Joanna i Artur Morawcowie
Birma (2002)
artykuł czytany
20373
razy
W rejonie jeziora jest organizowany tzw ?pięciodniowy targ?. Targ jest organizowany co piec dni. Każdego dnia jest w innym miejscu i nie ma co wyliczać na podstawie danych z przewodnika lub internetu gdzie akurat będzie. Należy porostu wynająć łódź i przewodnik sam będzie wiedział gdzie trzeba zawieźć turystę. Targi te są bardzo kolorowe, gdyż mieszkańcy okolic schodzą się na nie w swych etnicznych strojach.
Kupiliśmy na targu przyprawy, herbatę i inne przysmaki. Wszyscy bardzo serdeczni i chętnie nawiązujący kontakt Na targu nie można kupić żadnych pamiątek. Natomiast wycieczka po jeziorze obejmuje zwiedzanie warsztatów pracy z rożnymi wyrobami rękodzielniczymi np. parasolek, srebra, cygar ( podobno dobre- znajomi chwalili). Często obok takich punktów jest element pływającego targu tj. przepływa łodź wypełniona pamiątkami i można coś nabyć.
Jednak najciekawsze jest obserwowanie wiosłujących nogą rybaków. Można obserwować rybaków przy połowie, kobiety płynące na targ czy nawet dzieci popisujące się przed turystami wiosłując nogą. Stoją oni na końcu łodzi w ręce trzymają wiosło a stopą oplatają jego koniec. Poruszając nogą w tył i przód powodują, ze łódź płynie i to dosyć szybko. Dla nich taki sposób wiosłowania jest naturalny i naprawdę im to wychodzi gładko. Większość łodzi dobija także do położonego na jeziorze klasztoru kotów. Mnisi, aby ściągnąć zwiedzających i pielgrzymów (potencjalne datki) tak wytresowali koty, że skaczą one przez trzymane przez mnichów obręcze.
Nad Jeziorem Inle piliśmy chyba najlepszy koktajl truskawkowy. Wtedy był sezon na truskawki (a w Polsce sroga zima) wiec można było jeść truskawki i pić koktajl truskawkowy do woli. Cena koktajlu truskawkowego - 350k. Najlepszy koktajl był w Nyaungshwe w Nalesnikarni. Mimo, ze naleśniki nie były bardzo dobre.
W kolejny dzień wybraliśmy się na całodniowy treking po górach górujących nad jeziorem Inle. (z hotelu Remember Inn - bardzo dobry przewodnik - polecamy) Ceny: krótki treking (pół dnia) - 3000k od osoby - wraca się w to samo miejsce, z którego się wychodzi. długi treking (całodniowy) - 5000k od osoby- w cenie obiad przyrządzany na trasie (w klasztorze) przez przewodnika oraz, w przypadku gdy są w grupie przynajmniej 3 osoby - powrót łodzią przez jezioro Inle - koniec trekingu jest na drugim końcu jeziora. My byliśmy w dwójkę, wiec za 2000k musieliśmy wynająć łódź (po 1000k za osobę). Na treking trzeba wziąć ze sobą zapas wody. Na trasie trekingu znajdowała się jaskinia z pustelnia (z pustelnikiem w środku), klasztor buddyjski na górze (tam jedliśmy obiad) oraz parę wiosek. Z przewodnikiem mogliśmy trochę porozmawiać o polityce, dyktaturze w Birmie i opozycji - będąc sami w górach przewodnik nie musiał się bać rozmowy. Po powrocie z trekingu w jednym z biur podróży kupiliśmy bilet na powrót do Rangunu (3800 k od osoby).
Rangun (13.12-14.12.2002)
Do stolicy powróciliśmy w piątek rano. Zatrzymaliśmy się w tym samym hotelu co poprzednio, z radością witani przez obsługę. Na koniec naszego pobytu otrzymaliśmy od obsługi hotelu prezent w postaci birmanskiego kalendarza. Ostatnie dwa dni poświeciliśmy głównie na zakupy ? głównie na targu Bogyoke Aung San? znajduje się on w Centrum niedaleko dworca kolejowego. W sobotę wieczorem odjechaliśmy na lotnisko, i w nocy z sobotę na niedzielę byliśmy już w Bangkoku.
* * *
Przeczytaj podobne artykułyfotoreportaż