Jostedalsbreen – największy lodowiec stałego lądu Europy
Geozeta nr 5
artykuł czytany
26946
razy
Znów tylko przyroda i ja
Następnego dnia przeniosłem się szosą o 15 km w głąb doliny. Tam czekała mnie miła niespodzianka. Zamiast drugiego centrum turystycznego jak pod Nigardsbreen, ujrzałem maluteńką wioseczkę pod lodowymi czołami. Ani jednego samochodu, żadnego turysty! Przez dwa dni obcowałem z dziką surową przyrodą nie spotykając nikogo!
Jest to jedno z najcenniejszych przyrodniczo miejsc w Parku – rejon największego w Norwegii aktywnego sandru, czyli olbrzymiego piaszczysto-żwirowego stożka, utworzonego przez wody wypływające z lodowego czoła. Lodowce, strumienie, wodospady, zarośla z licznym ptactwem, przepiękny brzozowy las i potężne skalne ściany – istny raj surowego krajobrazu północy. Wszystko to niemal nietknięte ludzką ręką, a położone zaledwie 20 km od turystycznego „festynu”!
Długi, wyczerpujący powrót do domu
Był to ostatni epizod mojej norweskiej przygody. Z doliny Jostedalen rozpocząłem drogę powrotną. Doświadczenia z autostopem sprawiły, że bardzo się jej obawiałem i jak się niestety miało okazać nie bezpodstawnie. Wbrew oczekiwaniom, prawdziwe problemy napotkałem nie w Norwegii, którą udało mi się opuścić po dwóch dniach, lecz dopiero w Szwecji. Niewiele ponad 400 km od granicy do Malmö pokonywałem dwie doby – w tym czternastogodzinne nocne „machanie” na stacji benzynowej przy autostradzie pod Göteborgiem. Okazało się, że w Szwecji nie daje się podróżować autostopem! ....A może to ja miałem fatalnego pecha?
Przeczytaj podobne artykułyfotoreportaż