Irlandzka droga olbrzymów
Geozeta nr 11
artykuł czytany
7958
razy
Druga legenda jest bardziej romantyczna, choć to tylko banalna historia miłości olbrzyma i olbrzymki. Tym razem Fionn miał się zakochać w kobiecie mieszkającej na Wyspie Staffa w pobliżu szkockiego wybrzeża (tutaj „droga” powtórnie się wynurza). Zbudował więc groblę, a na niej drogę, by móc przenieść ukochaną do swego domu.
Zanim miejsce to stało się słynną atrakcją turystyczną miejscowi wieśniacy używali odsłoniętych szczelin pomiędzy poszczególnymi kolumnami jako zbiorników soli. Napełniali je wodą morską, a po jej odparowaniu na słońcu zeskrobywali sól. Od XVIII wieku zaczęli pojawiać się tu pierwsi turyści.
Stałyśmy na czarnych, bazaltowych kolumnach pokrytych brunatnymi i żółtawymi porostami. Patrzyłyśmy jak spienione fale rozbijają się o brzeg. Czułyśmy lekki wietrzyk na twarzy i podziwiałyśmy niepowtarzalne piękno powstałe wskutek działania sił przyrody. Kiedy opuszczałam ten skrawek ziemi nie było we mnie goryczy jak u XVIII wiecznego pisarza Williama Makepeace’a Thackeraya, który stwierdził: „Mój Boże! A ja przebyłem 100 mil, żeby to zobaczyć”. Wraz z przyjaciółką przebyłam nie 150 a 1500 km i wcale tego nie żałowałam. Po raz kolejny natura udowodniła ludzkości, że jej dzieła są nie tylko subtelne, wielobarwne, budzące podziw i pokorę, ale również precyzyjnie wykonane, że żaden człowiek nie jest tak twórczy jak sama przyroda.
... A może to jednak dzieło olbrzyma?
Przeczytaj podobne artykułyfotoreportaż