Katarzyna Mazurkiewicz, Andrzej Mazurkiewicz
Arunczal Pradesz – Świat kultury plemiennej
Geozeta nr 8
artykuł czytany
4839
razy
Arunaczal Pradesz, mało znany stan północno-wschodnich Indii, wznosi się z niziny Brahmaputry aż do siedmiotysięcznych szczytów wzdłuż tybetańskiej granicy. Podróż w ten rejon to kontakt z egzotycznym światem kultury plemiennej.
Arunczal Pradesz z powodu strategicznego położenia był niedostępny dla cudzoziemców już za czasów kolonialnych. Po uzyskaniu przez Indie niepodległości nielicznymi obcokrajowcami, którym udawało się tu dotrzeć, byli etnolodzy. Austriacki uczony Christoph von Furer-Haimendorf spędził w tym regionie wiele lat badając rozmaite grupy plemienne.
Począwszy od 1992 roku władze Arunaczal Pradesz (oczywiście za zgodą Delhi) otwierają dla kontrolowanej turystyki niektóre rejony. Aby tu wjechać należy skorzystać z pośrednictwa którejś z wyznaczonych agencji turystycznych, płacąc słono za każdy dzień pobytu.
W 1995 roku uzyskaliśmy zezwolenie na wjazd do niektórych miejsc w południowej części tego stanu, bez konieczności korzystania z usług biura podróży. W ciągu dwóch tygodni odwiedziliśmy kilka miejscowości; Itanagar, Ziro, Along, Pasighat, Miao i Park Narodowy Namdapha. Była to zupełnie „nieindyjska” podróż po Indiach.
Atrakcja turystyczna
Tu na zielonych wzgórzach, będących pierwszymi zwiastunami wschodnich Himalajów, znaleźliśmy bambusowe chaty na palach, zamieszkane przez malowniczych ludzi należących do różnych plemion z grupy tybetańsko-birmańskiej. Najbardziej ogólny podział wyróżnia aż 26 odrębnych grup plemiennych. Kontakty z tymi ludźmi, przyglądanie się ich codziennemu życiu, były głównym celem naszej podróży. Szybko zorientowaliśmy się jednak, że dla miejscowej ludności stanowimy znacznie większą atrakcję niż oni dla nas. Gdy przybywaliśmy do kolejnych miejscowości lotem błyskawicy obiegała je informacja, że oto przybyli cudzoziemcy. Kto żyw spieszył, aby nas obejrzeć. Co bardziej sceptyczni starali się nas dotknąć. Niektórzy patrząc na nas nie potrafili ukryć zdziwienia, a niekiedy rozbawienia. Pewna kobieta z plemienia Apa Tani, z wytatuowanymi pionowymi paskami na czole i brodzie, z nozdrzami zdeformowanymi czarnymi skórzanymi krążkami, śmiała się z nas do rozpuku...
Chaty i czaszki
Południową część tego obszaru porasta bujna dżungla, której sprzyjają obfite opady monsunowe. Bogactwo surowców budowlanych jakie oferuje dżungla: drewno, bambus, liany, liście palmowe sprawiają, że własnoręczne wybudowanie lekkiego, przewiewnego domu jest dość proste. Łącznie ze zgromadzeniem i wysuszeniem materiałów budowlanych postawienie chaty trwa najwyżej trzy miesiące. Drewniana konstrukcja nośna, poszycie dachu z liści palmowych, podłoga z desek lub z grubych, bambusowych żerdzi oraz ściany z misternie plecionych mat bambusowych tworzą zgrabną całość. Przy budowie najważniejszym narzędziem pracy jest maczeta, atrybut ludzi dżungli. Noszą ją wszyscy szanujący się mężczyźni bez względu na ubiór (tradycyjny strój plemienny, dżinsy, mundur policjanta).
Chaty najczęściej składają się z dwóch izb i werandy, na którą wchodzi się przy pomocy pnia z nacięciami lub po bambusowej drabinie. W jednej chacie często mieszka kilkanaście osób. Więzy rodzinne są bardzo silne, czasem nawet pozagrobowe. Mogiły zmarłych krewnych znajdujące się w ogródkach przydomowych robią silne wrażenie.
Życie rodzinne koncentruje się w największej, wielofunkcyjnej izbie. Jest ona kuchnią, jadalnią, salonem i sypialnią zarazem. Na środku jest proste palenisko. Dym ulatuje przez szczeliny w dachu. Nad paleniskiem wisi drewniana lub bambusowa konstrukcja, gdzie suszy się wszystko co należy wysuszyć: drewno, ryż, kukurydza, mięso, przemoczone w dżungli plecione bambusowe kosze i torby. Meble są bardzo skromne, a ich ilość ograniczona do minimum. Do siedzenia i spania służą bambusowe maty. Czasami siada się na niziutkich, drewnianych stołeczkach. Stołu nie ma, spożywając posiłki stawia się naczynia na podłodze. Większość sprzętów gospodarstwa domowego, pościel, ubrania przechowuje się w mniejszej izbie. Na ścianach wiszą rozmaite przedmioty. Przykładowo u plemienia Apatani zawiesza się czaszki zwierząt składanych na ofiarę podczas lokalnych świąt. Niemały dreszczyk emocji budzą opowieści o plemionach łowców głów (Wancho, Noctu), którzy w swoich chatach przechowują kolekcje ludzkich czaszek.
Przeczytaj podobne artykułyfotoreportaż