podróże, wyprawy, relacje
ARTYKUŁYKRAJEGALERIEAKTUALNOŚCIPATRONATYTAPETYPROGRAM TVFORUMKSIEGARNIABILETY LOTNICZE
Geozeta.pl » Spis artykułów » Europa » Teneryfa - wyspa o wielu obliczach
reklama
Agnieszka Owczarek
zmień font:
Teneryfa - wyspa o wielu obliczach
artykuł czytany 12638 razy

Ola!

Rok oczekiwań na następną wyprawę oraz wątpliwości: "Czy znowu poczujemy słony smak oceanu?" W końcu, udało się! Aga i Dro - razem mamy 66 latek, poza tym spełniamy swoje marzenia o podróżach, kiedyś podróżowaliśmy na rowerach, aktualnie drogą powietrzną... W tym roku bilety jakby spadły nam z nieba, kupione cztery miesiące wcześniej, dosłownie upolowane przez Internet za ... 58 euro od osoby, w obie strony, z Berlina na Teneryfę, liniami Condor. Tak, to nie je bajka! Mieliśmy farta, kupiliśmy od razu pięć biletów i zaraz potem ich cena podskoczyła - takie promocje nie trwają długo! Tym razem nie lecimy sami, dołączają nasi synowie - Oskar (Ozzy) lat 10, Mieszko 3 latek i moja mama Sabina (o wieku nie wspomnę, ale emerytka).

26 sierpnia 2005 - dzień w podróży, nocą nad ocean

5.30 rano, ekipa w pięcioosobowym składzie zwarta i gotowa - wyjeżdżamy z Wrocławia do Berlina na lotnisko Tegel. Pakujemy się do Chryslera Voyagera - przejazd zamówiliśmy wcześniej u Pana Piotra w Berlin Express (www.berlinexpress.pl)
Lot trwa około 5,5 godzin, spokojnie, chłopaki dostają upominki w postaci gier i czapeczek, zamówione wcześniej posiłki wegetariańskie docierają do nas bez problemu, smaczne. Lądowanie, lotnisko Reina Sofia na południu wyspy - wszyscy zadowoleni, tylko ja cierpię na zatkane uszy, ale mam patent (ssanie cukierków nie pomagało, ale wydmuchiwanie z impetem nosa w chusteczkę - tak!). Lekko oszołomieni i zarazem szczęśliwi kierujemy się do okienka RECORD Rent a Car i już za 15 minut Dro odpala czarnego Peugeota 206 - kierunek Amarilla Golf.
Na Teneryfie wypożyczalni samochodów jest ... jak u nas grzybów po deszczu, zatem nie ma problemu ze znalezieniem pojazdu (od koloru, do wyboru), a benzyna tania - 0.75 euro za litr. Już od pierwszych chwil na wyspie czuje się egzotykę, jesteśmy przecież 100 kilometrów od saharyjskich wybrzeży Afryki, uderzające ciepełko, z lekką bryzą wiejącą znad oceanu, jedziemy sobie beztrosko...
Dojeżdżamy do Amarilla Golf - liczne rezydencje - apartamenty, ciągnące się nad oceanem, trochę górzysty teren, oczywiście starannie utrzymane pola golfowe, których to na Teneryfie jest niezliczona ilość. Trochę błądzimy po okolicy, zanim udaje nam się odnaleźć nasz hotel - Fairways Club. Budynki białe, stylizowany na greckie domy, dość obszerny basen z charakterystyczną wysepką z knajpką, restauracja, w apartamencie miły akcent w postaci winka - coś na dobry początek! Apartament duży, z sypialnią (ogromne łoże), salonem, aneksem kuchennym, łazienką oraz przestronnym tarasem. Sabina czuje się jak gwiazda filmowa... Nie bylibyśmy sobą siedząc na miejscu, tak więc poźnym wieczorem krążymy z Dro i Oskarem po okolicy, po omacku, przez skały docieramy do oceanu i to jest ta chwila na którą czekaliśmy. Noc, lekki wiaterek i szumiący ocean. Ozzy jest przygotowany na różne ekstremy - ma ze sobą latarki, scyzoryki... Podążając za naszym pierworodnym docieramy do hotelu.

27 sierpnia 2005 - zakupy, Barranco del Infierno

Proza życia - zakupy. Rankiem udajemy się do Mercadony, godzina otwarcia - 9.00, a o 9.20 jeszcze zamknięte, ale nikt słowa oburzenia nie piśnie - jacy opanowani ludzie! Dla nas zaskoczenie. Robimy sprawunki na cały tydzień, ceny zbliżone do naszych, niestety rodzime owoce nie są tańsze (uprawa droga), ale za to winka, zapewniam, jest w czym wybierać, no i ceny przystępne. Idę z Dro na spotkanie organizacyjne do restauracji, pijemy sangrię (chyba z domieszką brandy bo zrobiłam się bardzo wesolutka), wygrzebuję palcami owoce (powinni dawać łyżeczki), Dro mnie beszta.
W hotelu robię furę kanapek dla całej familii, pakujemy kilka butelek wody, jakieś przekąski i jedziemy do Adeje. Dro parkuje auto blisko kościoła. Idąc w górę, odnajdujemy budkę, w której kupujemy bilety do Barranco del Infierno - wąwozu i rezerwatu przyrody malowniczo położonego w górach. Kobitka w kasie ponagla, trzeba zdążyć do 16 żeby obejrzeć wodospad. Droga zawiła, idziemy prawie non-stop pod górę, Mieszko dzielny (to nie pierwsza jego wędrówka), odruchowo wyciągamy aparaty fotograficzne, niesamowite formacje skalne, małe strumyczki, przez które przeskakujemy, dzika, nieokiełznana, przyroda. Niestety, zabrakło nam 10 minut żeby zobaczyć wodospad wieńczący wąwóz. A doszliśmy prawie na sam koniec! Całkiem spory kawałek. Wracamy ze strażnikami przyrody, ponaglani... z marsowymi minami. W miasteczku zwiedzamy kościół i poszukujemy Sabiny, która to poszukuje nas...
Strona:  [1]  2  3  4  5  6  7  8  następna »

górapowrót
kursy walutkursy walut
Hiszpania (euro) 1 EUR =  4,61 PLN
[Źródło: aktualny kurs NBP]
ZDJĘCIA