Indyjski Tybet od "A" do "Z"
Geozeta nr 5
artykuł czytany
10943
razy
Uchodźcy tybetańscy
Wieś Choglamsar w pobliżu Leh zamieszkana jest przez uchodźców tybetańskich.
Wioski
Warto tak zaplanować podróż aby mieć czas na zatrzymanie się w wioskach, które są bardzo malownicze podobnie jak ich mieszkańcy. Dla naturszczyków polecamy wioski leżące z dala od turystycznych szlaków, wtedy dobrze jest się nauczyć chociaż kilkunastu zwrotów w miejscowym dialekcie (zbliżony do tybetańskiego). Wersja bardziej turystyczna to familijne hoteliki, których jest sporo w Leh i w wioskach w dolinie Indusu. Wieczorne pogawędki z gospodarzami, przy lokalnym piwie, w olbrzymiej kuchni to naprawdę niezapomniane przeżycie.
Zanskar
Kolejne dawne królestwo buddyjskie, leżące u podnóża głównej grani Himalajów w dolinie rzeki Zanskar. Otwarte dla turystów w 1974 r., jest trudniej dostępne niż Ladakh czy Spiti. Jedyna droga jezdna prowadzi do Padum stolicy Zanskaru.
Żywność
Podstawowa żywność mieszkańców tych terenów to tsampa, gruboziarnista mąka z prażonego jęczmienia. Miejscowi dodają ją do tybetańskiej herbaty. Nasz pierwszy kontakt z tsampą miał miejsce w klasztorze Lingshed w Ladakhu. Mnisi będący w trakcie obiadu spostrzegli nasze wygłodniałe (jak to na trekkingu zwykle bywa) oczy. Niespiesznie ugnietli dwie duże jęczmienne kluchy i wręczyli nam. Mimo, że nie było to najgorsze danie jakie jedliśmy w życiu, to jednak zdarzało nam się jadać lepsze potrawy. Jęczmienne gnioty pęczniały w gardle, chociaż ślinianki pracowały jak nigdy dotąd. Jakoś podołaliśmy temu wyzwaniu. Gdy mnisi spytali nas - Tsampa good? - kurtuazyjnie odrzekliśmy - Tsampa good, very good. Jeden z mnichów spojrzał na nas ze zdziwieniem mamrocząc - Tsampa good? Tsampa no good. Z wyrazem oczu mówiącym - Ale ci turyści są ekscentryczni - wręczył nam solidną dokładkę. Z rezygnacją wyszeptałam - wody...
Przeczytaj podobne artykułyfotoreportaż