podróże, wyprawy, relacje
ARTYKUŁYKRAJEGALERIEAKTUALNOŚCIPATRONATYTAPETYPROGRAM TVFORUMKSIEGARNIABILETY LOTNICZE
Geozeta.pl » Spis artykułów » Europa » Chorwacja 2001
reklama
Piotr Bułacz
zmień font:
Chorwacja 2001
artykuł czytany 9752 razy
Kolejny raz jechaliśmy na wczasy całkowicie w ciemno, bez jakiejkolwiek rezerwacji, nie wiedząc nawet dokładnie dokąd jedziemy. Chcieliśmy zobaczyć straszliwie modną ostatnio w Polsce Chorwację. Ponieważ preferujemy wczasy aktywne, miejsce naszego zakwaterowania chcieliśmy wybrać tak, aby w miarę blisko było do różnych interesujących miejsc w Dalmacji.
Droga wzdłuż wybrzeża Chorwacji nie należy do moich ulubionych - straszliwie kręta, pełna samochodów, praktycznie na długich odcinkach bez możliwości wyprzedzenia maruderów. To chyba aktualnie największy problem prężnie rozwijającego się turystycznie kraju, ale mimo tego na brak turystów nie narzekają. Pocieszeni napisami "Zimmer" lub "Sobe" praktycznie na każdym domku jechaliśmy wytrwale na południe. Postanowiliśmy znaleźć kwaterę w okolicach Splitu.
Korzystając z bardzo dobrego skrótu od Zadaru, aż do Trogiru nie jechaliśmy wzdłuż wybrzeża. Pozwoliło nam to zaoszczędzić wiele minut i zobaczyć na własne oczy zniszczenia wojenne. W kurortach jest to prawie niemożliwe - większość zniszczeń odbudowano, ale w głębi lądu wioski wyglądają tak jak po przejściu frontu. Wszyscy mieszkańcy wyprowadzili się. Domy z pozawalanymi dachami, dziurami od pocisków zamiast okien i śladami serii z karabinów maszynowych na murach, stoją tak jak je zostawiono.
Po minięciu Splitu zatrzymaliśmy się w Omiśu by zapytać o kwatery. Oczywiście jak zawsze mieliśmy szczęście. Na parkingu obok nas stał samochód z polskimi numerami. Zapytałem tylko gdzie znaleźć biuro informacji, w którym można zapytać o pokój, a okazało się, że właśnie moi rozmówcy zwalniają super kwatery za przyzwoitą cenę. Wróciliśmy zatem 5 kilometrów w stronę Splitu do Dugiego Ratu i po obejrzeniu apartamentu postanowiliśmy zostać. Gospodarze okazali się być wspaniałymi ludźmi. Pobiegliśmy szybko na plażę, by pierwszy raz wykąpać się w morskiej wodzie.
Plaża jak większość w Chorwacji kamienista, ale za to bez jeżowców, z możliwością opłukania się w słodkiej wodzie, zjeżdżalnią dla dzieciaków i niewielką knajpką. Cudownym prezentem dla Krzysia okazały się pompowane mankiety do nauki pływania. Obserwując małego przez cały pobyt, zauważaliśmy codziennie znaczne postępy w nauce pływania, a przede wszystkim brak strachu przed głębszą wodą. Wręcz preferował on wodę głęboką, bo w płytkiej kamienie przeszkadzały mu pływać.
Oprócz codziennego plażowania i kąpieli w wodzie, która sama unosi człowieka na powierzchni i dodatkowo ma około 26 stopni, staraliśmy się zwiedzić ten nieznany nam dotychczas fragment Europy. Najbliżej mieliśmy do Omiśa. To niewielkie miasteczko przyciąga wielu turystów swoją starówką nad którą górują ruiny zamku. Na tle skał wznoszących się nad miasteczkiem ruiny szczególnie atrakcyjnie wyglądają po zmroku. Z wieży roztacza się typowy dla chorwackich miasteczek widok - lazurowe morze i czerwone dachówki budynków poprzedzielanych wąziutkimi uliczkami.
Jedynym problemem przy zwiedzaniu Chorwacji jest żar lejący się z nieba. Krzysiowi starczało sił na godzinkę, po czym pakował się na barana i mogliśmy jeszcze trochę podziwiać przyrodę i architekturę Chorwacji. Niestety i nam szybko odechciewało się smażenia w słońcu. Jedyne wyjście to wycieczki popołudniowe.
Strona:  [1]  2  3  następna »

górapowrót
kursy walutkursy walut
[Źródło: aktualny kurs NBP]