Egipskie opowieści
artykuł czytany
2726
razy
Na temat tych cudownych budowli, jest wiele spekulacji. Precyzja ich budowy jest większa, niż niektórych ówczesnych budynkach (szczególnie bloków wielko płytowych). To rodzi domysły o poza ziemskiej technologii ich budowy. Jedno jest pewne, są stare o czym świadczy stare arabskie przysłowie: "ludzie boją się czasu, a czas boi się piramid".
Następnie kieruję się do sfinksa. Tajemniczego stworzenia z ciałem lwa i ludzką głową. Wykuty głównie w skale, oprócz łap, które składają się z mniejszych bloków. Nikt nie wie kto go stworzył, ani po co. Głowa przedstawia króla egipskiego z charakterystycznym nakryciem głowy. Jednak niektórzy naukowcy twierdzą, że pierwotnie Sfinks przedstawiał zwierzę, a głowa została przerobiona, co mają potwierdzać nie równe proporcje tułowia do głowy.
Jedno trzeba przyznać, Sfinks jak przystało na prawdziwego lwa, budzi respekt i strach. Dlatego został nazwany przez arabów Abu al-Haul - Ojciec Grozy. Natomiast mi on przypomina inny posąg wykuty w skale, Mount Rushmore.
Kolejnym naszym przystankiem autobusowym jest Muzeum Egipskie. Jest ono ogromne i w dodatku zatłoczone. Wchodzi się do niego przez bramki do wykrywania metalu, a pilniczek do paznokci jest śmiercionośną bronią, którą zabiera się prawie każdej kobiecie. W tym dusznym muzeum, gdzie liczba przedmiotów jest tak duża, że nawet pracownicy nie wiedzą ile jest eksponatów (nawet nie wszystkie są opisane) warto zobaczyć skarby Tutanchamona. Czyli jego pośmiertną maskę i złoty sarkofag, do których trzeba chwilę postać w kolejce. Salę Królewskich Mumii, gdzie zobaczymy mumie Faronów, które wyglądają jak by miały zaraz ożyć. Kopię Kamienia z Rosetty, dzięki któremu udało się przetłumaczyć hieroglify. Barki pogrzebowe oraz posągi faraona Amemhotepa z żoną i córkami. Przewodnik opowiada nam, że to Egipcjanie pierwsi wiedzieli, że to słońce było w centrum wszechświata. W końcu to ono było źródłem energii, która dawała i odbierała życie. Natomiast jedna z ich wersji powstania wszechświata, zakłada wielki wybuch. Miał on być zainicjowany przez ośmiu bogów, którzy dzięki swej energii zainicjowali wybuch tworzący Słońce.
Dzień dobiega końca, a ja razem z innymi ląduję w jednym z klimatyzowanych hotelowych pokoi. Na balkonie podziwiam panoramę miasta. Zniszczone bloki mieszkalne, które są na wyciągnięcie ręki, a od hotelu oddziela je tylko mały mur. Ten widok przypomina mi o Mieści Umarłych, przez które przejeżdżaliśmy dziś rano. Jest to cmentarz, w którym nie chowa się zmarłych w ziemi a buduje się małe schronienia (grobowce) w których chowa się przodków. Tak by zapewnić im miejsce życia po śmierci. Jednak oprócz zmarłych, znajdziemy tu biednych, bezdomnych, często chorych ludzi, którzy uciekli tu w poszukiwaniu schronienia. Pozbywają się ciał zmarłych i zajmując ich miejsca. Żyją tu latami i pokoleniami, często prowadząc tu własne interesy.
Wracam myślami do bloku na przeciwko, w którym brakuj szyb. Zastąpione zostały dyktami, jednak każde mieszkanie ma zamontowany klimatyzator. Powietrze jest ciężki i cuchnące spalinami, odpadkami i padliną. Odgłos ulicznego ruchu nie ustaje nawet o północy. Zamykam dźwięko szczelne drzwi, hałas momentalnie ustaje. Włączam telewizor, oglądam wiadomości na Polsacie i zasypiam.
Poranek zaczynam od bufetu. Kolorowe soki, świeżo wyciskane, kuszą. Jednak to one głównie powodują "Zemstę Faraona", na którą pomorze kupiony w aptece Antinal lub Diax. Ja tradycyjnie zostaję przy kawie.
Przeczytaj podobne artykuły