć w nabożeństwach oraz korzystać z posiłków serwowanych przy wspólnym stole. Jada się tu tylko dwa razy dziennie. W menu wykorzystuje się warzywa i owoce z własnych pól oraz zbiory z lasu. Turyści mieszkają w prosto wyposażonych pokojach z łazienkami. Przepięknie położony kompleks klasztorny, wśród gór i lasów, stanowi idealne miejsce do odpoczynku z daleka od cywilizacji.
Drugiego dnia po naszym przyjeździe celebrowane jest Święto Zwiastowania. Na tą uroczystość do klasztoru przybywają wierni z całego kraju. Msza rozpoczyna się późnym wieczorem i trwa do świtu. Mroczne wnętrze cerkwi wypełnione jest słodką wonią kadzideł i śpiewem mnichów: "Pomyłuj mnie Boże, pomyłuj mnie...". Rankiem kołatanie do drzwi budzi wszystkich na kolejne nabożeństwo. Kończy się ono komunią, podczas której mnisi wręczają wiernym do ręki kawałki chleba, a łyżką podają wino. Po mszy kilkuset pielgrzymów w ogromnym, zdobionym freskami refektarzu zostaje przyjętych poczęstunkiem, przygotowywanym od ubiegłego wieczora. Jeszcze tylko pamiątkowe zdjęcia z mnichami i klasztor powoli pustoszeje.
Ciekawi świata udajemy się na drugą stronę doliny Radiki, do górskich wiosek Rostuše i Velebrdo. Po drodze zwiedzamy stary mizar, czyli cmentarz muzułmański i wąską ścieżką dochodzimy do ukrytego w skałach ogromnego wodospadu. Jednak największe "atrakcje" czekają nas w wiosce… Rostuše zdaje się być zamieszkane głównie przez ludność muzułmańską. Osada położona jest na uboczu uczęszczanych szlaków i turyści nie pojawiają się tam zbyt często. Nasze wejście do Rostuše wywołuje przyjazne zaciekawienie mieszkańców. Wielu z nich jest wyraźnie zaskoczonych obecnością obcych, egzotycznych w tym miejscu wędrowców. Siadamy na tarasie miejscowej knajpki, zamawiamy jagnięcinę z rusztu. Nie ma tu jednak szans na piwo, to typowo muzułmańska osada. Młody kelner biegnie do pobliskiego urzędu gminy i specjalnie dla nas przynosi foldery o atrakcjach regionu. Bar, położony na głównym placu Rostuše, okazuje się być dobrym punktem do obserwacji codziennego życia. Ulicami chodzą kobiety w długich białych spódnicach i z zakrytymi głowami, dzieci biegną ze szkoły, a mężczyźni popijają kawę w kilku gospodach. W Velebrdo na kawę i pogawędkę zaprasza nas jedna z kobiet, elegancka Albanka. Z dumą prezentuje swój nowoczesny i sterylnie czysty dom, ale wspólnego zdjęcia nie pozwala zrobić - z przepraszającym uśmiechem wyjaśnia, że jest muzułmanką i na zrobienie fotografii musi mieć zgodę męża. Na nasze pytanie, gdzie przebywa mąż, odpowiada: "W Skopje". Zaiste, posłuszne są muzułmańskie żony.

W kolebce kultury słowiańskiej

Tydzień w klasztorze przemija szybko. Schodzimy w dół do drogi, gdzie po dwóch godzinach oczekiwania łapiemy autobus do przygranicznego Debaru. W tym mieście czuć już przedsmak pobliskiej Albanii, choć z drugiej strony położenie w dolinie otoczonej majestatycznymi, ośnieżonymi szczytami przypomina krajobrazy zgoła szwajcarskie. Za niewielkim dworcem autobusowym znajduje się ogromny cmentarz muzułmański, pasą się na nim stada owiec, strzeżone przez charakterystyczne dla Macedonii pasterskie psy rasy szarplaniniec. Odwiedzamy bazar, robimy zakupy w jednym ze sklepów złotniczych i udajemy się do kolejnego celu naszej podróży - Ochrydy.
Strona:  « poprzednia  1  [2]  3  4  5  następna »

górapowrót
podobne artykułyPrzeczytaj podobne artykuły
»  Kocioł Bałkański 2006-2007
fotoreportażfotoreportaż
» Macedonia - serce Bałkanów - Grażyna Bielawska
górapowrót
kursy walutkursy walut
[Źródło: aktualny kurs NBP]
ZDJĘCIA