Podróże kształcą
Geozeta nr 2
artykuł czytany
4101
razy
Gdybym to oklepane i niemodne powiedzenie usłyszał jeszcze pół roku temu, to z pewnością bym do niego podszedł tak, jak się zazwyczaj podchodzi do oklepanych i niemodnych powiedzeń. Właściwie, to bym wcale do niego nie podszedł, bo i po co? Ot takie sobie powiedzonko i już.
Teraz jednak rzeczy mają się zupełnie inaczej. Twierdzenie o kształcących właściwościach podróżowania nabrało dla mnie namacalnego wyrazu, stało się twierdzeniem tak oczywistym, że odwrotnego do niego twierdzenia nie odważyłbym się nawet proponować.
Wszystko to stało się jednak za sprawą mojej wizyty na ziemi szkockiej, którą to wizytę złożyłem jej podczas letnich miesięcy 1997 roku.
Wyraźnego celu tej wyprawy z mojej strony raczej nie było; traktowałem ten wyjazd jako przygodę, coś zupełnie innego, oderwanie od rzeczywistości, nowe doświadczenie.
Nie byłem także, o czym dobrze wiem, odosobniony w swoich doznaniach i odkrywaniu nowego; wiele osób miało okazję gdzieś w tym roku wyjechać i coś zobaczyć, przeżyć swoją "kształcącą podróż".
Zastanawiałem się, jadąc autokarem z Warszawy do Londynu, czy i w jakim stopniu spełnią się moje wyobrażenia o Szkocji, Szkotach, górach, jeziorach i całym mnóstwie podobnych rzeczy, jawiących się zamazanymi konturami gdzieś w zakamarkach szarych komórek mojej wyobraźni.
Nie sposób opisać wszystkich doświadczeń i obrazów, które odcisnęły się butem w mojej pamięci, ale kilka może wartych jest wspomnienia. Chociażby sławetne, szkockie skąpstwo, a raczej - jego całkowity brak!
Przeczytaj podobne artykułyfotoreportaż